Adopcje zwierząt w czasie epidemii. Pracownicy na home office chcą mieć psiego towarzysza

Epidemia sprawiła, że pracownicy biurowi zmuszeni są do pracy w domu. Wielu z nich nie jest przyzwyczajona do takiego funkcjonowania, a przebywanie w mieszkaniu wydaje się być nudne. Dlatego coraz więcej ludzi zaczęło doceniać posiadanie czworonożnego przyjaciela.

- Mamy bardzo dużo adopcji. Zdecydowanie więcej niż w zeszłym roku o tym samym czasie. Każdy teraz chce mieć przyjaciela jak pracuje w domu

– relacjonuje Krzysztof Półrolniczak, kierownik Schroniska dla Zwierząt Bezdomnych w Gnieźnie. Psy znajdujące się w tym miejscu, mimo kiepskiego stanu niektórych budynków są zadbane. Opiekują się nimi wolontariusze, którzy wkładają całe serca w to, aby psy były gotowe do zamieszkania z nową rodziną.

- Gnieźnianie szukają sobie towarzystwa, żeby samotnie nie siedzieć w domu w trakcie pandemii. Dlatego tez szukają podopiecznego który mógłby dotrzymać im towarzystwa

– dodaje Roksana Białek, wieloletnia wolontariuszka gnieźnieńskiej placówki.

Zgodnie z jej słowami, epidemia ma też inny niespodziewany skutek. Coraz mniej ludzi porzuca psy. Mimo, że takie przykre sytuacje nadal się zdarzają, jest ich coraz mniej w porównaniu do lat ubiegłych. Odnotowano także większe zainteresowanie schroniskiem. Nieco więcej jest zbiórek darów dla placówki, zgłaszają się też nowi wolontariusze. - Ludzie zmądrzeli – śmieje się Roksana.

- Prawdopodobnie oswoili się już z tym, że nie muszą mieć szczeniaka żeby go zaadoptować, czy wyszkolić. Wystarczy tylko trochę przysmaków, miłości i cierpliwości a pies pokocha nas bezgranicznie nie będzie nam towarzyszył do końca życia.

Psy, które w ostatnim czasie umiejscowiono w schronisku, momentalnie znalazły nowe, wspaniałe domy. Wszystko wskazuje na to, że będą strzec swoich właścicieli także po epidemii.

Na początku epidemii hodowcy bali się sprowadzać na świat nowe mioty szczeniąt. Po kilku tygodniach od lockdownu pojawiło się bardzo duże zainteresowanie kupnem psów, zwłaszcza ras wymagających.

- Miałam pewne obawy na początku epidemii i wstrzymywałam się z kryciem, ale po tym, jak miałam mnóstwo telefonów z pytaniem o psy się na to zdecydowałam

– mówi Katarzyna Bandosz, prowadząca od 2011 roku hodowlę dogów niemieckich, zrzeszoną w Polskim Związku Kynologicznym, Cuore Amico FCI z Witkowa.

- Nie miałam żadnego problemu ze znalezieniem szczeniętom domu. Wszystkie domy są z polecenia, wszystkie sprawdzone. W moim środowisku szczerze mówiąc, w czasie epidemii jest większy niż zazwyczaj popyt na szczenięta

– dodaje kobieta, która całe swoje serce wkłada w opiekę nad dogami. A ma co robić, bo najcięższy jej pies waży… 90 kg!

Paradoksalnie, w wychowaniu psa pomoże im epidemia koronawirusa. Póki pracują w domu, mogą uczyć psa manier i zachowania czystości. Nim wrócą na stałe do biur, pies będzie już odchowany.

Niemieckie dogi są wymagającymi czworonogami. Muszą mieć zapewnione odpowiednie warunki życiowe. Dlatego każdy potencjalny dom jest dokładne sprawdzany przez hodowczynię. Psy tej rasy zazwyczaj kupują ludzie, którzy mają własne duże domy i tacy, którzy mogą psom zapewnić odpowiednie karmy, które zazwyczaj nie są tanie.

- Po podaniu zapowiedzi, że będzie miot, już miałam oferty, potem trwały rozmowy. Rodziny są wspaniałe, mamy z nimi kontakt. Cieszę, się, że pieski trafiły na dobrych właścicieli

– śmieje się właścicielka hodowli Cuore Amico.