Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bartosz Józwiak: "W Sejmie mieliśmy do czynienia z Ciamajdanem"

Paweł Brzeźniak
archiwum PP
Z Bartoszem Józwiakiem, posłem klubu Kukiz'15, o sytuacji w Sejmie i działaniach na rzecz Gniezna, rozmawia Paweł Brzeźniak.

Jak ocenia Pan to, co w ostatnich tygodniach działo się w Sejmie, czyli wykluczenie posła Szczerby, kontrowersyjne głosowanie w sali kolumnowej i protest opozycji, nazywany przez rządzących „puczem”?
- Trzeba to podzielić na dwie części. Po pierwsze, poseł Szczerba jest osobą wielokrotnie próbującą w sposób agresywny wyprowadzać z równowagi czy to marszałka Kuchcińskiego, czy to kogoś z liderów PiS, a jego wypowiedzi są niemerytoryczne. To może wzbudzać irytację i na pewno ośmiesza Sejm. Ale Regulamin Sejmu nie zabrania robić z siebie błazna czy klauna i dokonywać autokompromitacji. Byle nie przekraczać w tym innych, zawartych w regulaminie, zapisów. Niestety, feralnego dnia marszałek Kuchciński nie utrzymał nerwów na wodzy, nie wykazał się dalekowzrocznością i zdecydował się wykluczyć pajacującego posła z obrad. Teoretycznie, miał do tego prawo, ale sytuacja absolutnie nie wymagała aż tak drastycznej reakcji. I to był zasadniczy błąd, który dał opozycji histerycznej pretekst do rozpoczęcia cyrku pt. „okupacja mównicy i Sali Plenarnej” (co nie oznacza, że i bez tego ruchu marszałka do tej żenującej sytuacji by nie doszło). Można było jeszcze wybrnąć z sytuacji i zgodzić się na przywrócenie posła Szczerby i przy obietnicy powściągnięcia awantur przez liderów opozycji histerycznej, dokończyć obrady. Tego też nie uczyniono. Konsekwencją było przeniesienie obrad do Sali Kolumnowej i uchwalenie budżetu. Co do zmiany miejsca obrad, to marszałek ma do tego pełne prawo. Ale już formuła blokowego głosowania poprawek do budżetu w zasadzie się nie broni. Moim zdaniem, wynikiem tych wszystkich działań jest sytuacja, w której budżet jest oczywiście legalny, ale procedura jego uchwalania wskazuje na szereg uchybień. Tyle, że Trybunał Konstytucyjny absolutnie nie oparłby wyroku kwestionującego legalność budżetu na takich przesłankach. Po drugie, to, co dalej robiła opozycja histeryczna, a więc blokowanie mównicy, fotela marszałka, Sali Plenarnej i w konsekwencji obrad Sejmu, to było już jawne łamanie nie tylko Regulaminu Sejmu, ale i prawa. Co więc tak naprawdę powinien zrobić marszałek? Powinien już na samym początku ukarać finansowo blokujących obrady posłów karami finansowymi i wykluczyć ich z obrad, a w razie odmowy opuszczenia sali, wyprowadzić ich siłami Straży Marszałkowskiej oraz kontynuować obrady w Sali Plenarnej. Skoro tego nie zrobił na początku, to winien zrobić to po wznowieniu obrad 11 stycznia. Niestety, i tu zabrakło mu odwagi. W konsekwencji i Polacy i świat, przez dość długi czas, oglądali żenujący, upadlający polski Sejm spektakl odgrywany przez okupantów sejmowych. Spektakl ten (np. zawodząca posłanka Mucha, szperający w prywatnych rzeczach poseł Nitras itd.) miał w sobie chyba wszystkie elementy ulicznego przedstawienia klaunów o dość niskim poziomie artystycznym. A więc nie pucz, a błazenada czy też dobrze oddające stan faktyczny określenie „ciamajdan”. Jacy aktorzy, taki pucz - można by sparafrazować pewnego byłego prezydenta. I można by się z tego śmiać, bo cała ta sytuacja definitywnie ośmieszyła i skompromitowała opozycję histeryczną w oczach wyborców oraz pokazała jej prawdziwą twarz, gdyby nie straty wizerunkowe całego parlamentu oraz koszty, jakie poniósł budżet, czyli w konsekwencji obywatele. Wizerunku na szybko nie odbudujemy, ale w kwestii finansowej ja chcę wiedzieć, jakie były koszty tej tragifarsy i żądam, aby obciążyć nimi osoby biorące udział w tej awanturze. Niech mają odwagę zapłacić za własne wybryki. O chamskich wydarzenia jakie odbyły się 16 grudnia przed Sejmem, nie chcę mówić, bo musiałbym używać bardzo niecenzuralnych słów, aby określić osoby tam występujące. To wszystko obciąża sumienie opozycji histerycznej i niestety trochę marszałka, który nie sprostał swojej roli.

Co może Pan powiedzieć tym posłom, którzy twierdzą, że klub Kukiz’15 jest cichym koalicjantem PiS-u? Czy wyobraża Pan sobie w przyszłości rzeczywistą koalicję z PiS-em lub którąkolwiek z innych partii?
- Że nie mają pojęcia o realiach i o rzeczywistości polskiej polityki oraz aby włączyli myślenie, co pozwoli im samodzielnie i rzetelnie analizować fakty, a nie powtarzać bajki. My od początku bardzo jasno i rzetelnie sprecyzowaliśmy swoje poglądy na Polskę i gospodarkę, wskazaliśmy, jakie są nasze pomysły i cele i konsekwentnie je realizujemy. Jak można zobaczyć od początku kadencji, działamy merytorycznie i nie wdajemy się w żenujące sejmowe awantury. A że są kwestie w których PiS ma podobne zdanie, to chyba dość normalne, bo pula pomysłów na konkretne kierunki zmian w niektórych kwestiach jest zamknięta. Ale by zobaczyć dobitnie, jak wyssane z palca są twierdzenia o naszej koalicji z PiS , wystarczy sprawdzić, ile naszych projektów ustaw PiS przyjęło. Wtedy kurtyna opada, gdyż - jak widać -PiS w zasadzie blokuje w Sejmie nasze ustawy. Co więcej, ciekawy to koalicjant, który głosuje przeciw budżetowi PiS. Cóż, jak widać niektórym posłom zamiast myśli o naprawie Polski , trzymają się w głowie żarty.

Jest Pan jednym z członków założycieli stowarzyszenia "Endecja", czyli Narodowej Demokracji. Jakie działania podejmuje i zamierza podejmować ta organizacja?

- Faktycznie byłem jednym z inicjatorów powstania Stowarzyszenia Endecja, ale nie zostałem nigdy członkiem jego władz, ani członkiem w ogóle. Tak więc trudno mi jakoś kompetentnie wypowiedzieć się na temat tego co Stowarzyszenie dziś robi i jak działa. Jednak, jako konserwatywny-wolnościowiec i jednocześnie endek (w moim mniemaniu nie można być dziś wolnorynkowcem chcącym dobra Polski nie będą endekiem) mogę powiedzieć, że powstanie stowarzyszenia uważam za bardzo dobry ruch. Polska potrzebuje w parlamencie endecji, a nie ma co ukrywać, że dziś jedynie w ramach szerokiego ruchu protestu jakim jest ruch Pawła Kukiza, endecja może się do Sejmu dostać (zresztą jest to naturalny sojusz, bo oparty o istotną spójność programową). Takie są realia i dlatego cieszę się, że Stowarzyszenie Endecja daje szansę polskim narodowcom na bycie jednym z istotnych filarów tego szerszego ruchu, z realnymi reprezentantami tej myśli w Sejmie. Teraz ważne jest, aby Endecja spokojnie budowała struktury i jak najszybciej rozpoczęła szeroko zakrojoną pracę edukacyjną. My dziś, niczym w czasach Romana Dmowskiego, musimy zbudować istotę endeckości od początku. Ta myśl idealnie funkcjonuje w narodzie już wykrystalizowanym, a my po latach okupacji narodowo-socjalistycznej i sowieckiej oraz niestety po ponad 20 latach nihilizmu brylującego w III RP, ten naród dopiero musimy zbudować, scalając społeczeństwo porozbijane na atomy. Porozbijane celowo, aby łatwiej było nim manipulować. To wielka praca, ale wierzę, że uda się ją zrealizować, o czym świadczy fakt że nowe pokolenie pokazuje już zupełnie inną twarz. I to jest gleba idealna dla myśli endeckiej, wolnorynkowej, konserwatywne. Pracy jest wiele, a więc trzeba tylko trzymać kciuki za Stowarzyszenie i dawać mu siły do działania.

Jest Pan posłem z Wrześni, ale ma Pan biuro w Gnieźnie. Jakie działania do tej pory podjął Pan na rzecz naszego miasta i co zamierza Pan zrobić w przyszłości? Jak dogaduje się Pan z pozostałymi parlamentarzystami z Gniezna?
- Jestem posłem z 37 okręgu wyborczego, czyli z tzw. wschodniej Wielkopolski. A więc muszę reprezentować sprawy dość rozległego okręgu. Nie mogę się skupiać tylko na powiecie wrzesińskim, ale tak samo myśleć o powiatach: śremskim, średzkim, słupeckim, konińskim, tureckim, kolskim i właśnie gnieźnieńskim. To w istocie bardzo duży nawał pracy jak na jednego posła, ale staram się to wraz ze współpracownikami dźwignąć. Aktualnie mam do pomocy 2 pracowników i 20 asystentów społecznych, a więc zaczynamy mieć swoiste moce przerobowe. A spraw, z jakimi zwracają się do nas ludzie, jest wiele. Jeśli chodzi o Gniezno, to nie będę tu mówił o sprawach indywidualnych obywateli, gdyż nie ma na to ani miejsca, ani czasu, a może też niektóre osoby nie chciałyby aby ich problemu upubliczniać, wspomnę więc tylko o kilku sprawach bardziej ogólnych. Z istotnych spraw, włączyliśmy się aktywnie w obronę samodzielności Technikum Gastronomicznego w ZSP nr 4 (bardzo dobrej szkoły, wypuszczającej cenionych na rynku absolwentów), nagłośniliśmy sprawę pobierania przez byłego prezydenta Gniezna zawyżonych poborów, żądając od niego zwrotu niesłusznie pobranych kwot, wskazaliśmy na wątpliwości co do prawidłowości przyznawania wsparcia dla jednego z klubów sportowych, włączyliśmy się w pomoc Stowarzyszenia „DOM”, wspieramy emerytów PKP w ich boju z Urzędem Skarbowym, podjęliśmy kilka interwencji w ZUS (na rzecz ludzi którzy „zginęli” w gąszczu przepisów), wspomagamy podopiecznych Stowarzyszenia Nadzieja. Aktualnie staram się też wspierać senatora Roberta Gawła w jego walce o uratowanie gnieźnieńskiej parowozowni i ewentualne ulokowanie tu Muzeum Kolejnictwa, co jest niezwykle chlubną inicjatywą senatora. Przygotowujemy się też do kilku innych inicjatyw. Jak wszędzie, część spraw udaje się zakończyć sukcesem, a część niestety nie. Proza życia w kraju, gdzie często interes partyjny staje ponad dobrem wspólnoty. Ktoś powie mało, ale kiedy zbierzemy wszystkie sprawy z 8 powiatów okręgu wyborczego, to sam się zastanawiam jak dajemy radę prowadzić tyle spraw tak nikłym zasobem sił.

Nagłaśnia Pan kwestię dostępu do broni przez Polaków. Jak wygląda ten projekt i czy uważa Pan, że możliwe jest wejście tego pomysłu w życie?
- Projekt ustawy o broni i amunicji aktualnie jest złożony do laski marszałkowskiej. Teraz jest on opiniowany przez różne instytucje. Czy otrzyma numer druku i będzie procedowany? Mam nadzieję, że tak. Mam nadzieję, że PiS nie zechce go zniszczyć już na początku drogi przykładając rękę do dalszego trwania patologii, z jaką mamy do czynienia dziś w kwestii wydawania pozwoleń na broń. Polacy są najbardziej rozbrojonym narodem w Europie (gorzej jest tylko w Rumunii), co jest fatalną wiadomością. Dziś musimy te sprawy pilnie uporządkować i zbudować w Polsce kulturę posiadania i posługiwania się bronią. To jest wyzwanie przyszłości i kto tego nie zrozumie, ten przegra walkę o pozycję i rolę w Europie. Rozbrojone społeczeństwo to radość dla wrogów. I w tej kwestii, dużo do zrobienia mają także samorządy i stowarzyszenia. Hasło „strzelnica w każdym powiecie” to nie mrzonka, ale realny cel do spełnienia. Dlatego zachęcam do pracy w tym kierunku, a zainteresowanym służę i radą i pomocą.

Z innych inicjatyw legislacyjnych jakie podejmuję to np. prace nad zmianami w Ustawie o ruchu drogowym (w tym także o ubezpieczeniach OC, którymi rabuje się kierowców) oraz w Ustawie o ochronie zabytków i przepisach konserwatorskich (widać tu ogromną skalę patologii), a także prace nad Ustawą o ochronie zabytków archeologicznych i chyba moim „flagowym okrętem” czyli ustawą reprywatyzacyjną (tu w zasadzie jesteśmy już na etapie finalnym tworzenia projektu i inicjalnym jeśli chodzi o konsultacje z rządem). Byłem także współinicjatorem uchwały nazywającej zbrodnię wołyńską ludobójstwem oraz zapisu w ustawie, który penalizuje zaprzeczanie tej kwestii i propagowanie banderyzmu. W istotny sposób zaangażowany byłem także w próbę poprawy nieszczęsnej ustawy o zakazie sprzedaży ziemi rolnej (niestety aktualnie funkcjonuje ona w fatalnej, dyskryminującej większość Polaków, postaci) oraz aktywnie uczestniczę w pracach na Ustawą prawo łowieckie. Jestem także inicjatorem wniosku o powołanie Sejmowej Komisji Śledczej do zbadania tzw. dzikiej reprywatyzacji na terenie całej Polski.

Przedstawiciele Kukiz'15 określają siebie jako ludzi antysystemowych wobec III RP. Czy da się zdefiniować, jakie poglądy cechują klub, do którego Pan należy?
- Tak, da się zdefiniować. My możemy się różnić w kwestiach szczegółowych rozwiązań (takie różnice występują i w partiach politycznych), ale co do zasadniczego rdzenia jesteśmy w zasadzie monolitem. Po pierwsze nie zgadzamy się na funkcjonowanie dalej patologicznego systemu politycznego, w którym dominuje partyjniactwo (w rozumieniu: partia i jej dobro jest ważniejsze niż interes Polski i Polaków). Dlatego koniecznie chcemy zmiany konstytucji, która to zmiana doprowadzi do rzeczywistego wskazania na Polaków jako na suwerena (realnego, a nie jak dziś wirtualnego). Po drugie chcemy zdecydowanego zwrotu ku gospodarce wolnorynkowej, ale w ramach czegoś co ja nazywam kapitalizmem narodowym, a co sprowadza się głównie do tego aby dbać o polski kapitał, o polskich przedsiębiorców i tworzyć zasady wolnorynkowe, w których oni mają równe szanse na konkurowanie. Mówimy nie dla preferencji dla kapitału zagranicznego. Można powiedzieć, że widać tu pewne cechy programu gospodarczego wypracowanego w krajach Dalekiego Wschodu. Krajach, które dziś są jednymi z bogatszych na Świecie. Po trzecie mówimy nie rozbudowanemu państwu omnipotentnemu, próbującemu ingerować w każdy element życia i funkcjonowania obywateli. Chcemy likwidacji nadmiernego fiskalizmu i biurokracji. Po piąte chcemy twardej i jasnej polityki historycznej (bez klękania przed Niemcami, Rosją czy Ukrainą). Po szóste chcemy Polski suwerennej, prowadzącej politykę zagraniczną dobrą dla Polski, a nie dla interesów innych państw. Polityki zagranicznej opartej o interes Polski, a nie indywidualne fobie polityków czy partii. Chcemy Polski liczącej się w Europie i samodzielnej. To wizja polski konserwatywnej, wolnorynkowej i endeckiej (dbającej zawsze o interes Polski i Polaków).

Wiemy, że nie można tego zrealizować remontując bubla jakim jest III RP. Bo jej konstrukcja stoi na przegniłych fundamentach. Jesteśmy antysystemowi gdyż wiemy, że ten system nie nadaje się do naprawy i chcemy Nową Polskę zbudować od podstaw na mocnych i dobrych fundamentach. My nie chcemy anarchii, czyli braku systemu, ale jego zmiany, na system który będzie systemem polskim, a nie systemem dla Polski (a to jest bardzo zasadnicza różnica). Dlatego jasno mówimy o konieczności zmiany ustawy zasadniczej czyli Konstytucji. Tylko wtedy będzie możliwe zbudowanie tej Nowej Polski.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Bartosz Józwiak: "W Sejmie mieliśmy do czynienia z Ciamajdanem" - Gniezno Nasze Miasto

Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto