Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dom opieki: „Nie zawsze w swoim domu oznacza najlepiej”

Sona Ishkhanyan
Żyjemy w czasach, kiedy społeczeństwo się starzeje, zanika już pojęcie wielopokoleniowych rodzin, a młodzi ludzie mają coraz mniej czasu na całodobową opiekę nad chorym rodzicem. Przed trudną decyzją, czy umieścić rodzica w domu opieki, staje coraz więcej rodzin.

Dom opieki: „Nie zawsze w swoim domu oznacza najlepiej”

Odwiedziliśmy Dom Opieki w Drachowie. Siedzimy w holu i rozmawiamy z właścicielem Michałem Mikołajewskim, który od roku prowadzi placówkę. Rozmowę przerywa głośny dzwonek. Właściciel tłumaczy, że to alarm przywołujący opiekuna. - Mam 86 lat, mam słabe kości, ledwo się poruszam i co tu dużo mówić, potrzebuję stałej opieki - mówi pani Basia, pensjonariuszka domu, która wcześniej mieszkała sama. To ona wcisnęła alarm. - Nie mam swoich dzieci, ale nie narzekam, bo znam osoby, które mając nawet pięcioro dzieci dziś znajdują się w takich, jak ten,ośrodkach długoterminowej opieki- mówi z uśmiechem pani Basia, która choć swoich dzieci nie miała, to wychowała niejedno pokolenie jako nauczycielka. - Do dziś do mnie dzwonią, pytają o zdrowie, niekiedy odwiedzają. To dla mnie wielka satysfakcja, czuje się dumna - dodaje.

- Bardzo mi się tutaj podoba. Czyściutko, ładnie i wszystko idzie sprawnie. Panie pomagają, jedzenie jest na czas - wtrąca pani Karolina. - Mam trzech synów i wnuki. Często mnie odwiedzają. Najstarszy jest u mnie codziennie. Ja właściwie to tylko na te odwiedziny czekam i cieszę się na widok moich bliskich - ze łzami w kącikach oczu dodaje pensjonariuszka, która jednak nie ma do nich pretensji, bo wie, że rodzina robi wszystko dla jej dobra, bo przecież w domu nie miała takich warunków i udogodnień, bo jeździ na wózku.

Zakorzenione w nas społeczne przekonanie, że oddanie rodzica do domu opieki, to czyn naganny, sprawia, że u większości ludzi pojawiają się poczucie winy i wyrzuty sumienia. Z drugiej strony wciąż słyszymy o tragicznych przypadkach, o upadkach i połamaniach, o utratach przytomności, w mieszkaniu, pod nieobecność bliskich, kiedy to pomoc nadchodzi, w najlepszym przypadku, po paru godzinach; przypadkach, kiedy starszy człowiek wychodzi z domu po zakupy i w wyniku utraty pamięci nie może wrócić do niego. Najgorsze są jednak sytuacje, kiedy rodzina pozornie opiekuje się starszą osobą, by tylko zasilić swój budżet za pomocą jej emerytury.

Z tej perspektywy trudno nie zgodzić się z argumentem, że nie zawsze w domu oznacza najlepiej. - Chciałbym przełamać ten stereotyp i uświadomić ludzi, że decyzja powierzenie opieki, często konieczna może zapewnić godną starość, lepszą opiekę medyczną, a na pewno warunki bardziej dostosowane dla osób z gamą zróżnicowanych chorób - twierdzi Michał Mikołajewski. Jak dalej twierdzi, przekonanie, że rodzic jest bezpieczny, bo cały dzień siedzi w domu przed telewizorem, że tylko zdarzyło mu się zapomnieć o zapalonym gazie, lub przewrócić pod prysznicem, że właściwie to tylko przez przypadek. - Bagatelizowanie takich sytuacji, czy wypieranie ich ze świadomości, prowadzi do znacznie większych komplikacji - mówi. - Często sami starsi ludzie nie chcą się przyznać, że dzieje się z nimi coś złego, na ogół powtarzane przez nich słowa, to: „nic się nie stało”. Łamią się, ale udają twardych. W gruncie rzeczy są bardzo wrażliwi - mówi M. Mikołajewski, który problem zna z autopsji. - Takie sytuacje poznałem bliżej, kiedy moja mama zaczęła mieć problemy, z dnia na dzień traciła pamięć i zdrowie psychiczne. Wówczas zacząłem się zastanawiać, ile niebezpieczeństw czyha na nią z powodu nawet częściowej utraty jaźni -wyznaje. - Zrodził się pomysł, by stworzyć taki substytut domu rodzinnego nie tylko dla starszych, ale dla wszystkich osób, które potrzebują całodobowej opieki - dodaje. Jak sam podkreśla, słowo „substytut” w tym wypadku jest kluczowe, bo pomimo wszelkich starań personelu, nie są w stanie dorównać rodzinie. -Jesteśmy w stanie zapewnić im doskonałą opiekę medyczną, zadbać o sferę fizyczną. Robimy wszystko, by dać im namiastkę ciepła rodzinnego, stać się ich powiernikami, ale nie jesteśmy w stanie zastąpić miłości dziecka, wnuka. Starsze osoby, tak jak dzieci potrzebują tej bliskości, największą radość sprawiają im właśnie odwiedziny, po których nasi podopieczni odzyskują chęci do współpracy, stają się pełni energii - mówi pani Ewa, opiekun medyczny w Domu Opieki w Drachowie. - Jest to ciężka praca i nie każdy może tu pracować, bo należy się uzbroić w cierpliwość, mieć empatię do starszej schorowanej osoby. Trudne, problemowe sytuacje, o różnym charakterze są na porządku dziennym. Michał Mikołajewski podkreśla, że doświadczony personel potrafi je łagodzić rozmową i przywracać dobry nastrój. - Starsze osoby czasem mają pretensje do najbliższego otoczenia. Padają takie zdania jak: „ja chcę do domu”, „nie potrzebuję waszej pomocy”. Jednak po chwili emocja mija i wraca oczekiwanie potrzebnej opieki- twierdzi nasz rozmówca i dodaje, że zrozumienie starości, konfliktów międzypokoleniowych z tego wynikających, spełnianie zadań opiekuńczych z zachowaniem wszelkiej godności po stronie Seniora jest zadaniem wymagającym niebagatelnego doświadczenia. - Przecież nie chcemy nikogo trzymać „na siłę”. W 99% odczucie komfortu wynikającego z 24-godzinnej profesjonalnej opieki przezwycięża początkowe uczucia dyskomfortu wynikające ze zmiany miejsca pobytu, oraz wspomnień nieuchronnie przesuwających się w przeszłość - mówi na koniec właściciel.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto