Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dyrektor ZOZ-u w Gnieźnie Jacek Frąckowiak o reorganizacji, rozbudowie i prywatyzacji

IB
Jacek Frąckowiak, dyrektor ZOZ-u w Gnieźnie
Jacek Frąckowiak, dyrektor ZOZ-u w Gnieźnie
Wokół gnieźnieńskiego szpitala cały czas atmosfera jest gorąca. Rozmawialiśmy z dyrektorem ZOZu w Gnieźnie, Jackiem Frąckowiakiem, o tym, czego możemy spodziewać się w najbliższym czasie i co właściwie z tą prywatyzacją, którą straszą politycy.

Związki zawodowe zapowiadają się, że nie wykluczają protestu, pojawiła się ankieta dla personelu, dotycząca tego, jaką formę miałby przybrać. To znaczy, że nie udało się wypracować porozumienia?
To jest sytuacja, w której zwolnienia powodują opór i taka jest rola związków zawodowych. Słyszałem o tej ankiecie, na miejscu jeszcze jej nie widziałem. Mają takie prawo, ja to rozumiem. Deklaruję, że rozumieją konieczność reorganizacji, natomiast kwestionują, to, że skutkiem tego są zwolnienia. W szpitalu niestety jest tak, że 70 procent to są koszty pracownicze. W związku z tym oszczędzanie jeszcze na lekach, na ogrzewaniu jest prawie niemożliwe. Gdzieniegdzie, gdzie znajdujemy takie możliwości, robimy to. Ale to nie przyniesie milionowych oszczędności.

Mimo wszystko związki uważają, że oszczędza się wyłącznie na personelu. Czy była robiona analiza, gdzie jeszcze można szukać pieniędzy.

My szukamy pieniędzy. Na przykład samo ucyfrowienie rentgena spowodowało, że koszty dla szpitala – bo diagnostyka jest kosztem – zmalały o około 50 tysięcy złotych miesięcznie. Jeśli chodzi o laboratorium do końca grudnia trwały przetargi na nowych dostawców. Trzeba to wyważyć, by obniżanie kosztów nie spowodowało spadku jakości. To jest dość wrażliwy temat, w związku z tym robiliśmy to ostrożnie. Wstępnie szacujemy, że przyniesie to około 350-400 tysięcy w skali roku, ale to jest dynamiczny proces, diagnostyka się rozwija i coraz więcej badań się wykonuje. Staramy się też negocjować warunki z dostawcami różnych usług. Jesteśmy po rozmowach jeśli chodzi o hemodynamikę. Może nie aż tyle, ile zakładaliśmy, ale mam nadzieję, że w granicach 300 tysięcy będzie niżej. Komasujemy wszystkie zewnętrzne aktywności szpitala, w planie mamy też przenieść pogotowie ratunkowe. Staramy się negocjować ceny innych usług w szpitalu. Niektóre elementy można robić taniej przez outsorcing, ale nie wszystkie. Szukamy takich, gdzie jest to możliwe. Te ruchy przyniosły jakieś efekty. My potrzebujemy efektów milionowych i to w miarę szybko, by nie narażać mieszkańców na jakieś kłopoty związane z funkcjonowaniem szpitala.

Mówi się o nowym rozdaniu unijnym, że jeszcze trwa ustalanie, na co do końca będą mogły być przeznaczone pieniądze, ale służba zdrowia jest jednym z priorytetów, poza tym Gniezno jest wymienione jako ośrodek subregionalny. Czy to daje szansę, że szpital będzie się rozwijał jeśli chodzi o zakres usług?

Jest taka nadzieja, ale na razie nie wiemy, ile będzie tych środków, jaki będzie zakres, jakie dokładnie projekty, które wymyślimy, zostaną zaakceptowane. Słysząc o tych możliwościach wstępnie zastanawiałem się z panem doktorem Mateuszem Henem, jak można to zrobić. W zależności od tego, jak te programy będą ukierunkowane, oczywiście, że fajnie byłoby dokończyć tą rozbudowę przerwaną, która stoi – pomijam gorącą platformę, która już zaczyna być realizowana - po to, żeby wszystkie oddziały przenieść na ul. 3 Maja. Jest to jedna z opcji, ale nie sądzę, by aż takie środki się pojawiły. Słyszałem o ponad 100 milionach na cały powiat, z czego głównym beneficjentem ma być miasto. Drugim pomysłem byłaby taka już totalna modernizacja tych obiektów, które są i na to potrzeba zdecydowanie mniej środków. Zaczęliśmy od remontu dachu na najstarszym budynku, natomiast przydałoby się podnieść standard oddziałów, które się tam znajdują, a po ukończeniu gorącej platformy pięknie skomunikować te wszystkie funkcje. Pomysły mamy, nie ma problemu, jak zagospodarować te pieniądze, problemem jest czy i w jakiej skali one się pojawią.

Czyli pomysł powrotu do przerwanej rozbudowy jest realny przy odpowiednich pieniądzach?

Podjęliśmy decyzję, żeby zbudować w innym miejscu gorącą platformę ze względu na spore niewiadome dotyczące wad budowlanych. Ale też ogrom zakresu, który tam został rozpoczęty i bardzo trudno byłoby wybrać jakąś przestrzeń z tego budynku, nawet jeśli by on był dobrze zorganizowany, przy tak zmniejszonym finansowaniu. Połowę tych pieniędzy zabrał nam marszałek i nie można zbudować za połowę za planowanych pieniędzy. Po drugie bezpieczniej jest zrobić to od początku, odpowiednio pilnując tej budowy, żeby to zakończyć.

Pojawiła się kwestia kontroli NIK-u, która nie została wszczęta i umorzonej sprawy w prokuraturze. Polityczna opozycja w powiecie interpretuje to tak, że jednak sytuacja nie była tak tragiczna i można nadal dokończyć tamtą budowę.

Jeśli chodzi o sprawę prokuratora, to było to zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez określoną osobę i prokuratorom nie dopatrzył się zamiaru popełnienia przestępstwa, a jakby nieudolności. Dodatkowym elementem odciążającym podejrzanego było to, że szpital uwzględnił z rozliczeniach z tą firmą błędy i nie zapłacił za tę usługę. Jeśli chodzi o kontrolę NIK-u, zresztą na prośbę polityków, głównie senatora, taki wniosek zredagowaliśmy i odpowiedziano nam, że to jest za szeroki zakres. Nie mam doświadczenia w konstruowaniu takich wniosków, ale po interwencji senatora w tejże instytucji wniosek został przeredagowany i z tego, co wiem, będzie rozpatrywany. Być może dowiemy się, czy były jakieś zaniedbania i odpowiedzialność personalna, czego oczekuje opinia publiczna, czy rzeczywiście w gąszczu przepisów prawa polskiego okazuje się, że można nie umieć budować, czy źle to robić i nie ponosi się odpowiedzialności.

Często pojawia się ostatnio też słowo: prywatyzacja. Jakie jest pana stanowisko? Czy może dojść do prywatyzacji szpitala, czy okaże się potrzebna?

Wypowiedzi polityków ze wszystkich stron, a szczególnie posła Dolaty są bardzo nieodpowiedzialne. Są ani niepoparte faktami, ani czyimikolwiek intencjami. Ani w zamiarze politycznym obecnej koalicji, ani pewnie opozycji nie leży prywatyzacja szpitala. Prawda jest taka, że w ochronie zdrowia funkcjonuje sektor publiczny i prywatny i one się przenikają. Żeby prowadzić szpital na odpowiednim poziomie, potrzeba odpowiedniej ilości specjalistów w wielu zakresach, im bardziej wielospecjalistyczny szpital, tym potrzeba tych specjalistów więcej. A w takich ośrodkach jak Gniezno nie zawsze jest to dostępne. I tak przykład hemodynamiki, gdzie mamy pododdział kardiologii z dobrą obsadą, natomiast hemodynamistów w Gnieźnie w ogóle nie ma i tutaj przyszli nam z pomocą specjaliści z Poznania. Jeśli chodzi o szpitale powiatowe, a ich jest najwięcej w Polsce, one pełnią tak naprawdę funkcje takie, jakie w prywatnych firmach trudno by było zrobić, bo często jest to opieka paliatywna, długoterminowa, do której szpital nie jest powołany, ale z wielu względów, głównie społecznych, tym się zajmuje. Natomiast funkcjonowanie przedmiotów prywatnych wokół szpitala to coś, co już dzisiaj się dzieje. U nas hemodynamika, ale też stacja dializ, gdzie pacjenci są super obsługiwani, a nikt tego nie kojarzy z prywatną firmą. Co do całości szpitala takich intencji nie ma i wydaje mi się, że to jest zbyt złożony temat, żeby odpowiedzieć w jednej chwili.

Ale może pan powiedzieć, że nie przewiduje komercjalizacji?

Komercjalizacja to jest zamiana formy prawnej na spółkę z o.o. Nie ma takiej woli politycznej w powiedziecie. Przy czym przy dzisiejszej sytuacji prawnej jeśli ZOZ popada w kłopoty finansowe, to jest to z automatu robione i nie ma nad czym dyskutować. Dlatego to tak naprawdę działalność związana z rachunkiem ekonomicznym jest na tyle kluczowa. Szanse są takie, że w przypadku stworzenia podmiotu prawa handlowego można sprzedawać usługi medyczne, czego nie możemy robić. Nie mówię, że to by była duża skala, ale w specjalistyce na pewno byłaby taka możliwość. Są powiaty w Polsce, które sobie z tym poradziły, jak Szczecinek, gdzie do spółki weszły gminy i dokapitalizowały ją. W naszym przypadku, powiedzmy, miasto ma dwa razy taki budżet jak powiat. Jeśli wyłożyłoby własne pieniądze, byłoby organem założycielskim, gminy większe dałyby więcej, mniejsze mniej, być może też można byłoby ten szpital wykończyć. I wtedy nie byłaby to działalność prywatna, bo właścicielem byłyby gminy.

Z drugiej strony mogłoby to zamknąć drogę do unijnego dofinansowania, które mogłoby nie pozwolić na sprzedaż usług.

To prawda. Jeśli będziemy mieli perspektywę finansów unijnych, nikt nie będzie namawiał gminy do wydatkowania pieniędzy. Ale jeśli by nie było takich środków, to różnie samorządy sobie z tym radzą. Szpital w Szczecinku jest laureatem Gazeli Biznesu. Są skomercjalizowane placówki, które świetnie sobie radzą, są dobrze zarządzane, ale to nie znaczy, że są prywatne.

Czyli przekształcenie można traktować jako ostateczny ratunek?

Ja nie jestem decydentem. Mogę wyrażać swoje opinie, natomiast organy założycielskie jeśli będą chciały, to tak zrobią. Dzisiaj wydaje się, że takie zapieranie się przed komercjalizacją w imię najwyższej wartości jest trochę pozbawione merytoryki.

Panie dyrektorze, ostatnio jest pan w powiecie kozłem ofiarnym – PiS chce pana odwołać, pracownicy mówią o proteście. Czego możemy spodziewać się przez nadchodzące pół roku, czy rok. Czy będą dalsze reorganizacje, zmiany w strukturze szpitala?

Jeśli chodzi o struktury oddziałów, to nie. Wydaje mi się, że także jeśli chodzi o inne reorganizacje w tej chwili takich potrzeb nie ma. Być może jakieś drobne przesunięcia, ale nie mające już takiej skali. Natomiast jeśli chodzi o oceny, związkom się nie dziwię, to jest ich domena, żeby pilnować poziomu zatrudnienia. Natomiast politycy, jak poseł Dolata, który opowiada o prywatyzacji hemodynamiki, o laboratorium, to jest stek bzdur. Odwołać mnie zawsze modna, ja tu jestem jako najemnik. Jasne, że niepopularne decyzje są zawsze komentowane, natomiast wydaje mi się, że albo ktoś by nie zwalniał i doprowadziłby do tych przekształceń albo zrobiłby to samo, co ja.

Pojawiły się plotki o kolejnych zwolnieniach planowanych w połowie roku. Czy to prawda?

Nie ma żadnych takich planów, które mogłyby wywołać zaniepokojenie. Będziemy patrzyli, jak się te nasze decyzje w wielu aspektach restrukturyzacji sprawdzały, jeśli chodzi o wydolność finansową. I ewentualnie zadamy pytanie, czy jeszcze coś trzeba zmienić, czy wystarczy. Ja przez pierwszy rok nie zwalniałem nikogo, uważałem, że nie mam do tego mandatu nie będąc z nadania konkursowego. Ale już przystępując do konkursu w konspekcie swojej pracy jako dyrektora napisałem wszystkie te elementy. To nie są rzeczy skierowane przeciwko komuś, to jest raczej wspólne dobro, które powinno być przynajmniej w miarę dobrze zarządzane, by szpital nie popadł w kłopoty i świadczył te usługi, do których został powołany.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto