Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

GARAŻ: Widzieliście tańczące Cinquecento?

jan
GARAŻ: Widzieliście tańczące Cinquecento?
GARAŻ: Widzieliście tańczące Cinquecento? Dawid Stube/Agencja Fotostube
Odwiedzamy ciekawe garaże mieszkańców Gniezna. Zobaczcie, jak Mateusz zmodyfikował swoje auto!

GARAŻ: Widzieliście tańczące Cinquecento?

Wszystko zaczęło się 3 lata temu. Pierwsze auto miało służyć tylko jako środek transportu. – Był to typowy seryjny model Cinquocento. Od zawsze jednak miałem w środku pragnienie zrobienia czegoś lepszego, zmodyfikowania tego auta – opowiada Mateusz Kapella z Gniezna, dodając: – Zaczęło się standardowo od obniżenia auta. Kupowałem to, co było najłatwiej dostępne, czyli jakieś części na Allegro.

Nie mamy wątpliwości, że to jedyne takie auto na świecie. Chyba, że Wy słyszeliście o drugim skaczącym Cinquocento? – Długo szukałem i jestem pewien, że w Europie nie ma drugiego takiego auta z zawieszeniem pneumatycznym (ten rodzaj zawieszenia umożliwia regulowanie wysokości, co sprawia, że samochód wygląda jakby podskakiwał). Wątpię natomiast, czy w Stanach ktoś zrobił coś takiego, ponieważ takich aut tam po prostu nie ma – twierdzi chłopak. W okresie zimowym samochód jest modyfikowany i niestety skaczące Cinquocento w akcji zobaczyć będzie można dopiero latem.

Nowy rodzaj zawieszenia to nie jedyna zmiana w Cinquocento. – Przede wszystkim silnik jest po kompletnym remoncie . Jednostka seryjna miała 80 koni. Teraz jest to podciągnięte do 100. Głowica, świece, przewody, koło zamachowe... Trzeba przyznać, że silnik przeszedł długą drogę, żeby zwiększyć swoją moc – tłumaczy pasjonat. Rezultatem takich zmian jest to, że Cinquocento mieszkańca Gniezna osiąga 100km/h w zaledwie 7 sekund. – Stosunek mocy do masy w tym aucie może zaskoczyć wielu. Ciekawostką jest także maska, która wykonana jest z laminatu. Standardowa wersja waży 7 kg, a moja około 2. Kolejną rzeczą są elektrycznie sterowane szyby, także te z tyłu. Ogólnie takich zestawów umożliwiających elektryczne uchylanie tylnych szyb wyprodukowano około 100 kompletów, które wykonane zostały w 98 roku jako opcja do tego auta – tłumaczy nasz rozmówca.

Wyjątkowy pojazd Mateusza zastaliśmy niestety w stanie całkowitej rozbiórki. Na nowy sezon szykują się duże zmiany. – Na ten okres szykujemy przede wszystkim nową odsłonę zawieszenia pneumatycznego. Zmiana polega na większej kontroli nad regulacją wysokości. W środku wstawimy półklatkę, która została już wyspawana. Fotele zostaną wymienione na wersje kubełkowe z szerokimi pasami. Można powiedzieć, że wewnątrz będzie to taka luksusowa rajdówka – mówi Mateusz.

Straciliśmy przy tym aucie dużo nerwów, ale przeżyliśmy również wiele przygód

Fiat Cinquocento na ulicach postrzegany jest jako auto starsze i służące jedynie do przemieszczania się. Chyba nawet producenci nie przypuszczali, że ktoś może zainteresować się tym modelem w takim stopniu, w jakim uczynił to nasz rozmówca.

– Fiat Cinquocento to typowy „dupowóz”. To nigdy nie miał być samochód objęty kultem, tak jak bywa to w przypadku niemieckich aut. To typowy tani samochód dla ludzi, który z założenia nia miał stać się modelem kultowym. Fiatów w dobrym stanie jest na rynku coraz mniej. Części nie są już tak łatwo dostępne i zazwyczaj trzeba je dorabiać. Częściej niż na drogach Fiaty Cinquocento spotykane są na poboczach jako reklamy – śmieje się Mateusz.Zmodyfikowany pojazd wywołuje duże zainteresowanie zarówno na zlotach, jak i na co dzień. Do takiego poziomu nie dochodzi się jednak szybko. Kosztuje to wiele pracy, ale też pieniędzy.

– Oczywiście każde hobby wiąże się z pewnymi wydatkami. Trzeba jednak zaznaczyć, że dużo pieniędzy udało mi się zaoszczędzić przez to, że wszystkie zmiany dokonywane były tutaj, w tym garażu i wszystko zrobiliśmy sami, wspólnie z moim ojcem – tłumaczy nasz rozmówca. – Mateusz często przychodził o coś pytać. Później kilka razy poprosił o pomoc. Czasem jest tak, że po prostu potrzeba dodatkowej pary rąk do wymiany pewnych części. W ten sposób zaangażowałem się w modyfikowanie auta i muszę przyznać, że bardzo chętnie pomagam synowi. Z przyjemnością siedzimy razem w garażu i traktujemy to jako hobby – mówi ojciec Mateusza. – Warto jednak zaznaczyć, że nie jesteśmy mechanikami i wielu rzeczy uczyliśmy się od początku - dodaje tata.
– Spędziliśmy tu dużo czasu, często traciliśmy też wiele nerwów, ale z pewnością jest to tego warte – przyznaje Mateusz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto