Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kocie Gniezno - Dom inny niż wszystkie

Magdalena Smolarek
Siostry Lumi i Momo, Ptysia, Lusia, Plusz to tylko niektóre z kotów czekających obecnie w stowarzyszeniu Kocie Gniezno na najlepsze domy na świecie. O to, że trafią właśnie do takich domów nie trzeba się bać, bo o ich nowych właścicieli postarają się niezastąpione wolontariuszki.

Pukam, pukam, cisza. Nikt nie otwiera. Piszę na messengerze, że jestem, czekam, otwierają się drzwi. – Wchodź szybko i zamykaj drzwi, nie chcemy, żeby ktoś nam uciekł – powiedziała Agnieszka, jedna z wolontariuszek stowarzyszenia. Zdejmuję buty, rozpakowuję plecak, wyciągam aparat i już po chwili na moje kolana gramoli się biały kot z niesamowicie zielonymi oczami. Siada, domaga się głaskania, mruczy.
- To Ptysia, ona tak do wszystkich – mówi Agnieszka.
Nie mija minuta wpadają ma korytarz dwie dzikie kulki, za nimi dostojnie kroczy czarny kocur i trochę niepewnie siada w kącie jeszcze jeden kot.
- No, to poznałaś już wszystkich! (śmieje się Agnieszka) Te dwa maluchy to siostry Lumi i Momo, czarny pan to Plusz, a ta trochę nieśmiała to Lusia. Przez najbliższe dwie godziny byłam drapaczką, zabawką, drapakiem, trampoliną, … i wszystkim innym w ich nieskończonej wyobraźni. Starałam się jak mogłam choć w małym stopniu nadal pozostać dziennikarzem i fotografem.

Mareczek był pierwszy

Działalność stowarzyszenia Kocie Gniezno zaczęła się wraz z pierwszym podopiecznym, czyli 7. października 2014 roku. Nie był to malutki, słodki kotek przyniesiony przez znajomych do zaopiekowania się na weekend, a "facet" z konkretnym problemem. Mareczek, bo tak miał na imię ten kocur, został zabrany ze swojego dotychczasowego domu – podwórka z ranną łapką, której groziła amputacja. Po długim i intensywnym leczeniu, mnóstwie godzin czekania co będzie jutro i bezinteresownej opieki – udało się! Łapka uratowana, a kot Marek znalazł szczęśliwy dom.
Od tamtego czasu takich Marków, Stefanów, Fraszek, Stasi, Hanulek pojawiło się w stowarzyszeniu naprawdę sporo. Wszystkie mogły liczyć na fachowe zaopiekowanie, wybranie najlepszych domów i bezinteresowną miłość nowych właścicieli.

Akcja sterylizacja

Kocie Gniezno to grupa osób, której „na sercu leży los kocich istnień”, jak można przeczytać na ich profilu na Facebooku. Cel, jaki obrało sobie stowarzyszenie to sterylizacja kotów wolnożyjących na terenie Gniezna. – Nawet nie uwierzysz ile razy słyszałyśmy, że sterylizacja to barbarzyństwo, to wbrew naturze, to kaleczenie kotów – mówi Agnieszka. – Jednak wyrzucanie kilkudniowych kotów na dwór chwilę po urodzeniu czy też wrzucanie ich w worku do jeziora już jest w porządku..., wypuszczanie kotów na dwór, a potem zbieranie ledwo żywych po walkach też nikomu nie szkodzi? Warto sterylizować własne koty i nie przeszkadzać tym, którzy dbają o to za innych – dodaje. Każdy niewykastrowany kot, który trafia pod opiekę stowarzyszenia jest poddawany zabiegowi kastracji, a następnie jest dodatkowo odrobaczany i (jeżeli wymaga tego sytuacja) leczony. Po całej akcji i okresie rekonwalescencji koty wracają ponownie do swojego miejsca bytowania. Drugim zadaniem Kociego Gniezna jest leczenie chorych kotów i opieka nad tymi, które z różnych względów (stan zdrowia, wiek) nie dałyby sobie rady na wolności.

Dom inny niż wszystkie

W miejscu, do jakiego trafiłam nie ma klatek, nie ma specyficznych, jakby weterynaryjnych, pomieszczeń. Jest za to mieszkanie, takie prawdziwe mieszkanie, z pokojami, meblami, dywanami, firankami i sprzętami potrzebnymi kotom. Nie ma tam sztuczności, udawania. Tam koty żyją nie obok, a z ludźmi. Już wiem dlaczego Ptysia i wszyscy inni koci domownicy tak szybko nawiązali ze mną kontakt. Nie byłam jakimś obcym tworem widzianym zza krat tylko kolejnym człowiekiem, który może im pomóc. Koty te nie boją się ludzi, wręcz przeciwnie, szybko nawiązują z nimi niesamowitą więź.

Adoptuj członka rodziny

Wolontariuszki w stowarzyszeniu jednak nie dbają tylko o odpowiednie warunki i samopoczucie podopiecznych w domu tymczasowym, ale też starają się o to, by przyszły właściciel był jak najlepszy. W tym celu każda osoba, jaka chciałaby adoptować kota, zobligowana jest do wypełnienia ankiety, która dotyczy wielu ważnych w życiu kota spraw. Są tam rubryki poświęcone m.in. bezpieczeństwu, karmieniu, wspominanej sterylizacji. – Nowy właściciel powinien być tolerancyjny dla ewentualnych wypadków i zaniepokojony jakąkolwiek zmianą w zachowaniu swojego nowego przyjaciela – podkreśla Agnieszka. – Spokojnie, jeśli ktoś czegoś nie wie o jedzeniu, odpowiedniej kuwecie i innych to my z przyjemnością uczymy, pokazujemy jak należy coś zrobić, by było to najlepsze dla oby dwóch stron – dodaje.
Po takiej ankiecie i ewentualnym „dodatkowym szkoleniu”, stowarzyszenie sprawdza warunki, w jakich będzie mieszkał kot, a także zastrzega sobie prawo do kontaktowania się czy nawet odwiedzin u nowego właściciela. – Jej, ile razy słyszałyśmy, że po co to wszystko. Chcemy znaleźć dom dla kota, a tak to utrudniamy. Jednak my naprawdę mamy już spore doświadczenie i wiemy komu przekazać kota, a komu nie. Poza tym wszyscy nasi podopieczni to nasi przyjaciele, członkowie rodziny i chcemy, by nowa rodzina też ich tak traktowała. Czy to aż tak wiele? – zastanawia się Agnieszka. Zgadzam się z Agnieszką. Jeśli chodzi o mojego kota to nawet, gdy wyjeżdżam na 1-2 dni robię rozpoznanie kto byłby idealną opiekunką (z ang. catsitter). I nie uważam tego za coś dziwnego, bo członka rodziny też większość z nas nie oddałaby byle gdzie i komukolwiek.

Choroby to nic, choć są kosztowne

Oprócz nowego domu kwestią, z jaką spotykają się na co dzień wolontariuszki i podopieczni stowarzyszenia to przeróżne choroby. Od tak błahych jak rozwolnienie z powodu niedobrania właściwego jedzenia do złamanych czy niesprawnych kończyn. Leon jest jednym z przykładów podwójnej walki – kota i człowieka. Jak na razie (i oby tak zostało) walki wygranej.
Ponad 5. miesięcy temu do stowarzyszenia trafił kocur potrącony przez samochód przy placu 21. Stycznia w Gnieźnie. Przeżył wypadek, ale jego stan był ciężki. Nie chciał samodzielnie jeść, nie wykazywał najmniejszego zainteresowania jedzeniem w misce, w moczu pojawiła się krew, miał opuchnięte oko. Jednak nie to było najgorsze. Leon miał złamaną tylną łapę i czekała go operacja. Po jakimś czasie okazało się, że nie jedna. Mijają miesiące, ludzie dzielnie dbają o kota, a kot... współpracuje, nie poddaje się, dzielnie znosi wszystkie zabiegi. W końcu pojawia się tak długo oczekiwany przełom i na zdjęciu rentgenowskim widać zrośniętą kość. To znaczy, że jest szansa na pełne wyleczenie.
Takich historii usłyszałam sporo. Wiele pozytywnych, były też te smutne. Jakiegoś kota nie udało się uratować, jakiś kot wrócił ponownie do stowarzyszenia. Wszystkie przepełnione emocjami, szczegółami każdego zabiegu czy operacji. – Choroby to nic, nie poddajemy się, walczymy wspólnie i wtedy dzieje się magia. Nagle mnóstwo innych osób zaczyna nas wspierać – finansowo i psychicznie. Wiadomo, zazwyczaj leczenie kota czy człowieka nie należy do najtańszych, ale radzimy sobie. Zdrowie naszych przyjaciół jest najważniejsze – podkreśla Agnieszka.

Wszystko super, ale dlaczego sama nie wezmę kota?

Tak, zdaję sobie sprawę, że może powinnam, wypadałoby... Jestem tam z nimi przez godzinę i co? Pobawię się chwilę, pójdę i znów nic się nie zmieni. Mam już jednego kota i jak na razie nie bardzo mogę sobie pozwolić na kolejnego. Zaczęłam jednak się zastanawiać jak jeszcze, w jaki sposób mogę im pomóc – wolontariuszkom i ich podopiecznym. Jestem dziennikarką, tak! Mogę napisać o nich artykuł, tak!! Mogę zrobić zdjęcia, tak! Tak! Tak!
Bo jak można przeczytać na profilu facebookowym stowarzyszenia Kocie Gniezno: – Wierzymy, że we wszystkich nas drzemią pokłady dobra i empatii – nie przechodź obojętnie, naprawdę niewiele potrzeba, aby ocalić kocie życie i nie jest to zadanie ponad siły. Nie czekaj na nas, Ty sam również możesz mu pomóc.
Właśnie Ty i Ty, i nawet Ty też możesz pomóc. Możesz dać dom tymczasowy Lumi i Momo, Pluszowi, Lusi, Ptysi lub możesz..., możesz przynieść jedzenie, zabawki, możesz... no właśnie, co możesz?! Jak już coś wymyślisz skontaktuj się ze stowarzyszeniem przez Facebooka lub mailowo, na: [email protected].

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto