Konflikt między ratownikami medycznymi a dyrekcją ZOZ Gniezno: "Dyrektor nas oszukał!"
Ratownicy medyczni z Gniezna twierdzą, że zostali oszukani przez dyrekcję naszego szpitala. - Jako jedyny szpital w całej Polsce, dyrekcja od lipca nie wypłaciła nam dodatku ministerialnego, który sobie wywalczyliśmy lipcowymi protestami. Myśleliśmy, że zostanie on uwzględniony w nowym kontrakcie, który ma obowiązywać od 1 października, ale okazało się, że zostało to wliczone w kwotę wcześniejszych podwyżek, które przyznano nam od stycznia. Oszukano nas. Potraktowano jak śmieci! - twierdzi jeden z ratowników,który chce zachować anonimowość. - Ja dodatkowo pracuję dla poznańskiego szpitala. Tam "od ręki" dostaliśmy dodatek. Tam pracujemy za 25 zł za godz. - dodaje jeden z naszych rozmówców.
Z dniem 30 września kończą się kontrakty gnieźnieńskich ratowników medycznych, w ramach których podejmują oni pracę dla szpitala powiatowego. Konkurs na nową ofertę został ogłoszony przez dyrekcję szpitala 2 września. Przystąpili do niego nasi ratownicy medyczni. Nie zgadzają się jednak z warunkami kontraktu, ponieważ - jak twierdzą - nie uwzględnia on dodatku, który przyznało im w lipcu Ministerstwo Zdrowia.
Co na to dyrekcja?
- Ratownicy medyczni w odniesieniu do grudnia zeszłego roku dostaną prawie 30-procentową podwyżkę. Jeszcze w grudniu 2016 roku mieli płacone 18 zł za godzinę pracy. Teraz będą mieli 23 zł, ale twierdzą, że mają za mało i żądają jeszcze 2,5 zł. My nie mamy "worka bez dna", żeby płacić większe pieniądze nieustannie jednej grupie zawodowej - mówi stanowczo Krzysztof Bestwina, dyrektor szpitala.
Co z zarzutem, że szpital nie chce wypłacić dodatku przyznanego przez Ministerstwo? - W ramach 5 zł podwyżki za godzinę pracy jest wliczony wzrost ministerialny - tak twierdzi dyrektor. Jak na ten argument odpowiadają sami zainteresowani?
- 23 zł za godzinę to kwota, którą wynegocjowaliśmy z dyrekcją szpitala jeszcze w czerwcu. Skąd dyrektor wówczas wiedział, że wywalczymy dodatkowe pieniądze z ministerstwa? - pytają pracownicy. - Godząc się więc na warunki nowego kontraktu, nie wiedzieliśmy, że nie dostaniemy tego dodatku przyznanego przez Ministerstwo Zdrowia - zauważają wszyscy nasi rozmówcy, do których udało nam się dotrzeć. - Będziemy więc dalej walczyć o swoje prawa. Jeżeli nie dostaniemy dodatkowych 2,5 zł, które nam przysługuje z mocy ministerstwa, to od 1 października nie będziemy wyjeżdżać na akcje - zapowiadają ratownicy zobligowani kontraktem. Pogotowie ratunkowe do dyspozycji będzie więc miało tylko 25 ratowników etatowych.
- W styczniu nastąpiła pierwsza podwyżka: 2 zł za godzinę pracy. Od początku lipca ratownicy dostali kolejne 2 zł podwyżki: zarówno kontraktowi, jak i etatowi, czyli dostają 22 zł za godzinę pracy. Ta druga podwyżka była w odniesieniu tego, co minister im obiecał - odpiera zarzuty dyrektor Krzysztof Bestwina. - Oni twierdzili, że ostateczne porozumienie z ministrem zostało podpisane 18 lipca i że oni dostali wcześniej te podwyżki. Przecież wszyscy już wiedzieliśmy, że dojdzie do porozumienia z ministerstwem, że ratownicy wywalczą te podwyżki, dlatego więc wypłaciliśmy im te 2 zł więcej już od początku lipca - tłumaczy dyrektor K. Bestwina.
Dodatkowo zespół ratownictwa medycznego zarzuca, że od 4 lat nie dostał nowych mundurów. - Wszystko jest stare zniszczone, łatane. Jak można w takich warunkach pracować i codziennie narażać swoje życie? Wciąż tylko słyszymy, że wkrótce dostaniemy nowe mundury i tak czekamy od jakiegoś czasu - twierdzi jeden z ratowników.
- Jeżeli chodzi o pracowników etatowych, to nowe mundury będą już wkrótce, natomiast kontraktowi pracownicy muszą kupować je we własnym zakresie, bo taki warunek mają w kontakcie - tłumaczy dyrektor.
-To prawda, że nie mamy w kontrakcie finansowania przez szpital zakupu nowych mundurów - potwierdzają ratownicy kontraktowi. - W czerwcu jednak podczas negocjacji z dyrekcją obiecano nam, że nowy kontrakt zagwarantuje nam zakup nowych mundurów przez szpital. Były to jedynie słowne obietnice - przyznają ratownicy.
- Każda złotówka wzrostu wynagrodzenia dla ratowników medycznych to przynajmniej kilkanaście tys. zł więcej, które musimy wydać w budżecie szpitala, a których nie mamy - zaznacza na koniec dyrektor.
O konflikcie w ZOZ Gniezno został poinformowany Wojewoda Wielkopolski. Jak udało się nam ustalić, choć oficjalnie Wojewoda Wielkopolski nie zajmuje na razie stanowiska w tej sprawie, to delegacja z województwa dziś przybyła do gnieźnieńskiego szpitala, by zbadać twierdzenia stron konfliktu. Pojawili się również przedstawiciele NFZ.
Jeżeli od 1 października nasi ratownicy przestaną jeździć na akcje, to do Gniezna zadysponowane zostaną najprawdopodobniej karetki z Poznania.
Do sprawy będziemy wracać.
Komentarz dyrektora szpitala na sesji
Zobacz też:
"Rząd stosuje wobec nas szantaż moralny." Ratownicy medyczni protestowali w całym kraju
Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?