Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Konflikt między dyrekcją szpitala a ratownikami. "Dyrektor nas oszukał!" - twierdzą ratownicy

Sona Ishkhanyan
Łukasz Cieśliński
Ratownicy medyczni wypowiadają wojnę dyrektorowi gnieźnieńskiego szpitala, bo jak twierdzą, "potraktował ich jak śmieci", "oszukał, bo nie wypłacił dodatku przyznanego przez ministerstwo". Dyrektor szpitala uważa natomiast, że dostali oni prawie 30-procentową podwyżkę. Czy konflikt zostanie zażegnany? Jeśli nie, to ratownicy kontraktowi zapowiadają, że z dniem 1 października przestaną jeździć na akcje!

Konflikt między ratownikami medycznymi a dyrekcją ZOZ Gniezno: "Dyrektor nas oszukał!"
Ratownicy medyczni z Gniezna twierdzą, że zostali oszukani przez dyrekcję naszego szpitala. - Jako jedyny szpital w całej Polsce, dyrekcja od lipca nie wypłaciła nam dodatku ministerialnego, który sobie wywalczyliśmy lipcowymi protestami. Myśleliśmy, że zostanie on uwzględniony w nowym kontrakcie, który ma obowiązywać od 1 października, ale okazało się, że zostało to wliczone w kwotę wcześniejszych podwyżek, które przyznano nam od stycznia. Oszukano nas. Potraktowano jak śmieci! - twierdzi jeden z ratowników,który chce zachować anonimowość. - Ja dodatkowo pracuję dla poznańskiego szpitala. Tam "od ręki" dostaliśmy dodatek. Tam pracujemy za 25 zł za godz. - dodaje jeden z naszych rozmówców.

Z dniem 30 września kończą się kontrakty gnieźnieńskich ratowników medycznych,
w ramach których podejmują oni pracę dla szpitala powiatowego. Konkurs na nową ofertę został ogłoszony przez dyrekcję szpitala 2 września. Przystąpili do niego nasi ratownicy medyczni. Nie zgadzają się jednak z warunkami kontraktu, ponieważ - jak twierdzą - nie uwzględnia on dodatku, który przyznało im w lipcu Ministerstwo Zdrowia.

Co na to dyrekcja?
- Ratownicy medyczni w odniesieniu do grudnia zeszłego roku dostaną prawie 30-procentową podwyżkę. Jeszcze w grudniu 2016 roku mieli płacone 18 zł za godzinę pracy. Teraz będą mieli 23 zł, ale twierdzą, że mają za mało i żądają jeszcze 2,5 zł. My nie mamy "worka bez dna", żeby płacić większe pieniądze nieustannie jednej grupie zawodowej - mówi stanowczo Krzysztof Bestwina, dyrektor szpitala.

Co z zarzutem, że szpital nie chce wypłacić dodatku przyznanego przez Ministerstwo? - W ramach 5 zł podwyżki za godzinę pracy jest wliczony wzrost ministerialny - tak twierdzi dyrektor. Jak na ten argument odpowiadają sami zainteresowani?
- 23 zł za godzinę to kwota, którą wynegocjowaliśmy z dyrekcją szpitala jeszcze w czerwcu. Skąd dyrektor wówczas wiedział, że wywalczymy dodatkowe pieniądze z ministerstwa? - pytają pracownicy. - Godząc się więc na warunki nowego kontraktu, nie wiedzieliśmy, że nie dostaniemy tego dodatku przyznanego przez Ministerstwo Zdrowia - zauważają wszyscy nasi rozmówcy, do których udało nam się dotrzeć. - Będziemy więc dalej walczyć o swoje prawa. Jeżeli nie dostaniemy dodatkowych 2,5 zł, które nam przysługuje z mocy ministerstwa, to od 1 października nie będziemy wyjeżdżać na akcje - zapowiadają ratownicy zobligowani kontraktem. Pogotowie ratunkowe do dyspozycji będzie więc miało tylko 25 ratowników etatowych.

- W styczniu nastąpiła pierwsza podwyżka: 2 zł za godzinę pracy. Od początku lipca ratownicy dostali kolejne 2 zł podwyżki: zarówno kontraktowi, jak i etatowi, czyli dostają 22 zł za godzinę pracy. Ta druga podwyżka była w odniesieniu tego, co minister im obiecał - odpiera zarzuty dyrektor Krzysztof Bestwina. - Oni twierdzili, że ostateczne porozumienie z ministrem zostało podpisane 18 lipca i że oni dostali wcześniej te podwyżki. Przecież wszyscy już wiedzieliśmy, że dojdzie do porozumienia z ministerstwem, że ratownicy wywalczą te podwyżki, dlatego więc wypłaciliśmy im te 2 zł więcej już od początku lipca - tłumaczy dyrektor K. Bestwina.

Dodatkowo zespół ratownictwa medycznego zarzuca, że od 4 lat nie dostał nowych mundurów. - Wszystko jest stare zniszczone, łatane. Jak można w takich warunkach pracować i codziennie narażać swoje życie? Wciąż tylko słyszymy, że wkrótce dostaniemy nowe mundury i tak czekamy od jakiegoś czasu - twierdzi jeden z ratowników.
- Jeżeli chodzi o pracowników etatowych, to nowe mundury będą już wkrótce, natomiast kontraktowi pracownicy muszą kupować je we własnym zakresie, bo taki warunek mają w kontakcie - tłumaczy dyrektor.
-To prawda, że nie mamy w kontrakcie finansowania przez szpital zakupu nowych mundurów - potwierdzają ratownicy kontraktowi. - W czerwcu jednak podczas negocjacji z dyrekcją obiecano nam, że nowy kontrakt zagwarantuje nam zakup nowych mundurów przez szpital. Były to jedynie słowne obietnice - przyznają ratownicy.

- Każda złotówka wzrostu wynagrodzenia dla ratowników medycznych to przynajmniej kilkanaście tys. zł więcej, które musimy wydać w budżecie szpitala, a których nie mamy - zaznacza na koniec dyrektor.

O konflikcie w ZOZ Gniezno został poinformowany Wojewoda Wielkopolski. Jak udało się nam ustalić, choć oficjalnie Wojewoda Wielkopolski nie zajmuje na razie stanowiska w tej sprawie, to delegacja z województwa dziś przybyła do gnieźnieńskiego szpitala, by zbadać twierdzenia stron konfliktu. Pojawili się również przedstawiciele NFZ.

Jeżeli od 1 października nasi ratownicy przestaną jeździć na akcje, to do Gniezna zadysponowane zostaną najprawdopodobniej karetki z Poznania.

Do sprawy będziemy wracać.

Komentarz dyrektora szpitala na sesji

Zobacz też:
"Rząd stosuje wobec nas szantaż moralny." Ratownicy medyczni protestowali w całym kraj
u

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto