Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nasze lasy przestały istnieć! Co dalej?

Sona Ishkhanyan
Archiwum Nadleśnictwo Gniezno
Co najmniej półtora roku sprzątania, ponad 10 lat zakazu wstępu do lasów, zagrożenia pożarowe... To tylko niektóre skutki nawałnicy. Oprócz tego straty w zwierzynie, część zwierząt jest jeszcze w niebezpieczeństwie. Służby wciąż alarmują o zakazie wstępu do naszych lasów, w szczególności swój apel kierują do grzybiarzy.

Nasze lasy przestały istnieć! Co dalej?
Nawałnica z 11 sierpnia spustoszyła nasze lasy. Połamane i powalone drzewa to nie wszystko, ogromne są straty także w dzikich zwierzętach, z których część ucierpiała, część zdążyła uciec, a najgorsze jest to, że część zwierzyny, która pozostał w lasach nadal cierpi, bo przecież, jak nas informuje Karolina Fiutak-Łachowska, st. specjalista Służby Leśnej ds. Ochrony Lasu z Nadleśnictwa Gniezno dopiero z dniem 4 września podpisano umowy z wykonawcami prac porządkowych w zniszczonych drzewostanach. Prace te potrwają przynajmniej do połowy 2019 r.

Według szacunków Nadleśnictwa Gniezno szkody są tak duże, że lasy będzie trzeba odbudować od nowa. -Zniszczone są głównie drzewostany sosnowe, jednak wśród złomów i wywrotów są również dęby, olchy, brzozy i pozostałe gatunki liściaste. Szkody są tak duże, że na niektórych obszarach może dojść do wylesienia. Nawet jeśli drzewa nie przewróciły się pod wpływem wiatru, to pochyliły się na skutek naderwania systemu korzeniowego, co przyczyni się do obalenia lub zamierania uszkodzonych drzew. Obecnie sądzimy, że jest to ok. 800 tys. m3 drewna - informuje Karolina Fiutak-Łachowska. - Trudno jest dokładnie oszacować straty, ponieważ drzewostany są w różnym stopniu uszkodzone i dopiero przy ich uprzątaniu otrzymamy dokładną wielkość - dodaje. Same prace usuwania szkód będą bardzo niebezpieczne, dlatego zajmą się tym fachowcy i pracownicy z dużym doświadczeniem i pod szczególnym nadzorem specjalistów. -Z uwagi na to, że lasy mają pewną strukturę stopniową, to pracownicy tylko z dużym doświadczeniem, będą mogli wiedzieć, jak odpowiednio podejść do tych drzew oraz w jakiej kolejności rozpocząć ciecia - zaznacza Michał Michalak, nadleśniczy Nadleśnictwa Gniezno.

Lasy to teraz „tykające bomby”!

Powalone drzewa, kłody, gałęzie, które mogą runąć z każdym podmuchem wiatru to nie wszystko, bo istnieje jeszcze duże zagrożenie pożarów. Drzewa obumarłe, wysuszone w połączeniu z wydzielaniem olejków eterycznych przez niektóre z nich (jak np. iglaste) stanowi ogromne niebezpieczeństwo.

- Nie wiemy dokładnie, co w danym momencie może na tych terenach stać. Przestaliśmy, na ten moment, w takim normalnym rozumieniu bezpieczeństwa, nad tym panować. Kiedyś, jeżeli były pojedyncze szkody, wchodzili pracownicy lasów państwowych i usuwali drzewa naderwane, powalone, w tej chwili z uwagi na masę i skalę tych szkód, nie jesteśmy w stanie od ręki wprowadzić takich prac, które by na całej powierzchni zapewniły bezpieczeństwo - zaznacza Michał Michalak. -Samo uprzątanie naszych lasów będzie trwało co najmniej do półtora roku, a już o zagospodarowaniu nie wspomnę, bo przecież wiemy, że sama ustawa o lasach mówi, że w uprawach do 4 metrów wysokości zakazuje się wstępu, więc wstęp dla ludności do niektórych lasów będzie możliwy najprawdopodobniej za kilkanaście lat - dodaje nadleśniczy. Mowa tu o terenach, które ucierpiały najbardziej: Nadleśnictwo Gniezno, Czerniejewo oraz Gołąbki. Z danych nadleśnictwa Gniezno największe spustoszenia powstały w dwóch leśnictwach: Kowalewko i Nowaszyce, położonych na północ od Gniezna w kierunku Bydgoszczy. Poważnemu uszkodzeniu uległy również lasy Leśnictwa Brody oraz Leśnictwa Las Miejski przylegającego do Gniezna.

Michał Michalak apeluje do mieszkańców, by omijali tereny wszystkich lasów, do których wstęp został zakazany. -Być może mieszkańcy nie zdają sobie sprawy, ale są to tereny bardzo niebezpieczne, drzewa wiszą niemalże na każdym kroku i nawet lekki podmuch wiatru może je strącić -podkreślił nadleśniczy. O szczególną ostrożność proszeni zostali grzybiarze, w związku z rozpoczynającym się sezonem na grzybobranie. - Polecamy lasy np. w Skorzęcinie, bo tam nie było wiele szkód, a wstęp do nich jest wolny i nie zagraża życiu. Nasz patrol będzie kontrolować tereny objęte zakazem. Za wchodzenie do lasu grozi kara grzywny, ale to nawet nie chodzi o to, by karać mandatami, bo każdy z nas wchodząc do lasu powinien się liczyć z tym, że może być ukarany przez naturę nawet utratą własnego życia. Liczymy więc na rozwagę mieszkańców - dodał na koniec nadleśniczy.

Straty w zwierzynie

-Dotychczas się mówiło o budynkach, drzewach, polach, natomiast my zajęliśmy się zwierzyną, bo to nasz obowiązek - mówi Jerzy Modrzejewski, łowczy rejonowy w Gnieźnie. Jak zaznacza łowczy, straty będą ogromne, większość zwierząt nie zdołała uciec z terenów, które nawiedziła wichura. -Zwierzyna w tych kompleksach leśnych albo leży pod zwałowanymi drzewami, albo, co byłoby lepsze, zdążyła uciec. Gdy rozpoczną się prace nad usuwaniem szkód, to prawdopodobnie większość z pozostałych jeszcze zwierząt zostanie wypłoszona przez panujący hałas. Na pewno więc zmieni się nasza przyroda i geografia na najbliższe lata - dodaje J. Modrzejewski. - To dowód na to, że przyroda w pewnych momentach jest silniejsza od nas. Nie jesteśmy w stanie pomóc pozostającym w lesie zwierzętom, a myślę, że są w tej chwili w dużym niebezpieczeństwie - mówi J. Modrzejewski.

Jak podaje Nadleśnictwo Gniezno zniszczeniu uległy także dwie strefy ochrony , ostoi i regularnego przebywania w leśnictwie Kowalewko. Strefy te zostały utworzone w celu ochrony bociana czarnego i bielika.

"To największa katastrofa w historii Lasów Państwowych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto