Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pani Joanna skończy w piątek 100 lat! Ratownicy medyczni sami twierdzą, że nie mają tak dobrych wyników, jak ona!

Paweł Brzeźniak
Pani Joanna skończy w piątek 100 lat! Ratownicy medyczni sami twierdzą, że nie mają tak dobrych wyników, jak ona!
Pani Joanna skończy w piątek 100 lat! Ratownicy medyczni sami twierdzą, że nie mają tak dobrych wyników, jak ona! Paweł Brzeźniak
Pani Joanna Piskorz z Gniezna w piątek skończy 100 lat, choć na pierwszy rzut oka wygląda na zdecydowanie mniej. Energii i chęci do życia ma więcej niż niejeden młody człowiek.

Joanna Piskorz urodziła się 8 czerwca 1918 roku w Gnieźnie. Był to czas, kiedy kończyła się I wojna światowa, a za nieco ponad pół roku Pierwsza Stolica Polski miała wreszcie uwolnić się spod niemieckiej niewoli. Od czwartego roku życia pani Joanna mieszka na ulicy Kłeckoskiej. Joanna i Stanisław Piskorzowie małżonkami byli od 1947 roku i dochowali się trzech córek. Niestety, jedna z nich zmarła w wieku 49 lat. Pan Stanisław zmarł w 1989 roku w wieku 75 lat. Obecnie, pani Joanna ma czterech wnuków i 6 prawnuków, z których najmłodszy Janek urodził się w marcu. To symboliczne w roku 100-rocznicy odzyskania niepodległości, że 100-letnia pani Joanna doczekała się prawnuka, którego może bawić na kolanach.

11. Edycja Festiwalu Akademia Gitary. Muzyczna uczta z udziałem wyjątkowych muzyków

Pani Joanna widziała ten moment, kiedy rosyjscy czołgiści z Rynku strzelali do katedry. - Byłam akurat w centrum miasta, to było straszne przeżycie przedszkole - opowiada. Po wojnie pani Joanna zapisała się do spółdzielni produkcyjnej i oprzątała świnie. Codziennie musiała wyciągać ze studni na lince 40 wiader wody, praca była bardzo ciężka. Spółdzielnia istniała przez dwa lata, a potem się rozwiązała. - Miałam działkę przydzieloną przez państwo, znajdowała się przy figurze Pana Jezusa przy ul Kłeckowskiej. Po wojnie była "harówa", choć były też ciekawe momenty. Na przykład wtedy, kiedy telewizja tu przyjeżdżała robić reportaż na temat gospodarstwa. Był taki moment, że wzięłam się za hodowlę kaczek na jajka wylęgowe. Woziłam je po Gnieźnie na sprzedaż, a potem na całą Polskę, otrzymałam wiele dyplomów i nagród za jakość tych produktów - wspomina z dumą pani Joanna, która zaznacza, że jaja z jej gospodarstwa otrzymały tytuł najlepszych w województwie Jubilatka wszystko bardzo dobrze pamięta, bo pamięć ma bardzo dobrą. Wspomina, że w okresie pracy w spółdzielni pracowników oszukiwano, jeżeli chodzi o zarobki. - Dziennie można było zarobić tylko na jeden chleb. Kiedyś ludzie musieli ciężko pracować,bo nie było tych maszyn.

Mieszkaniec wyrzucał śmieci, bo... "myślał, że jest tutaj zbiórka makulatury"

Na pytanie, co jest receptą na tak długie życie, nasza jubilatka przyznaje, że na pewno jest nią praca fizyczna, ale też dużo zależy od genów. Bo w naszej rodzinie zdarzały się przypadki, że udało się dożyć sędziwego wieku, chodzi tu przede wszystkim o linię żeńską - dodaje jedna z córek pani Joanny. - Moja babcia żyła 92 lata, a babcia mamy żyła 96 lat. Też była sprawna, bo mieszkała na wsi. Wszystko robiła sama, ale kiedy się przewróciła i złamała nogę, to dwa tygodnie później zmarła. Obecnie pani Joanna mieszka z wnukiem, wnuczką i zięciem. Okazuje się, że starszej pani nie trzeba specjalnie pomagać, bo jest samowystarczalna. - Mam bardzo dobre dzieci, bardzo dobrych zięciów.

TOP 10 najładniejszych kościołów w Gnieźnie [RANKING]

Jakie są marzenia pani Joanny? - Żebym mnie oślepła, żebym mogła długo żyć, nie cierpieć i umrzeć w spokoju - zaznacza. Poza problemami ze słuchem, nasza rozmówczyni raczej nie ma innych komplikacji zdrowotnych. - Kiedyś zdarzyło się, że mama zemdlała, co jest normalne w tym wieku. Kiedy ratownicy medyczni przyjechali, to stwierdzili, że nie mają takich dobrych wyników jak mama - przyznaje z uśmiechem jedna z córek pani Joanny.

Od środy do piątku pyszne truskawki do kupienia przed starostwem! Będzie także miód, kozie sery i przetwory!

W tak długim życiu nie brakowało zabawnych momentów. Kiedyś na Kłeckoskiej pani Joanna jechała rowerem, a szedł przed nią poborca podatkowy z Izby Skarbowej. - W pewnym momencie odkręciło mi się koło, wskoczyłam temu facetowi na plecy i wpadłam z nim do rowu. Niósł mleko, które wyłał. Odwrócił się do mnie i mówi: "Pani, co ty robisz?", a ja na to: "No widzi pan, co zrobiłam. Koło mi się odkręciło" - opowiada pani Joanna, która rowerem jeździła jeszcze w wieku 92 lat. Jej dzieci wspominają, że jeździła nieraz na rowerze z grabiami, ale nie w taki sposób jak należy i za to kierowcy ciężarówek na nią trąbili, ale pani Joanna tego nie słyszała. Raz zdarzyło się, że siła podmuchu jadącej ciężarówki sprawiła, że wpadła do rowu, ale nie przyznała się do tego. Rodzina dowiedziała się o tym później. Kiedyś jak wpadła do rowu, to pogroziła pięścią kierowcy ciężarówki.

Zapraszamy na Dni Witkowa! Będzie dużo sportu i zabawy [PROGRAM]

To nie koniec ciekawych historii. - Kiedyś zdarzyło się, że pracowaliśmy w gospodarstwie, a mój mąż siedział w domu. W pewnym momencie poprosiłam córkę, aby poszła po ojca, ale długo nie wracała. Po chwili posłałam drugą córkę i też przepadła. Posłałam wnuka, który też długo nie wracał. Zaniepokojona tym wszystkim zachodzę do domu, a mój mąż siedzi na stołku i pozuje. Okazało się, że przyszedł taki malarz-domokrążca, który miał pełno pędzelków na stole i malował portret mojego męża. Byłam na początku wściekła, a potem się śmiałam. Namalował mojego męża, który w ogóle nie był do siebie podobny. Wyglądał raczej jak Romuald Traugutt, dowódca Powstania Styczniowego. Potem mój mąż powiedział: "Daj mu pieniądze". Pomyślałam sobie, że mu dam, ale niech weźmie ten cały sprzęt i niech sobie idzie - opowiada pani Joanna.

Zakład Zieleni Miejskiej rozpoczął budowę plaży na Rynku [ZDJĘCIA]

Krewni pani Joanny twierdzą, że "czasem trzeba ją dobrze pilnować, żeby czegoś nie wywinęła". - Poza tym, mama jest bardzo uparta - jednymi drzwiami się przypilnuje, a drugimi wejdzie. Kiedyś mama wywinęła nam taki numer, że pojechała do Poznania, a wróciła taksówką. Okazało się, że pojechała odwiedzić swoją koleżankę, która leży na cmentarzu. To było dwa lata temu. Byliśmy cali w nerwach. Mama nam nic nie powiedziała - opowiada jedna z córek. - Po naszymu można powiedzieć, że pani jest trochę wywijas, nie? - mówię do pani Joanny. - No! - twierdzi z przekonaniem.

Sportowy weekend w Gnieźnie: spadek Stelli, porażka Startu, a Mieszko bliżej III ligi

W domu pani Joanny znajduje się piękny fortepian. Jubilatka przez lata grała wiele utworów z pamięci, a jej córka chodziła do szkoły muzycznej. - Ciężko było po wojnie, bo nie było pieniędzy, żeby się uczyć. Może gdyby nie to, to czym innym bym się teraz zajmowała. Pamiętam, że miałam taki słuch, że kiedy córka w drugim pokoju uczyła się gry na fortepianie, to kiedy zauważyłam jakiś błąd, to od razu zwracałam jej uwagę.

Koncert Muzyki Dawnej w ramach cyklu koncertów organowych szlakiem cesarza Ottona III

ZOBACZ FILM - Spotkanie z piłkarskimi trikami w Galerii Gniezno

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto