Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PIŁKA NOŻNA - Nieważne, kto trafi w środę, ważne, by pokonać Spartę

Maciej Lehmann
Kłopoty Lecha z wykorzystywaniem sytuacji strzeleckich rozpoczęły się  od meczu z Interem  Baku
Kłopoty Lecha z wykorzystywaniem sytuacji strzeleckich rozpoczęły się od meczu z Interem Baku Sławomir Seidler
Trener Jacek Zieliński rzadko publicznie krytykuje swoich podopiecznych, wyznając zasadę, że wszystkie problemy należy wyjaśnić sobie najpierw w szatni. Po niedzielnym, przegranym meczu 0:1 z Jagiellonią szkoleniowiec jednak już nie wytrzymał. - Mamy zbyt mało sytuacji.

Skąd mają brać się te bramki, skoro nie stwarzamy sobie okazji. To, co miał Joel w końcówce, po prostu trzeba wykończyć, jeśli marzy się o zwycięstwach - denerwował się szkoleniowiec. Nieskuteczność to w tej chwili największy problem Lecha. Liczba minut bez gola rośnie w zastraszającym tempie. A przecież już jutro czeka naszą drużynę mecz ze Spartą Praga, którego stawką jest awans do decydującej rundy kwalifikacji Ligi Mistrzów. Aby wyeliminować zespół mistrza Czech, trzeba strzelić przynajmniej jednego gola...

Nieskuteczność to niestety niejedyny "grzech" poznańskiej drużyny. Niepokojące jest również to, że po raz trzeci z rzędu lechici przegrali 0:1 i po raz trzeci stracili bramkę w ostatnim kwadransie meczu. Czyżby dochodziły też problemy związane z przygotowaniem fizycznym?

- O to jestem spokojny, przecież nawet w meczu z Jagiellonią, kiedy widmo porażki zaczęło zaglądać nam w oczy, zespół ruszył do szturmu i w krótkim czasie miał kilka okazji bramkowych. Gdybyśmy byli źle przygotowani, tego zrywu by nie było. Nasze błędy w obronie wynikają tylko i wyłącznie z braku konsekwencji. Bardziej martwi mnie to, że nie strzelamy bramek - mówi Ryszard Kuźma, asystent Zielińskiego. Jego zdaniem nieskuteczność wynika z tego, że naszym ofensywnym graczom brakuje zdecydowania i większego zaufania w to, co kiedyś robili.

- Rozmawiałem ze Sławkiem, który przyznał, że teraz często wybiera złe rozwiązania. Wiosną wraz ze zwycięstwami przychodziła radość z gry, wiele rzeczy robił na luzie i wszystko mu wychodziło. Teraz widać, że jest spięty, bardzo chce pomóc zespołowi i ten brak swobody powoduje, że nie jest tak skuteczny - dodaje Kuźma.

Co będzie poprawiał Lech na ostatnich treningach? - Trzeba stworzyć pozytywną atmosferę, atmosferę zwycięstwa - deklaruje Kuźma. Pomogą w tym na pewno informacje ze stolicy Czech. Sparta też nie błyszczy. W rezerwowym składzie przegrała z Budziejowicami swój ostatni mecz ligowy 0:1. Kolejorz będzie mógł też liczyć na swoich kibiców. Wczoraj sprzedano ostatnie wolne bilety na środowy mecz, a to oznacza doping z 13 500 gardeł!

Na razie, niestety, piłki nas mijają i to jest bardzo niepokojące
Rozmowa z Andrzejem Juskowiakiem, trenerem napastników

Pięć oficjalnych meczów i tylko jeden gol. Co się dzieje z Pana podopiecznymi?
Problem w tym, że napastnicy dotarli do nas bardzo późno i nie przepracowali całego okresu przygotowawczego. Artur Wichniarek dołączył do zespołu w Austrii, a Joel Tshibamba dopiero po pierwszym meczu w Baku. Mam takie wrażenie, że Joel jeszcze nie wie, w jakim klubie się znalazł. Dziwne, bo przecież pół roku był w Arce i wiedział, co to jest Lech Poznań i jakie są tutaj oczekiwania. Nie może stracić na trzech z pięciu podanych do niego piłek, tylko cztery utrzymać. W innym przypadku będzie miał straszne problemy, by tutaj zaistnieć. Rozmawialiśmy już z nim o tym kilka razy. Musi się to szybko zmienić. Można jeszcze zrozumieć, że Joel niewiele zdziałał w meczu w Pradze. Ale wczoraj spodziewałem się po nim dużo więcej.

Kiedy w poprzednim sezonie okres strzeleckiej niemocy miał Lewandowski, to trafiali pomocnicy. Teraz oni też są nieskuteczni.
Zgadza się, nie wykorzystujemy szans, które mamy. Po to gramy sparingi z klasowymi, by coś z nich wynieść. Od roku powtarzam, że jak się ma w ważnym meczu dwie sytuacje, to przynajmniej jedną trzeba wykorzystać, a jak się gra w eliminacjach Ligi Mistrzów, to nawet pół sytuacji trzeba zamienić na gola. Sparta tak właśnie wygrała z nami mecz. Druga sprawa to koncentracja. I dotyczy to nie tylko napastników. Czesi zdobyli bramkę po strzale obrońcy, my mieliśmy najlepszą okazję, gdy do strzału głową doszedł Maniek Arboleda. Wiemy, że szczęściu trzeba pomóc, dlatego robiliśmy dużo nietypowych treningów. Uczyliśmy zawodników wbiegać w pole karne, po strzale kolegi. Teraz wbiegamy w trójkę. Dążymy do tego, by tych nawyków było jak najwięcej. Lecz na razie piłki nas mijają i to jest niepokojące.

Trener Kuźma mówił, że napastnicy podejmują złe decyzje. Zgadza się Pan z tą tezą?
Oczywiście. Było to widać choćby w niedzielę w meczu o Superpuchar. Sławek Peszko zamiast strzelać, próbował podawać, Siergiej Kriwiec zamiast podawać, strzelał, nie wybieramy najlepszego wariantu, a na dodatek tych sytuacji jest mało. Wcześniej, gdy z przodu był Robert Lewandowski, jego koledzy z pomocy bardziej go szukali na boisku. Teraz można zauważyć, że każdy z tych tzw. kreatywnych graczy sam chce strzelić bramkę, ale niestety, nie za bardzo im to wychodzi.

Wspominał Pan o stratach Tshibamby, ale nie tylko on ma problemy z utrzymaniem piłki na połowie przeciwnika. W niedzielę mnóstwo prostych błędów popełnił też Tomasz Mikołajczak.
Zgadza się, Tomkowi ten mecz wybitnie nie wyszedł, było to chyba jego najgorsze spotkanie w barwach Lecha. Lecz moim zdaniem jego akurat nie należy dołować krytyką, bo to jest piłkarz, którego jedną z zalet jest akurat umiejętność przytrzymania i rozegrania piłki przed polem karnym, a co za tym idzie, daje kolegom czas i możliwości podpięcia się do akcji. Z kolei Joel ma na razie z tym wielkie problemy i przez to też kuleje nasz atak.

Może trzeba coś zmienić w systemie gry? Może jeden napastnik to za mało.
Też się nad tym już zastanawiamy. Problem jest, tego nie da się ukryć, dla nas, sztabu szkoleniowego, też to jest niepokojące.

Co można zrobić przed meczem ze Spartą? Czasu jest przecież bardzo mało, zaledwie jeden trening?
Rzeczywiście. Do meczu pozostało kilkanaście godzin, więc nasza rola będzie polegała na tym, by podbudować chłopaków psychicznie, żeby uwierzyli, że potrafią strzelać bramki. Innego wyjścia nie ma, bo gole i to dwa potrzebne nam są do awansu. Sparta słynie z dobrej defensywy, więc pracujemy nad tym, by ją zaskoczyć jakimś stałym fragmentem gry.

W jakiej formie jest teraz Artur Wichniarek?
Wydaje mi się, że w jego przypadku forma idzie w górę. On jest nam bardzo potrzebny. Widać, że jak przebywa na boisku, potrafi coś skonstruować. Bez niego nasza siła rażenia mocno spada. Wiem, że Artur lubi takie mecze, w których poziom adrenaliny bardzo się podnosi. W Bundeslidze praktycznie co tydzień grał takie mecze i doskonale wie, że warto w nich być bohaterem, bo pamiętają o nich przez lata kibice i można się zapisać złotymi zgłoskami w historię klubu.

Sugerujecie prezesom, że przydałby się jeszcze jeden napastnik?
Oczywiście, że przydałby się. Jeśli awansujemy do Ligi Mistrzów czy do fazy grupowej Ligi Europejskiej, to muszą być jeszcze wzmocnienia, gdyż tym składem personalnym nie jesteśmy w stanie skutecznie walczyć na wszystkich frontach. Gdyby odpukać, coś stało się teraz Arturowi, to nasza sytuacja byłaby tragiczna.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto