Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prof. Eliza Grzelak: "Nie musimy się za swoich wstydzić" [WYWIAD]

IB
Prof. dr hab. Eliza Grzelak jest językoznawcą. Od kilku lat interesuje ją język postrzegany jako narzędzie komunikacji społecznej.  

Jeśli chcesz, aby Prof. Grzelak wygrała w plebiscycie na Człowieka Roku,  wyślij sms o treści GNIE.1 na numer 72355 (koszt 2.46 zł z VAT)
Prof. dr hab. Eliza Grzelak jest językoznawcą. Od kilku lat interesuje ją język postrzegany jako narzędzie komunikacji społecznej. Jeśli chcesz, aby Prof. Grzelak wygrała w plebiscycie na Człowieka Roku, wyślij sms o treści GNIE.1 na numer 72355 (koszt 2.46 zł z VAT) Iza Budzyńska
Z prof. dr hab. Elizą Grzelak, pracownikiem naukowym Instytutu Kultury Europejskiej UAM o kulturze politycznej i pozytywnym potencjale gnieźnian rozmawia Iza Budzyńska. Wywiad ukazał się w piątkowym wydaniu "Gnieźnieńskiego Tygodnia".

W tym roku uczy Pani "kultury na co dzień" uczniów "ekonomika", z kolei naukowo bada pani język polityków. Czy im też przydałyby się takie lekcje?

- Muszę zacząć od wyjaśnienia, które będzie zaskakujące - szczególnie dla dziennikarzy. Mój doktorant, Pan Arkadiusz Piniarski, obronił w tym roku pracę doktorską na temat debaty parlamentarnej, analiza obejmowała dwa lata rządów PiS-u i dwa lata rządów PO. Zauważył on, że gdy analizujemy całość wypowiedzi, a nie tylko "setki" wyrwane z kontekstu przez dziennikarzy, okazuje się, że nasi politycy są "parlamentarni", wbrew temu, co słyszymy przekazach medialnych. Są równie etykietalni zarówno ci z prawa, jak i ci z lewa, chyba, że poddadzą się emocjom. Natomiast jeśli się pojawia brak parlamentaryzmu, etykietalności w wypowiedziach polityków, to często dlatego, że taki styl narzucają media. "Setka", musi być odpowiednio wyrazista. Jest to wypowiedź, która tylko wtedy będzie nośna, jeśli będzie odpowiednio kontrowersyjna, przekaz merytoryczny nie przebije się. Stereotyp polityka niegrzecznego, niekulturalnego jest mocno wyreżyserowany. Natomiast struktura debaty parlamentarnej jest bardzo wyraźnie skonstruowana. Wypowiedzi są obwarowane pewnymi regułami, których się bezwzględnie przestrzega. Bardzo często politycy wygłaszają wymagane formuły etykietalne automatycznie. Można to zauważyć, gdy zgodnie z zasadą inicjalną witają kogoś, kogo nie ma na sali. Interesujące jest powszechne zjawisko, widoczne także w parlamencie, że zanikają gratulacje, jeśli występują, to tylko jako przejaw ironii. Natomiast musimy pamiętać, że tak powszechna agresja językowa, może występować także w wypowiedziach etykietalnych.

Czy nasi politycy mają taką intuicję, dzięki czemu zaistnieją, potrafią świadomie być kontrowersyjni?
- Na pewno tak. Tak już jest z umiejętnością komunikowania się, że niektórzy się rodzą z talentem do manipulacji, umiejętności innych są w tym zakresie ograniczone i muszą się tego nauczyć. Na pewno nikt nie musiał posła Niesiołowskiego uczyć, jak w sposób emocjonalny wyrażać swoje poglądy, natomiast poseł Czarnecki jest tak przesadnie grzeczny, tak ułożony, wyuczony, że aż fałszem trąci. W związku z tym czasem się zastanawiam, czy przerysowana, sztuczna grzeczność nie razi, tak jak razi agresja. Myślę, że kiedy jesteśmy sobą, nasze działania są wyraziste i tworzą atmosferę szczerości, są też lepiej odbierane przez innych. Natomiast poziom etykietalności mamy taki, jaki wynieśliśmy z domu. Często się słyszy, że to szkoła nie nauczyła. To dom uczy, uczy także ulica. W tej chwili czytam książkę rosyjskiej badaczki wizerunku osobowego, zauważa ona, że ostatnim miejscem, gdzie możemy odnaleźć zachowania w pełni akceptowane kulturowo, jest teatr. Natomiast nie odnajdziemy ich ani w parlamencie, ani debacie medialnej.

Czy w Gnieźnie mamy dobry materiał do badań jeśli chodzi o wypowiedzi polityków?

- Nie śledzę ich na bieżąco, więc trudno byłoby mi powiedzieć. Natomiast kiedy razem z doktorantem badaliśmy język parlamentarny, szczególną uwagę zwróciłam na naszych parlamentarzystów i może poza jednym wyjątkowym przykładem, chociaż tutaj chyba bardziej nie zgadzałam się z poglądami, nie mamy czego się wstydzić. Były to wyważone, rozsądne, merytoryczne wypowiedzi. Jeśli chodzi o radnych, oni w Gnieźnie też nie mogą sobie pozwolić na wiele. To jest miasto, w którym wszyscy się znają. W związku z tym polityk, który posługuje się agresją, wywołuje niechęć, nie zostanie kolejny raz wybrany, każdy sobie z tego zdaje sprawę. Poza tym Wy państwo, media regionalne, nie interesujecie się nadmiernie nimi, nie są oni pierwszoplanowymi postaciami przekazu medialnego, dlatego nie muszą szokować.

Czyli mogą sobie pozwolić na trochę luzu?

- Mogą, nie muszą być nieetykietalni, by zostać zauważonymi. Kiedy nie stanowią podstawy przekazu medialnego, zachowują się racjonalnie. Natomiast, gdybyśmy traktowali naszych radnych, prezydenta, starostę tak, jak polityków z pierwszych stron gazet, podejrzewam, że u niektórych mogłyby pojawić się takie zachowania językowe, których byśmy nie akceptowali. Muszę zdecydowanie stwierdzić: w Polsce nie zdaje egzaminu powiedzenie, że nieważne jak, byle o nas mówili. W takich miastach, jak Gniezno, gdzie mieszkają wielopokoleniowe rodziny, szanuje się pewne zachowania kulturowe. Polityk, który byłby zbyt agresywny, zbyt nachalny, nie zostałby zaakceptowany przez mieszkańców. I to jest to, co mi się najbardziej w Gnieźnie podoba.

To znaczy, że kiedy mówi się, w wielu kontekstach, że Gniezno jest miastem specyficznym, tak naprawdę to jednak komplement?

- Gniezno jest miastem specyficznym, ale w bardzo pozytywnym znaczeniu. Są bardzo bliskie relacje między mieszkańcami, można liczyć na pomocną dłoń innych osób, na zaangażowanie sąsiadów, na wspólne działania. Wiadomo, kto czym się interesuje, do kogo się zwrócić o pomoc. To, że polityka nie zdominowała naszego życia społecznego, że pewnie połowa ludzi nie potrafiłaby wymienić radnych, to znaczy, że jesteśmy zdrowym społeczeństwem.

Niektórzy pewnie wytłumaczyliby to tym, że jesteśmy społeczeństwem, które pilnuje tylko własnego nosa.

- W Gnieźnie nikt nie pilnuje własnego nosa. Czasem to nawet przeszkadza, bo pilnuje wielu nosów. Natomiast mamy własny zakres zainteresowań. Jeśli ktoś się interesuje kulturą - a mamy wielu naprawdę wybitnych ludzi w tej dziedzinie - to się tym interesuje. Jeśli ktoś jest pracownikiem naukowym - to ma własnych odbiorców. Każdy działa w swojej sferze, ale także współpracuje. To nie jest tak, że my tylko czekamy, aż ktoś dla nas coś zrobi. Takie zaangażowanie najlepiej świadczy o Gnieźnie.

To bardziej pozytywny obraz, niż myśli wielu gnieźnian.

- Uczę medioznawstwa i uważam, że to, co się dzieje z Polakami, to jest wina mediów. Mamy powstające drogi, jeżdżę coraz lepszymi pociągami, a mimo to słyszę ciągłe narzekania. Wiele rzeczy mi się nie podoba. Ja, która pasjonuję się ogrodem, chciałabym znacznie więcej zieleni w mieście. Ale to nie oznacza, że muszę kwestionować wszystkie osiągnięcia. Nie podoba mi się ciągłe opowiadanie, jak jest źle, niedobrze, że nie można. Podam przykład: wszyscy mówią o bezrobociu. Studenci, którzy ze mną współdziałali - śledzę ich losy - byli aktywni w czasie studiów, wszyscy mają pracę. Wiem, że jest źle, że ludzie żyją na bardzo niskim poziomie. Jednak negatywny przekaz mediów zabija kreatywność, budzi frustrację i zniechęca do działania.

Może wszyscy jesteśmy zmęczeni złymi wiadomościami?
- Oczywiście, że tak jest. Jeśli od rana słyszę, że tego się nie uda, tamtego nie można, a młodzi ludzie też to słyszą - to któremu z nich zechce się cokolwiek zrobić. Pozytywne przykłady to jest to, co powinno ludzi nakręcać.

Wracając na chwilę do polityki - przykład z naszego podwórka. Jeden pan z jednej partii upiera się, że drugi pan wcale nie jest członkiem tej partii, ten mówi inaczej i tak się przerzucają. Takie wypowiedzi chyba nie kreują dobrego wizerunku?

- Nie, na pewno nie. Ci panowie mogą mieć duże problemy. Konkurowanie w ramach własnej organizacji nie jest najlepszym rozwiązaniem. Z drugiej strony to jest takie ludzkie, gdzieś pojawia się konkurencja i to ona reguluje stosunki społeczne. Ważne tylko, żeby to nie była dzika konkurencja, żeby wszystko działo się według określonych reguł i praw. Moim zdaniem nie jest ważne, kto do jakiej partii należy, najważniejsze jest, co chce zrobić. Nawet jeśli powie, że wybuduje ileś tam mieszkań, a tego nie zrobi, to widzę, że chciał, że zauważył problem. Chcę wiedzieć, dlaczego mam głosować na tego, a nie innego. Niekoniecznie muszę się z nim we wszystkim zgadzać, ale to musi być człowiek, który będzie zaangażowany. "Polityk" brzmi dumnie. Nie możemy twierdzić, że to jest całe zło współczesności. Powinniśmy dostrzec, że są to ludzie zaangażowani. Chciało im się wystartować w wyborach, być tym radnymi. Dlatego powinniśmy darzyć ich szacunkiem, natomiast jeśli nie spełnia oczekiwań, to wtedy możemy go krytykować. Polityka to podstawa bytu społecznego, jeśli ją odrzucimy, zanegujemy demokrację. I ostatnia sprawa: oni są tacy jacy jesteśmy my, to myśmy ich wybrali.

ZOBACZ TEŻ: Prof. Eliza Grzelak nominowana do tytułu Człowiek Roku 2012!

Trzeba więc odczarować to słowo - politycy to nie, mówiąc brzydko, ci "od koryta"?

- Słowo "polityka" oznacza działalność społeczną. Dla mnie każdy, kto robi więcej, niż się od niego wymaga w zakresie obowiązków, to polityk, choć nie został przez nikogo wybrany. To, że nie nazywa się radnym, prezydentem, nie jest ważne. W sensie naukowym, są to w większości ludzie, którym się chce i bardzo często ich krzywdzimy uogólniając. Mogę spokojnie powiedzieć, że po analizie dokumentów, protokołów z posiedzeń parlamentarnych, za tych, którzy reprezentują Gniezno i okolice, nie muszę się wstydzić.

W takim szerokim rozumieniu słowa "polityk" mamy ich chyba w Gnieźnie całkiem dużo?

-Bardzo. To wynika z aktywności społecznej mieszkańców. Gdybyśmy nie angażowali się więcej, niż powinniśmy, nie bylibyśmy tak aktywni na forum ogólnopolskim.

Tyle pozytywów o gnieźnianach, że trudno poprosić o jakieś komentarze, czy wskazówki.

- Niech będą dalej tacy, jacy są. Musimy jeszcze tylko zrobić coś, żeby młodzież zechciała zostać w Gnieźnie, bym starzejąc się, nie była statystycznym mieszkańcem Grodu Lecha.

ZOBACZ wszystkie kandydatury na Człowieka Roku 2012!

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto