Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Socjolog o kibicach Kolejorza: Wiara Lecha ma wielki kapitał społeczny

Zenon Zabawny
Zenon Zabawny
M.in. o tym, jak zmienili się kibice w Polsce i dlaczego bojkoty konsumenckie w Poznaniu są skuteczne rozmawiamy z dr. Dominikiem Antonowiczem.

Dr Dominik Antonowicz z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika od lat zajmuje się socjologicznym fenomenem kibiców piłkarskich. O swoich obserwacjach opowiadał m.in. podczas konferencji „Kibicowska Polska”, która 27 kwietnia odbyła się na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu.

Portal MM Poznań postanowił wykorzystać wizytę dr. Antonowicza do rozmowy na temat kibiców piłkarskich oraz konfliktu Wiara Lecha – „Gazeta Wyborcza”, który zdominował debatę towarzyszącą konferencji.

Zenon Kubiak: W czasie konferencji dużo mówiło się o tym, jak zmienia się wizerunek medialny kibiców piłkarskich w Polsce, ja chciałbym zapytać, jak zmienili się na przestrzeni ostatnich 15 lat sami kibice.
Dr Dominik Antonowicz: 15 lat to dobry punkt odniesienia, bo 1995 r. to okres największych rozrób chuligańskich na polskich stadionach i ogólnie braku porządku na trybunach w czasie meczów. Teraz to się zmienia w kierunku bardziej konsumenckim. Wiele klubów staje się firmami, które chcą na siebie zarabiać, dlatego po pierwsze, porządkuje to, co się dzieje na stadionach, a po drugie, szuka nowych kibiców, którzy będą przychodzić na mecze. Zmieniają się też ci kibice, którzy na mecze przychodzili od lat – zaczynają dbać o swój stadion, a poza tym zdają sobie sprawę, że awantury do niczego nie prowadzą, szkodzą klubowi. Wszystko zmierza jednak w kierunku konsumenckim, ja mam tylko nadzieję, że odbędzie się to z poszanowaniem dla barw klubowych, tradycji, tego wszystkiego, co dla najwierniejszych kibiców jest święte, tak, aby stadion nie był tylko i wyłącznie McDonald’sem, gdzie ktoś przychodzi, płaci i wychodzi.

Obok tych nowych kibiców – konsumentów na stadionie cały czas jednak własnym torem rozwija się ruch kibicowski, w którym klub to coś więcej. To właśnie ta grupa była wcześniej kojarzona z chuligaństwem.

Sami chuligani cały czas są, ale działają jakby obok, często w ogóle nie docierają nawet na mecze. Modne staje się za to pozytywne dopingowanie, które wciąga coraz więcej młodych ludzi chcących poczuć tę niepowtarzalną atmosferę meczów. To nie są ludzie, którzy szukają okazji do aktów chuligaństwa, ale chcą na 90 minut zapomnieć o całym świecie, poczuć świętość miejsca i czasu. Ta grupa, która w latach 90. była kojarzona głównie z chuligaństwem, dziś jest kojarzona z gorącym dopingiem, wspaniałymi oprawami ultrasowskimi, przyśpiewkami, które coraz rzadziej są wulgarne i pełne bluzgów na przeciwną drużynę.

Czy ta grupa przetrwa, czy zostanie zdominowana przez kibiców – konsumentów?

Moim zdaniem wszystko zmierza nie w kierunku angielskim, gdzie dominuje ten model konsumencki, ale raczej w kierunku niemieckim, gdzie obok kibiców - konsumentów cały czas widać potrzebę pewnej spontaniczności zachowań kibiców na stadionie.

A czy tych kibiców – konsumentów, którzy przychodzą na mecz jak do kina można w ogóle nazywać kibicami, bo chyba trudno mówić, aby razem współtworzyli grupę społeczną, tak jak nie powiemy, że osoby siedzące w jednej sali kinowej są jakąś zwartą społecznością?

Myślę, że nawet w tej grupie konsumentów są ludzie, dla których klub to coś bardzo ważnego, za co daliby się pociąć. Spójrzmy chociażby na Manchester United i protest kibiców przeciwko Glazerom [właścicielom klubu – przyp. ZK] – to pokazuje, że nawet przy dużej komercjalizacji duch w kibicach nie ginie, ciągle są na trybunach ci, którzy czują, że stanowią odrębną grupę. Być może na co dzień tego nie widać na meczach, ale kibic to stan duszy, a nie tylko to, co się pokazuje na zewnątrz – szalik, czapeczka albo to, czy się głośno krzyczy czy nie.

A jak pan ocenia sytuację w Poznaniu, gdzie już po raz drugi stowarzyszenie kibiców Wiara Lecha wcale przecież nie aż tak liczne ogłasza bojkot produktów konkretnej firmy i olbrzymia część całej społeczności lokalnej, niekoniecznie kibiców, popiera ten protest, uznaje go za słuszny.

Rzeczywiście Poznań jest wyjątkowo skuteczny w tych protestach, ale sam nie wiem, do czego ten obecny bojkot „Gazety Wyborczej” ma doprowadzić. Każdy bojkot ma przecież swój cel, bojkot dla samego bojkotu jest bez sensu. Na pewno to jednak pokazuje, jak wielki kapitał społeczny ma w Wielkopolsce Lech i jego kibice. Dużo ludzi po prostu im ufa. Na sam bojkot „Gazety Wyborczej” duży wpływ ma też mimo wszystko konflikt warszawsko-poznański. Nikt o tym głośno nie mówi, ale widać, że poznańska redakcja „Gazety Wyborczej” raczej mało entuzjastycznie przyjęła tę serię artykułów, która doprowadziła do bojkotu.



Czy tak duże zaufanie społeczne do stowarzyszenia kibiców jest zjawiskiem w ogóle pozytywnym czy negatywnym? Łatwo przecież można sobie wyobrazić sytuację, że takie zaufanie można wykorzystać do niekoniecznie słusznych celów.

To prawda, na dużym zaufaniu opierają się przecież także struktury mafijne, dlatego dobrze jest kontrolować takie rzeczy, bo wszystko można wykorzystać w dwie strony. Kapitał społeczny Wiary Lecha bierze się nie tylko z protestów, ale też z tego, że kibice aktywnie uczestniczą w dużych akcjach społecznych, potrafią zmotywować ludzi do pozytywnych działań. W Poznaniu wszyscy widzą, jak bardzo się zmieniło zachowanie kibiców na stadionie i doceniają to. Jeśli chodzi o sam bojkot to nie chciałbym go oceniać, bo to konflikt między kibicami a „Gazetą Wyborczą”, ja stoję z boku.

A czy widzi pan jakiś sposób rozwiązania tego konfliktu?

Z jednej strony jest tutaj spór prawny i trudno mieć na niego wpływ, ale z drugiej myślę, że inicjatywa powinna leżeć po stronie poznańskiej redakcji „Gazety Wyborczej”, bo ona jest najbliżej obu stron konfliktu – reprezentuje Agorę, ale jest jednocześnie z Poznania.

Ale czy w ogóle zakończenie bojkotu cokolwiek zmieni? Czy kibice nagle zaczną z powrotem kupować „Gazetę Wyborczą”?

Wie pan, to jest trochę jak ze zdradą małżeńską, tzn. można się pogodzić, ale gdzieś tam z tyłu głowy jest ta świadomość zawiedzionego zaufania. To już nigdy nie będzie to samo...

Czytaj też:
Potyczki słowne kibiców Lecha i dziennikarzy "Gazety Wyborczej"

Po raz pierwszy od ogłoszenia bojkotu "Gazety Wyborczej" przez kibiców Lecha Poznań obie zwaśnione strony miały okazję spotkać się w debacie.

Kibice Lecha namawiają do bojkotu Gazety Wyborczej

Po serii tekstów atakujących poznański klub, zarząd Lecha postanowił zerwać umowę patronacką z Gazetą Wyborczą. Kibice nawołują do jej bojkotu.

wystawa pod patronatem MM Moje Miasto Poznań
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto