Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trudy rządzenia, czyli koniec z decyzjami z tylnego siedzenia [WYWIAD]

Paweł Brzeźniak
Trudy rządzenia, czyli koniec z decyzjami z tylnego siedzenia
Trudy rządzenia, czyli koniec z decyzjami z tylnego siedzenia Paweł Brzeźniak
Z Piotrem Gruszczyńskim, starostą powiatu gnieźnieńskiego, na temat szpitala, relacjach z opozycją, zmianach w starostwie oraz współpracy z gminami rozmawia Paweł Brzeźniak.

Jak ocenia Pan sposób, w jaki starosta Beata Tarczyńska wypowiedziała umowę dyrektorowi szpitala, Krzysztofowi Bestwinie?
– Pozwolę sobie przedstawić parę faktów. 21 listopada pan dyrektor Bestwina zostaje odwołany przez panią Beatę Tarczyńską. Kilka godzin wcześniej dyrektor Bestwina otrzymał informację, że chcemy go zatrzymać. Uznaliśmy z naszym koalicjantem, że ci, którzy rozpoczęli tę rozbudowę, powinni ją dokończyć. Na drugi dzień jest sesja Rady Powiatu, na której zostaje powołany nowy Zarząd. Oczekiwałbym informacji o tak ważnej decyzji od pani Beaty Tarczyńskiej. Wypowiedzenie ma formę 3-miesięczną bez konieczności świadczenia pracy. Mówimy o dyrektorze, który zarabiał 240 tys. zł rocznie, ale w styczniu 2018 roku pani starosta podniosła wynagrodzenie do 300 tys. zł rocznie. Później dostaliśmy informację, że 16 listopada, czyli przed odwołaniem pana Bestwiny, pan dyrektor, za porozumien stron, rozwiązał umowę z dyrektorem do spraw medycznych. Okazuje się, że ten okręt, który jest na wzburzonym morzu, nie ma kapitanów. Cała sprawa o tyle nas zaniepokoiła, że to wypowiedzenie jest skuteczne na 2 grudnia, czyli niedzielę. To oznaczałoby, że jeśli w sobotę nie podjęlibyśmy decyzji, żeby znaleźć dyrektora szpitala, to w nocy z niedzieli na poniedziałek szpital nie ma dyrektora medycznego. Tę sprawę muszę poddać pod ocenę prawników, bo moim zdaniem nadaje się do prokuratury. Mogło dojść do zagrożenia funkcjonowania szpitala, bo taka jednostka nie może nie mieć dyrektora medycznego; powinna być zachowana ciągłość. Dzięki Bogu, pan Jacek Bembnista przyjął tą szaloną propozycję. Nie podejrzewałem go o taką odwagę. Problem to nie tylko rozbudowa, ale także bieżące funkcjonowanie w związku z zadłużeniem. Co do pana Bestwiny, to z tego co wiem, wypowiedzenie dostaje pocztą w dniu 1 grudnia. Jeśli jest to prawda, to z mojej strony pojawia się podejrzenie, że doszło do tego specjalnie, aby przez dodatkowy miesiąc pobierać świadczenie.

Dokończenie rozbudowy i potrzebny sprzęt może nas kosztować jeszcze jakieś 45 mln zł. Skąd zamierzacie czerpać środki na dokończenie rozbudowy?

– Myślę, że w Urzędzie Marszałkowskim takiej możliwości już nie ma. Choć przypomnę, że w ramach OSI ze środków unijnych szpital dostał pieniądze na informatyzację, bo tylko taka istniała możliwość. Przestańmy liczyć, że przyjdzie święty Mikołaj i da pieniądze szpitalowi. My będziemy zadłużać szpital i Starostwo Powiatowe, żeby tę inwestycję doprowadzić do końca. Może zabraknąć pieniędzy na drogi i inne inwestycje. Mówimy o konsekwencjach decyzji PiS-u na następne 15-20 lat. Będziemy pewnie sięgać po kredyty komercyjne. Ścieżki mamy już wydeptane, rozmowy się już toczą i mam nadzieję, że w ciągu 4 miesięcy te sprawy będziemy dopinać. Rozbudowa jest podzielona na trzy etapy. Pierwszy, gdzie były potrzebne największe pieniądze, kończy się 20 grudnia. To oznacza, że jeśli nie pokażemy w budżecie pieniędzy na następne etapy, to główny wykonawca schodzi nam z budowy. W konsekwencji zrywany jest kontrakt i procedura rusza od nowa. Przy dzisiejszych cenach idących w górę oznacza to, że szpital w drugiej i trzeciej części będzie znacznie droższy.

Planujecie pozyskiwanie środków poprzez prywatyzację pewnych obiektów?
– O takich wariantach nie rozmawialiśmy, bo czekamy, jakie będzie odniesienie nowej dyrekcji. Muszę powiedzieć, że żałuję, że posłowie PiS nie przyjęli mojego zaproszenia na spotkanie na temat dalszych losów szpitala. Od dzisiaj będziemy codziennie dzwonić do pana posła Dolaty, żeby uzgodnić termin takiego spotkania. Liczę na to, że parlamentarzyści PiS poprą wniosek posłów Hennig-Kloski i Arndta o 10 mln zł dla szpitala w ramach nowego budżetu państwa. Jeśli tak się nie stanie, to uznam, że parlamentarzyści PiS-u zostawiają tą jednostkę bez wsparcia, mimo że wcześniej deklarowali coś innego. Proszę ich, żeby pomogli powiatowi i ludziom, którzy tutaj mieszkają. Poza tym, szpital jest fatalnie odbierany ze względu na panujące tam relacje między pracownikami a pacjentami. Chodzi mi głównie o SOR. Jeśli przez rok przewija się tam 15 tys. osób, to nawet przy 20% niezadowolonych mamy ogromną grupę ludzi, którzy już nie zagłosują na tych, którzy tworzą szpital. Potrzeba więcej empatii – to sprawa priorytetowa.

Małgorzata Matczak odeszła z Urzędu Pracy i została sekretarzem powiatu. Z kolei Agnieszka Rzempała-Chmielewska faktycznie będzie nowym rzecznikiem. Jakie jeszcze zmiany kadrowe i organizacyjne nas czekają?
– W przypadku pani Matczak postawiłem na doświadczenie. Podobnie zresztą w przypadku pani Rzempały-Chmielewskiej. Niezwykle wysoko oceniłem jej kompetencje jako rzecznika pana starosty Jacka Kowalskiego. Mam do niej bardzo duże zaufanie. Miałem rozmowę z panem Jerzym Pawłem Lubbe przed powołaniem mnie na starostę i przekazałem informację, że nie przewiduję go w tej kadencji na dyrektora Wydziału Oświaty. Zresztą, jest w tej chwili na zwolnieniu i za chwilę będzie miał tzw. „okres ochronny”, ponieważ skończy 61 lat. Lojalnie go poinformowałem, że jest małoprawdopodobne, żeby pełnił tę funkcję. Muszę wprowadzić człowieka, który opanuje sytuację. To będzie podstawa, bo ja będę za to dyrektora rozliczał. W przyszłym roku nałożą nam się dwa roczniki uczniów szkół średnich. Dobrze, że mamy dobre relacje z Urzędem Miejskim, do marca postaramy się to jakoś rozwiązać.

Kto zatem będzie zarządzał oświatą? Aleksandra Kuźniak, która już pełniła tę funkcję, a moze Czesław Kruczek?

– Mam inne rozwiązania.

A co z dyrektorami, którzy startowali w wyborach z listy PiS-u? Chodzi o panią Małgorzatę Pietrzak-Sikorską i Krzysztofa Kanoniczaka.
– Potrzebuję jeszcze kilka dni, żeby sobie to wszystko ułożyć.

Jak widzi Pan relację z opozycją? Dlaczego nie przyznaliście PiS-owi funkcji przewodniczącego komisji rewizyjnej i zastępcy przewodniczącego Rady Powiatu. Wcześniej był dobry obyczaj, że opozycja takie stanowiska miała.
– W klubie Koalicji Obywatelskiej zapadła taka decyzja, żeby miejsce drugiego zastępcy przewodniczącego Rady dać komuś z opozycji bardziej akceptowalnej, czyli PSL-owi. Powiedziałem moim radnym, że mam do nich całkowite zaufanie, jeśli chodzi o budowę Rady Powiatu. Poprosiłem ich, żeby moje kandydatury do zarządu były przez nich zaakceptowane i pozwolili mi na reorganizację urzędu, bo to ja przez 5 lat będę odpowiadał w dużej mierze za funkcjonowanie urzędu.

Czy nie żałuje Pan, że zrezygnował Pan ze spokojniejszej i lepiej płatnej pracy w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Poznaniu?
– Wiadomo, że sprawy finansowe są dla każdego ważne. Jak ktoś zarabia milion, to chce zarabiać dwa miliony. Tacy jesteśmy. Zdawałem sobie sprawę, jakie to będą różnice w wynagrodzeniu. Mówimy o pieniądzach na poziomie pół miliona złotych brutto w ciagu pięciu lat. Podjąłem decyzję o byciu starostą w związku z pewną odpowiedzialnością. Uważam, że lider ugrupowania w sytuacji kryzysowej, a taką mamy, bierze na barki odpowiedzialność. Jeśli mam mieć wpływ na to, co się dzieje, to powinienem zostać starostą. Tak do tego podchodziłem. Nie ma tylnego sterowania...

I nie ma nadstarosty.

– Dokładnie. I zasuwam do roboty.

Czy może Pan złożyć deklarację, że w 2019 roku nie będzie Pan kandydował w wyborach parlamentarnych?
– Pana pytanie jest słuszne, bo w 2007 roku była taka sytuacja, że będąc wicestarostą zostałem wybrany senatorem. Uznałem wtedy, że przy dobrym zarządzaniu Krzysztofa Ostrowskiego nie ma się czego obawiać, bo jest odpowiedni kapitan. Teraz mamy inną sytuację. Uważam i złożyłem taką deklarację, że starosta nie powinien startować w wyborach parlamentarnych. Nie ukrywam, że Rafał Grupiński, który jest szefem Platformy Obywatelskiej w regionie, bardzo liczy na moją osobę w wyborach parlamentarnych. Przed nami bardzo poważna rozmowa w tej kwestii i zamierzam mgo poinformować, że wariant z moim kandydowaniem jest bardzo mało prawdopodobny. Mam nadzieję, że nie użyją argumentów, które miałyby zmienić moje zdanie. Przekazuję taką informację, że swój start przewiduję, jeśli zdrowie pozwoli, za 5 lat. Chyba, że z żoną uznamy, że czas już przejść na emeryturę.

Czyli Piotr Gruszczyński jako budowniczy szpitala w wyborach do parlamentu w 2024 roku?

– Będę miał wtedy 65 lat, a więc w wieku emerytalnym.

Dla emeryta Senat jako izba refleksji wydaje się idealny.
– Pomyślałem tak samo jak pan (śmiech). Zakończenie mojej kariery politycznej w Senacie byłoby fajnym spięciem, pewną klamrą. Jeśli tak się nie stanie, to przede mną kolejny etap i nowe doświadczenia życiowe.

Jak wyobraża sobie Pan współpracę z gminami?
– Miałem i mam dobre relacje z samorządowcami. Nawet, jeśli mowa o wójcie czy burmistrzu, którzy nie podziela moich poglądów politycznych.

Czy sądzi Pan, że ludzie w ogóle rozumieją ideę powiatów? Czy są one potrzebne?
– Teraz trudno odnosić mi się do tych rozwiązań, bo prawdą jest, że obywatelom trudno jest rozdzielać pewne kompetencje. Dla mieszkańców Gniezna tym ośrodkiem decyzyjnym jest prezydent. Starosta jest, jak gdyby, w drugim szeregu. Rozumiem takie myślenie. My, samorządowcy, takie wyobrażenie, że prawie wszyscy nas rozpoznają, a to jest nieprawda. Zdaję sobie sprawę, że młody człowiek niewiele wie na mój temat.

Taka osoba może myśleć, że jest pan człowiekiem od spraw niepotrzebnych.

– Dokładnie tak może myśleć. A jest dokładnie odwrotnie, bowiem mój czas pracy to nie 8 godzin, ale zdecydowanie więcej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziwne wpisy Jacka Protasiewicz. Wojewoda traci stanowisko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto