- Beczki 200 litrowe, opakowania typu mauser, pojemniki z tworzyw sztucznych oraz innych znajdowały się na paletach na betonowej posadzce. Pojemniki umieszczone były na całej powierzchni magazynu, niektóre na 2-3 warstwach - opowiada Małgorzata Koziarska, zastępca Wielkopolskiego Wojewódzkiego Inspektora Ochrony Środowiska, która pod koniec 2018 roku wraz z innymi inspektorami przeprowadziła oględziny magazynów.
Firma przestała płacić
Kto pozostawił tam te odpady? Jednoosobowa firma Wronex, o której, niestety, niewiele wiadomo. To ona wynajęła od spółki Span Tech hale magazynowe.
- Umowę podpisaliśmy we wrześniu 2018 roku na cały rok. Wronex zapłacił nam za dwa miesiące, potem przestał płacić w ogóle. Nie uiścił też kaucji. Mówili, że zwożą komponenty do czyszczenia samochodów, wiec nikt się nie dziwił, że pachnie chemią. Po kilku miesiącach zrozumieliśmy, że po prostu podrzucili nam kukułcze jajo - opowiada Dawid Tritt, asystent dyrektora Span Tech.
Po kilku miesiącach firma Wronex przestała istnieć. Odpady jednak wciąż zalegają w magazynach.
Postawiono zarzuty
Sprawa została zgłoszona do prokuratury w Grodzisku Wielkopolskim. - W tej sprawie zarzuty przedstawiono 3 osobom, Pawłowi A., Maciejowi J i Tomaszowi W. - właścicielowi firmy Wronex. Tymczasowo aresztowani zostali Tomasz W. i Paweł A. - mówi Michał Smętkowski, rzecznik prasowy prokuratury.
- Zarzuty dotyczą sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa eksplozji materiałów wybuchowych i rozprzestrzenienia się substancji trujących.
Co znajduje się w beczkach? Prokuratura czeka na opinie dotyczącą składu chemicznego. Podczas oględzin WWIOŚ, straż pożarna pobrała 30 próbek substancji z wybranych pojemników.
- Większość opakowań była zafoliowana, z pojemników były usunięte napisy identyfikujące. W halach unosił się zapach chemikaliów. W jednej z hal w dwóch miejscach stwierdzono wycieki substancji. Z naszej analizy chemicznej wynika, że sprawdzane substancje należą do środków szkodliwych dla życia i zdrowia ludzi - mówi Małgorzata Koziarska i dodaje, że najemca hali, mimo wezwań nie odpowiedział WWIOŚ.
- Z naszych informacji wynika, że firma Wronex nie posiadała decyzji z zakresu gospodarki odpadami, w tym zezwolenia na ich zbieranie. Ze względu na brak kontaktu z właścicielem firmy nie wiemy czy posiadał karty przekazania odpadów.
Burmistrz gminy Stęszew uważa, że właściciel firmy to podstawiony słup. - Czekamy na wyniki postępowania, następnie wydamy decyzję nakazującą usunięcie odpadów i ich utylizację. Jednak, by do takich sytuacji nie dochodziło potrzebne są działania odgórne, dlatego też wysłałem list do premiera i ministra środowiska. Żyjemy na tykającej bombie, niebezpiecznej dla mieszkańców i środowiska - uważa Włodzimierz Pinczak.
POLECAMY:
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?