Z tego da się wyjść
Kobieta, o której chcę napisać, ma kilkadziesiąt lat. Od 15 lat brała udział w terapii alkoholowej, z różnym powodzeniem. Przez ostatnie 5 lat nie potrafiła utrzymać abstynencji przez okres dłuższy niż 3 miesiące. W pewnym momencie zdecydowała, że to czas, aby wprowadzić mnóstwo zmian w swoim życiu. Odeszła od partnera, który ją krzywdził. Ta decyzja pozwoliła jej na tyle zdystansować się od problemów i trudności, że od 3,5 roku żyje w stanie abstynencji. - Dwa tygodnie temu poinformowała mnie, zgłaszając się na grupę, że kończy terapię, bo już potrafi o siebie zadbać – mówi Tomasz Chełek, gnieźnianin, pedagog, edukator, terapeuta uzależnień z Poznańskiego Centrum Profilaktyki Społecznej.
- To kilkudziesięcioletnia osoba przed emeryturą, więc zmiany wprowadziła bardzo późno, ale to pokazuje, że można. Jeśli jest się bardzo zdeterminowanym i gotowym na to, że mogą pojawić się przejściowe trudności, można osiągnąć sukces. To się jej udało
– dodaje.
Liczby
Ta historia ma pozytywny scenariusz, ale w wielu innych przypadkach jest dokładnie odwrotnie. A skala problemu w naszym mieście narasta. Wnioski są alarmujące: szybko wzrasta wartość sprzedawanego alkoholu - w roku 2019 każdy mieszkaniec (bez względu na wiek) zakupił go za kwotę 1.176,07 zł., przy wzroście od roku 2017 o około 150 zł. Warto podkreślić, iż systematycznie wzrasta również wartość sprzedawanego alkoholu (w porównaniu do roku 2017 skok w roku 2018 o 5 mln 625 tys. 753,39 zł, a w porównaniu do roku 2018 skok w roku 2019 o 2 mln 450 tys. 884,84 zł.) oraz wysokość środków finansowych uzyskanych przez Miasto Gniezno z tytułu opłat za korzystanie z zezwoleń na sprzedaż napojów alkoholowych - w porównaniu do roku 2017 w 2018 roku wzrosły one o około 57 tys. zł., a już w roku 2019 (w porównaniu do 2018 roku) o nieco ponad 82 500 zł.
Alkoholizm a pandemia
- Coraz trudniej radzimy sobie z napięciem. Na żadnym etapie edukacji nie jesteśmy uczeni, jak sobie z tym radzić. W ocenie osób sięgających po alkohol w takich sytuacjach ta używka jest tania i skuteczna – ocenia Tomasz Chełek, który podkreśla, że według danych Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych, w kwietniu sprzedaż piwa wzrosła o 25%. Jak wiemy był to pierwszy miesiąc pandemii i lockdownu w Polsce. - Izolacja i stan tak długiego i ciągłego zagrożenia z pewnością się temu przyczynia. Pojawiają się problemy z pracą i ludzie skupiają się na tych naprawdę podstawowych potrzebach z piramidy Maslowa – dodaje. - Oczywiście będziemy też bacznie obserwować znaczenie sytuacji epidemicznej na problemy związane z uzależnieniem od alkoholu – zapewnia Sylwia Jabłońska, dyrektorka Wydziału Spraw Społecznych UM w Gnieźnie.
Alkoholizm w Gnieźnie - problem pogłębia się z roku na rok
- Jeśli chodzi o alkohol, to najczęściej kupowany jest ten o pojemności 0,1 litra, najwięcej owocowy. Łatwo mieszczą się w kieszeni i żona nie wyzywa. Najczęściej są to osoby w przedziale od 25 do 50 lat. Nie pamiętam, kiedy musiałyśmy ostatnio odmówić komuś kto, chciałby kupić alkohol, a miałby poniżej 18 lat
– ocenia jedna z gnieźnieńskich ekspedientek.
"Wódka jest passé"
- U współczesnej młodzieży widać podejście do piwa jako napoju orzeźwiającego. Widzę, że osoby 19-20 letnie nie kupują wódki, ale droższe trunki, typu whiskey. Kiedy rozmawiam z nimi, to słyszę, że wódka jest passé, teraz stawia się na coś, co uchodzi za bardziej elitarne trunki – wyjaśnia Tomasz Chełek i podkreśla, że może się to wiązać z tym, że teraz młodzież ma zasobniejsze portfele.
- Zobaczmy, jak wyglądają reklamy piwa. One pokazują, że fajnie, cudownie i bez problemów. Mam w głowie reklamę jednego z browarów, gdzie zwierzątko żuje sobie trawkę, jest sielanka i bardzo fajnie sobie wypoczywa. To wpływa na młodych odbiorców. Poza tym pamiętajmy, że okres pandemii przekłada się nie tylko na zwiększenie spożycia alkoholu, ale dotyka stosowania przemocy, czyli obszaru, w którym pracuje równolegle. Jest tego więcej. Bo jesteśmy non stop ze sobą razem. Po drugie, powtórzę się, nie jesteśmy uczeni radzenia sobie z napięciem
- dodaje.
Paradoksalnie, od początku pandemii Tomasz Chełek zauważa, że drastycznie zmniejszyła się liczba ludzi, która zgłasza się do poradni ze swoimi problemami alkoholowymi. Może się to wiązać z tym, że większość poradni przeszła na tryb zdalny i pacjentom brakuje bezpośredniej interakcji. Ma to jednak swoje plusy, bo zyskujemy czas, dostępność, poza tym bez wychodzenia z domu, w komfortowych warunkach, możemy porozmawiać z wybranym terapeutą, choćby z drugiego końca kraju. Z kolei mniejsza liczba zgłaszających się na oddział leczenie uzależnień może się wiązać z obawą przed zakażeniem koronawirusem. To akurat powszechny problem także w przypadku innych specjalizacji.
Co dalej?
Czy problem z alkoholizmem będzie się pogłębiał? Zdaniem Tomasza Chełka tak, bo nie uczymy się narzędzi do obniżania napięcia, a wciąż pojawiają się nowe sytuacje, które je zwiększają. Poza tym, w przypadku dzieci coraz częściej mamy do czynienia z uzależnieniami behawioralnymi. Dzieci non stop siedzą przed komputerem czy telefonem, a nauka zdalna tylko temu sprzyja. Z efektami tych uzależnień terapeuci będą się mierzyć za kilka lat. A może wcześniej niż nam się wydaje.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?