Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bezpańskie psy w Wymysłowie podkradają kury

IB
Przy opuszczonym gospodarstwie psy dokarmia Edmund Zdanowski. Gdy jednak karmy nie wystarczy, kradną kury z wioski
Przy opuszczonym gospodarstwie psy dokarmia Edmund Zdanowski. Gdy jednak karmy nie wystarczy, kradną kury z wioski
Na bezpańskie psy, biegające po całej wsi, narzekają mieszkańcy Wymysłowa w gminie Trzemeszno. Dokarmiać je stara się pan Edmund, jednak nie zawsze jedzenia wystarcza.

Cztery psy biegają swobodnie po Wymysłowie. Noce najczęściej spędzają w lesie, w pobliżu opuszczonego gospodarstwa, niedaleko drogi na Lubochnię. Mieszkańcy wsi skarżą się, że niekiedy porzucone psy zjadają im kury. Z samotnego gospodarstwa pod lasem, jak zapewniają jego mieszkańcy, wyjadły prawie wszystkie. Wygląda na to, że gminie, do której zadań należy rozwiązywanie problemów z bezpańskimi zwierzętami, nie przyjdzie łatwo uporanie się z tym problemem.

Edmund Przybylski sam ma niemały zwierzyniec na swoim podwórzu, dokarmia więc te zdziczałe. Jeździ do lasu, gdzie najczęściej można je spotkać, kilka razy w tygodniu. Jednak jedzenia, które finansuje Urząd Miasta i Gminy w Trzemesznie, nie wystarcza. Temu, że w wiosce znikają kury, więc doglądający leśnej sfory nie zaprzecza.
- Nie ma co się dziwić, jak są głodne. Zwierz przecież jeść musi - mówi pan Edmund. Przyznaje, że dostarczanej przez niego karmy, a czasem i chleba i ziemniaków, nie wystarcza. Kocha zwierzęta i żal mu, że nikt inny się o te psy nie zatroszczy.

Dla mieszkańców to duży kłopot. Do Wymysłowa, po otrzymaniu zgłoszenia o zdziczałych psach, pojechali inspektorzy Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Gnieźnie. W kilku gospodarstwach, które odwiedziliśmy razem z nimi, mieszkańcy mówili o zjadanych przez sforę kurach. Ta sytuacja tra od co najmniej dwóch lat.
W tej chwili psy są cztery. Kiedy Edmund Przybylski przyjeżdża tutaj sam, rozpoznają samochód i wszystkie czekają na skraju lasu. Kiedy są głodne, przychodzą do ręki. Jeśli mniej, cieszą się na jego widok, ale utrzymują dystans.
Psów byłoby więcej, jednak szczeniaczki urodzone wcześniej przygarnęli ludzie pracujący przy wyrębie drzew. Także oni, jak opowiada pan Edmund, dokarmiali sforę. Do dzisiaj wewnątrz opuszczonego gospodarstwa leżą wielkie ilości ogryzionych kości. Tutaj psy sypiają też na słowie, która została jeszcze z czasów świetności gospodarstwa. Jak opowiada pan Edmund, kiedy wdowa po właścicielu przeniosła się do mieszkania przy szkole i przestała interesować się polem i domostwem, na miejscu zostały cztery psy. Dwa z nich trafiły do schroniska w Gnieźnie, zgodnie z podpisaną przez gminę umową. Dwa zostały. Jak się okazały, były to suczki. Wkrótce pojawiły się więc młode. Dwójka z nich nie znalazła domów i została. Do tej grupy okazjonalnie przyłącza się też kilka psów ze wsi. Według opowieści jednego z mieszkańców Wymysłowa, jego własny pies przyprowadził pod dom błąkające się dziko psy, a te zjadły kury.

Wiesława Możdżeń i Ryszard Szkudlarek z gnieźnieńskiego TOZ-u obawiają się, że ta sytuacja mogłaby doprowadzić do tego, że ktoś straci cierpliwość i będzie chciał pozbyć się psów. Dlatego chcą, żeby problemem szybko zajęła się gmina. Psy z Wymysłowa zazwyczaj trudno złapać, jednak przychodzą do pana Edmunda, gdy ten przywozi karmę. Inną kwestią, którą także według Towarzystwa powinna zająć się gmina, by nie pojawiły się szczury, czy zarazki, to zalegające w opuszczonym gospodarstwie ogryzione kości i resztki chleba.

Przedstawiciele Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami rozmawiali z zastępcą burmistrza Trzemeszna, by przedstawić mu problem. Zresztą w Urzędzie Miasta i Gminy znany od dawna, według inspektorów TOZ-u i mieszkańców Wymysłowa potrzebujący pilnego rozwiązania.

Dariusz Jankowiak, zastępca burmistrza Trzemeszna, wyjaśnia, że decyzja o wywiezieniu psów do schroniska jest cały czas aktualna, ale problem stwarza złapanie czworonogów. Jak wyjaśnia, pracownicy przedsiębiorstwa komunalnego nie byli w stanie sobie z tym poradzić, wynajęto więc firmę zajmującą się wyłapywaniem psów. Udało się wywieźć na początku dwa psy, jednak pozostałe skutecznie się wymykają. Pracownicy Urzędu Miasta i Gminy mają sprawdzać teren, gdzie przebywają psy. Zastępca burmistrza zapewnia, że sprawdzą też, jak wygląda kwestia zgromadzonych na siedlisku psów odpadów - ogryzionych kości i resztek chleba. Problem jednak w tym, że teren, chociaż opuszczony, jest własnością prywatną.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto