Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dni Pary: Działa kolejowe, czyli czyste szaleństwo

IB
Krzysztof Modrzejewski opowiedział o działach kolejowych.
Krzysztof Modrzejewski opowiedział o działach kolejowych. Iza Budzyńska
O machinach wojennych na torach można było usłyszeć podczas wykładu w ramach Dni Pary w Gnieźnie.

Wczoraj wieczorem na terenie gnieźnieńskiej parowozowni odwiedzający mieli okazję wysłuchać prelekcji „Działa kolejowe – szaleństwo pola walki” oraz zobaczyć film „Historia z parą w tle”.

Krzysztof Modrzejewski, organizator Dni Pary, opowiedział o działach kolejowych, a także o pociągach pancernych - w tym ruchomej kwaterze Adolfa Hitlera. Jeśli chodzi o same działa, przytoczył przykłady modelu, który sprawdzał się z powodzeniem, a także przerostu ambicji inżynierów, których machiny okazały się sukcesem propagandowym, ale na wojnie były niezbyt przydatne.

- Były oczywiście mniejsze działa kolejowe, które jak najbardziej funkcjonowały, odnosiły nawet sporo sukcesów, ale szczególnie niemieccy stratedzy chyba nie znali umiaru w wielkości. Szli na jakość, na ilość, by pokazać, ile tego mieli. Niestety takie wielkie działa tak naprawdę przyczyniły się do upadku Niemiec, ponieważ zużywały zbyt dużo zasobów, zbyt dużo ludzi i stawały się problemem - opowiada K. Modrzejewski.

Pasjonat kolei opowiedział o "dziale paryskim" z I wojny światowej, które miało zasięg 130 km - więc, jak podaje dla przykładu, jak z Gniezna do Grudziądza lub Łodzi. Skutecznie użyte zostało przez niemiecką armię tylko raz.

- 29 marca 1918 roku, pocisk trafił w kościół. A że był to Wielki Piątek, było całkiem sporo ofiar śmiertelnych. Francuzi byli całkowicie zaskoczeni - opowiada.

Drugim działem kolejowym, o którym mówił, był prezent dla Adolfa Hitlera od Gustava Kruppa. To właśnie jego imię nosiło oficjalnie, choć przez żołnierzy ochrzczone zostało żeńskim imieniem "Dora". Miało kaliber lufy 80 cm, długość ponad 40 metrów, a do jego wykorzystania potrzebna była budowa dwóch równoległych torów - co trwało kilka tygodni. Za to robiło wrażenie w kronikach filmowych. Działa Gustav użyto podczas oblężenia Sewastopola w 1942 roku.

- To największa lądowa maszyna wojenna w dziejach. Kilkaset tysięcy ton stali, dodatkowo budowane tory, pięć tysięcy ludzi obsługi. Ale to działo wystrzeliwało nawet na pięćdziesiąt kilometrów pociski o masie autobusu, czyli 7,5 toby. Ono było tak naprawdę bezużyteczne, bo pilot bombowca doskonale widział taki cel. Jednakże ono odniosło jeden bardzo duży sukces – propagandowy - mówi Krzysztof Modrzejewski.

Na zakończenie prelekcji opowiedział także o pociągach pancernych, których liczbą podczas kampanii wrześniowej zaskoczyli Polacy, czy o próbie wykolejenia pociągu Hitlera, który często zmieniał trasy w ostatniej chwili.

- W jednym ze źródeł znalazłem informację, że pociąg Führera przejeżdżał raz przez Gniezno - wspomniał Krzysztof Modrzejewski. - Jeśli uda mi się znaleźć jeszcze dwa inne źródła, będę mógł to powtarzać jako potwierdzoną informację.

Podczas drugiego czwartkowego wieczoru spotkania można było zobaczyć film "Historia z parą w tle". O kulisach jego powstania opowiedział Piotr Robakowski.

- Przede wszystkim wydaje mi się, że magiczne jest to, że kiedyś to był czynny zakład, do którego nie mieliśmy wstępu, a patrząc na obszar, to jest on ogromny. Niesamowicie wyglądają też dwie wachlarzowe hale, które są ewenementem na skalę Polski. Wolsztyn chwali się tym, że ma swoją paradę parowozów, a tak naprawdę parowozownia w Wolsztynie mieści sześć, czy siedem maszyn. Natomiast w naszej może spokojnie zmieścić się około pięćdziesięciu - mówi dziennikarz, operator i twórca Gnieźnieńskiej Grupy Filmowej.

- Moim zdaniem Gniezno od wielu lat nastawiając się tylko na promocję za sprawą kościoła i tego, co mamy tutaj związane z religią, popełnia błąd. Już cała Europa zrozumiała, że oczywiście przyciąga to pewną grupę turystów, natomiast należy szukać nowych miejsc, nowych sposobów na promocję miast. Akurat parowozownia jest miastem bardzo niewykorzystanym i ani miasto, ani starostwo nie widzi tego obiektu w ten sposób. Spodziewam się, że to są ogromne pieniądze, ale to nie jest inwestycja na cztery lata między wyborami, tylko to jest inwestycja na piętnaście, dwadzieścia lat. I historycy, twórcy muzeów mówią, że to jest przyszłość - dodaje Piotr Robakowski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto