Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Dziekanka" historią pisana

Aleksander Karwowski
W jednym z pawilonów wielkiego kompleksu szpitalnego kryję się niezwykła sala historii...

Każdy gnieźnianin ma świadomość, że historia w naszym mieście, wyrasta niemal z każdego drzewa, pagórka, kształtu ulicy czy domu. Jednak tym razem nie o czasach odległych, które poznajemy z przekazów pisanych i badań archeologicznych, ale o czasach o których jeszcze nie dawno mogli opowiadać świadkowie łączący pokolenia. Tym razem przyjrzymy się murom z czerwonej cegły, które skrywają kawał historii, idei, cierpienia i losów Polski i Europy ostatnich dziesięcioleci. Szpital dla Psychicznie i Nerwowo Chorych „Dziekanka” skrywa miejsce, które zachowuje pamięć o tym potężnym ośrodku leczniczym. Piętro pawilonu „19” skrywa izbę historyczną, upamiętniającą ciągle pisaną historię tego miejsca. To pamięć o postaciach jak Aleksander Piotrowski, Jan Gallus, Marian Jaska czy ciemna, nieprzyjemna postać Wiktora Ratki.

W czasie pruskiego zaboru władze w Poznaniu zadecydowały, że potrzeba jest budowy nowoczesnego szpitala psychiatrycznego dla wschodniej części Prus. Wybór padł na dobra w Dziekance, ówczesnej wsi znajdującej się pod Gnieznem. Jeśli ktoś zastanawia się, skąd nazwa Dziekanka, odpowiedź jest prosta. Dobra te należały do dziekanów kapituły gnieźnieńskiej i były dobrami kościelnymi. Już w 1894 roku przyjęto pierwszych pacjentów, a cały zakład był jak na ówczesne czasy wybitnym dziełem architektury i techniki, a rozłożył się aż na 25 ha. Do szpitala należało także 100 hektarowe gospodarstwo przyszpitalne, którego część zabudowań znajduje się jeszcze przy ulicy Strumykowej, oraz 32 ha ziemi w Modliszewku, co czyniło ze szpitala prawdziwą potęgę. Jak się później okazało – całkowicie samowystarczalną. Było to swoiste miasteczko zaopatrywane z żywność z własnego gospodarstwa, w przyszpitalnej rzeźni przygotowywano mięso. Wybudowano także wodociąg z wieżą ciśnień, kanalizację i elektrownię. Część urządzeń przetrwała wojenne i powojenne grabieże i znajduje się w szpitalu do dziś.

Izba historyczna szpitala powstała w roku 1994 z inicjatywy ówczesnego dyrektora szpitala Mariana Jaski, a okazją była 100 rocznica powstania zakładu. Całę piętro wzbogacono wszystkimi pamiątkami ze szpitala, które udało się dotychczas zgromadzić. Całość wystawy została zaprezentowana w sposób przejrzysty i chronologiczny. Przechodząc przez kolejne sale, przechodzimy przez kolejne dziesięciolecia funkcjonowania szpitala.

Swoją podróż po historii tego miejsca zaczynamy w obszernej sali opowiadającej o początkach, kiedy pola Dziekanki usłane zbożem, zajęli budowniczy i architekci realizujący swoje wielkie dzieło. Zobaczymy tutaj oryginalne fotografie, później wielokrotnie reprodukowane. Charakterystyczne zdjęcie panoramy całego zakładu, kiedy jak klocki stoją poszczególne pawilony, a przestrzeń między nimi nie została jeszcze wzbogacona zielenią. W tej sali możemy przyjrzeć się planom konstrukcji poszczególnych budynków, zobaczyć stare łóżko szpitalne, kaftan bezpieczeństwa czy stół bilardowy, na którym grali pacjenci wyższej klasy, kiedy jeszcze dzieliło się pacjentów na trzy kategorie, w zależności od ich statusu.

Kolejna sala przenosi nas do czasu dwudziestolecia międzywojennego, kiedy dyrektorską posadę objął legendarny Aleksander Piotrowski. Wybitny lekarz, nazywany rewolucjonistą w leczeniu chorób psychicznych, zasłynął bardziej ludzkim i empatycznym podejściem do pacjentów. Znosił mury okalające ogrody przy pawilonach, otwierał pacjentom przestrzeń i był zwolennikiem leczenia poprzez pracę. Jego pacjenci osiągali dobre wyniki w leczeniu dzięki pracy na roli, czy przy przędzeniu i właśnie dwie zabytkowe przędzarki można zobaczyć w sali poświęconej dyrektorowi Piotrowskiemu. Dodatkowo mnóstwo magazynów „Nowiny Psychiatryczne”, które wydawane były w szpitalu, a na ich kartach przedstawiano osiągnięcia w leczeniu schorzeń.

Kolejne pokoje zabierają nas w mroczny okres okupacji hitlerowskiej, która w e wszystkich szpitalach psychiatrycznych przybrała bestialską formę. Ówczesny następca dyr. Piotrowskiego Wiktor Ratka po przejęciu władzy przez nazistów ochoczo włączył się w ich eutanazję , dezinformując rodziny pacjentów. ma na sumieniu 3500 ofiar. Ostatnia sala pokazuje okres powojenny z sukcesami dyrektorów Gallusa i Jaski, dzięki którym zakład rozwijał się nawiązując do chlubnych kart swojej historii.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto