Gnieźnieńskie Porozumienie Restauratorów ma dość obecnej sytuacji
Sytuacja restauratorów jest zła, żeby nie powiedzieć tragiczna. Przeciągający się lockdown sprowadza na skraj bankructwa wiele przedsiębiorstw, a 56-letniego Jarosława Gasika z Wrześni doprowadził do samobójstwa.
Gnieźnieńskie Porozumienie Restauratorów wystosowało w obliczu tej trudnej sytuacji apel do premiera Mateusza Morawieckiego.
Oto jego treść:
"Z ogromnym zaniepokojeniem i zniecierpliwieniem obserwujemy działania rządu w czasie panującej w naszym kraju pandemii Covid-19. Nie zauważamy bowiem żadnego spójnego planu wyjścia z kryzysu wywołanymi wprowadzanymi od blisko roku obostrzeniami w naszych branżach.
Jesteśmy grupą blisko czterdziestu przedsiębiorców branży gastronomicznej i hotelarskiej z terenu powiatu gnieźnieńskiego. (...) Zdajemy sobie sprawę z zagrożenia, jakie niesie pandemia, ale nie jesteśmy w stanie zrozumieć, dlaczego nie przedstawiono nam realnego planu wyjścia z obostrzeń i wznowienia działalności. Nie jesteśmy w stanie funkcjonować w tak długim oczekiwaniu na ważne dla nas i naszych rodzin decyzje, nie mając przy tym pewności, kiedy nałożone restrykcje zostaną zdjęte.
Mamy pełną świadomość, że wprowadzone przez rząd zakazy i ograniczenia prowadzonej działalności, kary administracyjne i mandaty są całkowicie bezzasadne i niezgodne z obowiązującymi przepisami prawa, w tym w szczególności z Konstytucją RP. Wiemy, że ograniczenie nam konstytucyjnej zasady wolności gospodarczej skutkować będzie powstanie roszczeń odszkodowawczych, z których będziemy mieli prawo skorzystać.
(...) Apelujemy o wskazanie i niezwłoczne wdrożenie konkretnego planu zniesienia restrykcji dla branży gastronomicznych i hotelarskich. Jeśli nie otrzymamy oczekiwanego wsparcia i zapewnień, będziemy zmuszeni otworzyć z powrotem nasze działalności gospodarcze".
Pod apelem podpisali się przedstawiciele restauracji z naszego regionu: Leo Libra, RistoCafe Bazylia, La Dolce Vita, Sphinx, Pizzeria RetroNova,Jabłona, Momo, Misz Masz, Czerwone Korale, Krzesełko, Street Food, KOKO Sushi, Hubertus, Herbowa, Gościniec Sobańskich, Restauracja i Hotel w Starej Kamienicy, Pyra Gniezno, Boratynka.
Restauratorzy zbierali podpisy pod apelem na Rynku i częstowali mieszkańców kawą i herbatą. Policja nagrywała wszystko, co się działo i apelowała o rozejście się, ale inicjatorzy akcji pozostali na miejscu.
- Te działania są podejmowane, abyśmy nie byli zagrożeni wykupieniem czy to przez spółki Skarbu Państwa czy inne podmioty, aby nie wykupywały naszych przedsiębiorstw po 1/5 czy 1/6 wartości za długi - przyznaje Barbara Kędzierska-Bajer z Leo Libry. - Jeżeli ma się 20 pracowników i choćby mieli oni dostać najniższą krajową, to już jest 40 tys. zł na wynagrodzenia. Media kosztują ok 100 tys. zł, a i tak delikatnie są włączone. Chcieliśmy otworzyć restauracje od 1 lutego, ale rząd straszy nas karami administracyjnymi, brakiem nowego wsparcia i możliwością zabrania tego, co zostało dane. A to oznaczałoby dla wielu z nas bankructwo. Poniedziałkowa akcja to dla nas krzyk rozpaczy - dodaje.
- Kończą nam się środki finansowe. Myślimy o otwarciu się pomimo restrykcji. Wykonujemy posiłki na wynos i tylko tym się zajmujemy. Nie zwolniliśmy żadnego pracownika, a mamy ich około 15. Z ZUS-u otrzymaliśmy 2880 zł, mamy jeszcze pieniądze z tarczy wiosennej, ale one się kończą - mówi Piotr Sobański z Gościńca Sobańskich w Modliszewku.
Bernadeta i Bogumił Pietruszewscy z Restauracji Jabłona w Powidzu dodają, że mają 15 pracowników i żadnego nie zwolnili. - Pieniądze, które odkładaliśmy na emeryturę, musimy teraz wykorzystywać. Nasi klienci to głównie osoby starsze, które w normalnych warunkach przyjechałyby do nas.
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?