Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gniezno: Artur Nitka - życie z autyzmem - jakie jest? Opowiadają rodzice

Sona Ishkhanyan
Po prostu inny tryb życia, inny sposób myślenia, a wszystko wydaje się być możliwe - taką dewizą żyją rodzice 3,5 letniego Arturka, który choruje na autyzm. Najważniejsze są miłość i cierpliwość, bo pomimo wszystko Artur rozpoznaje uczucia. Poznaj codzienne zmagania rodziców!

Gniezno: Artur Nitka - życie z autyzmem - jakie jest? Opowiadają rodzice

Artur ma 3,5 lata, diagnozę dostał w wieku 2,5 lat. - Wiadomo, były sygnały, ale który rodzic dopuści do siebie myśli, że dzieje się coś złego? W takich chwilach działa mechanizm wyparcia. Do wielu jego zachowań przyzwyczailiśmy się. Dopiero uwagi osób z zewnątrz, a przede wszystkim mojej siostry, natchnęły nas do tego, żeby sprawdzić wątpliwości - przyznaje Małgorzata Nitka, mama. - Potwierdziły się nasze obawy. Ten dzień był najgorszy w naszym życiu, ale później było coraz lepiej - przyznaje. Już w pierwszych zdaniach rodziców Arturka uderza ogrom optymizmu. - Tak, mamy dziecko z autyzmem. Ma w życiu pod górkę. My, jako rodzice też, ale musimy patrzeć na świat z optymizmem, bo ten udzieli się też mojemu dziecku - mówi Bartek Nitka, tata.
W życiu rodziny wiele się zmieniło od momentu diagnozy. Czteroosobowa rodzina w ciągu miesiąca zmieniła miejsce zamieszkania - ze Żnina do Gniezna, miejsce pracy ojca, przedszkole starszego syna, 6-letniego Norberta, po to, by Arturek mógł chodzić do specjalistycznego przedszkola, dla dzieci z autyzmem, które znajdowało się w Gnieźnie - mówi mama chłopca. - Priorytetem dla nas stała się odpowiednia terapia dla Artura. W Żninie nie mogliśmy znaleźć takiej placówki. Zdecydowaliśmy się więc na przeprowadzkę. Na początku byłam tym przerażona, a dziś wiem, że wszystko jest możliwe, wystarczy tylko chcieć i wierzyć w to, że się uda.

Odkąd Artur chodzi na terapię i zajęcia we wspomnianym przedszkolu, codziennie widzą poprawę. - Dość szybko załatwiona diagnoza o kształceniu specjalnym pozwoliło na szybkie załatwienie przedszkola. Po pół roku widzimy ogromny postęp. Kiedy wycofane w swój świat dziecko zaczyna wchodzić w naszą codzienność, szczęście jest niewspółmierne z niczym. Zdaję sobie sprawę, że kiedy 3-latek powoli zaczyna sylabizować słowa, nie jest to żadna normalność. Jestem świadoma tego, że będzie potrzebował terapii, być może do końca życia. Być może nie będzie się w stanie w pełni usamodzielnić, ale my raczej myślimy pozytywnie i liczymy na to, że wczesna diagnoza i wytrwała terapia poskutkuje w przyszłości tym, że nasze dziecko będzie mogło samodzielnie funkcjonować - przyznają rodzice.

- Kiedy ludzie mi się pytają jakie są to objawy, bo przecież dziecko wygląda normalnie i na pozór zachowuje się też tak, odpowiadam, że to jest tak, jakby dziecko wciąż miało kilka miesięcy, kiedy nie ma pojęcia o zagrożeniach i niebezpieczeństwach w różnych sytuacjach. To widać, kiedy dziecko bierze nóż do ręki i nie wie, że to przedmiot ostry, może sobie zrobić krzywdę, kiedy dziecko wychodzi wprost na ulicę pod koła jadącego samochodu, kiedy otwiera drzwi od domu i wychodzi sam na dwór... - opowiada mama. Dlatego też Artur potrzebuje ciągłej uwagi, i kontroli. Rodzice nauczyli się z tym żyć; przedmioty ostre lub niebezpieczne leżą wysoko, szuflada ze sztućcami jest wyjęta i schowana w wyższej szafce, okna mają specjalną blokadę, drzwi zamykają na klucz.

Najtrudniejsza jest jednak komunikacja z dzieckiem, które ma autyzm. Z tym rodzice też radzą sobie nieźle. Przedmioty lub miejsca, które służą do codziennych potrzeb są oklejone odpowiednimi naklejkami - np. toaleta ma swoją naklejkę, lodówka jest oklejona obrazkiem z jedzeniem. - Wtedy, gdy Arturek dotknie obrazka, oznacza że jest głodny lub chce siku. W ten sposób komunikuje się z nami - mówi tata. - Dziecko z autyzmem reaguje tylko na proste komunikaty, typu: daj, chodź, nie dotykaj. Nie możemy więc do niego mówić zbyt długimi zdaniami, lecz krótko i konkretnie. Zbyt rozległy komunikat może go zdezorientować - dodaje mama. Tego wszystkiego rodzice uczyli się i uczą się nadal poprzez czytanie różnych artykułów, czy książek o chorobie, poprzez zajęcia, spotkania i terapie, w których chętnie uczestniczą. - Nie powiem, że jest łatwo, ale nauczyliśmy się z tym żyć, przyzwyczajać do pewnych zachowań. Każda rodzina boryka się z jakimś problemem, nasz wcale nie jest bardziej uciążliwy, lecz po prostu inny - przyznają rodzice.

Największym problemem dla rodziców Artura jest reakcja obcych ludzi. - Dobija nas wciąż reakcja ludzi, którzy ciągle złośliwie komentują pewne zachowania - narzekają rodzice. Artur z wyglądu nie wygląda na niepełnosprawnego, więc ludzie są mniej tolerancyjni do pewnych jego zachowań. - Wtedy widzimy „krzywe spojrzenia” ludzi, którzy myślą sobie: „O to rodzice, którzy nie radzą sobie z własnym dzieckiem”, lub co gorsze, słyszymy jak komentują: „ale niewychowane dziecko” - mówią z żalem. Z perspektywy czasu zaczęli na to wszystko patrzeć z „przymrużeniem oka”. Przestają sobie tym zatruwać życie, bo przecież oni najlepiej wiedzą, jak bardzo dbają o dobro własnego dziecka. - Najważniejsza jest miłość i cierpliwość, bo pomimo wszystko Artur doskonale rozpoznaje uczucie - akcentują rodzice.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto