Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gniezno: Dr Hau o pracy z psami, kotami i innymi istotami

Paweł Brzeźniak
Dawid Stube/Fotostube
Dr Magdalena Regiec jest weterynarzem. Dlaczego wykonuje właśnie taki zawód? Z jakimi przypadkami spotyka się w pracy?

Gniezno: Dr Hau o pracy z psami, kotami i innymi istotami

W przypadku Magdaleny Regiec plany związane z pracą w weterynarii pojawiły się w liceum. - Doszłam do tej myśli, że nie widzę siebie w zupełnie innym zawodzie. To było jak błysk, nagłe olśnienie, bo wcześniej zupełnie nie planowałam takich rzeczy - przyznaje doktor weterynarii. Od najmłodszych lat w domu Magdaleny Regiec znajdowały się psy. Miała również żółwie. Po jakimś czasie jednak zdechły - rodzina nie umiała odpowiedzieć sobie na pytanie - dlaczego? Dopiero po latach dorosła doktor weterynarii miała wystarczająca ilość wiedzy, która pozwoliła jej na pewne wyjaśnienia. Jak sama przyznaje, od początku nie bawiła się w weterynarza, na przykład poprzez przykładanie stetoskopu do zwierząt. Po prostu bawiłam się lalkami - wyznaje z uśmiechem. - Od zawsze bardzo poruszały mnie przypadki maltretowania zwierząt. Myślę, że tak było i jest w przypadku większości dzieci i normalnych dorosłych ludzi - dodaje.

W trzeciej klasie liceum Magdzie udało się dostać na praktyki, które polegały na pracy z dużymi zwierzętami. Jak sama przyznaje, udało jej się tam dostać dzięki tacie. Po latach poznała jego tajemniczy plan. - Chodziło mu o to, żeby pokazać mi, że weterynaria to również druga, brudna strona medalu. To nie tylko psy, kotki, nie wszystko jest takie ładne, piękne i cudownie pachnące - opowiada Magdalena Regiec. - Po latach tata przyznał, że chciał mnie odwieść od pracy w weterynarii - dodaje. Plan ojca zupełnie się nie powiódł, bo nastoletniej Magdzie praktyki bardzo przypadły do gustu. - Byłam zadowolona, bo dla mnie to była rewelacyjna sprawa. Kochałam to, choć czasem przyjeżdżałam brudna, zakrwawiona i, co tu dużo mówić, śmierdząca - mówi.

Przyszła pani doktor doskonale zdała sobie wówczas sprawę, że musi zakuwać biologię i chemię. Było to konieczne, aby dostać się na studia z zakresu weterynarii. - Na szczęście, udało się! Pojechałam na bardzo ciężkie studia na uniwersytet do Wrocławia. Porównuje się ten kierunek do medycyny, ale wydaje mi się, że weterynaria jest jeszcze trudniejsza. Medycyna to po prostu człowiek, a tutaj ma się do czynienia z całą gamą zwierząt. Ich budowa i konstrukcja wewnętrzna są bardzo rozmaite. Przyszły weterynarz musi być na to przygotowany - wyjaśnia Magdalena Regiec.

Po zakończonych studiach Magda znalazła pracę w Swarzędzu. Jak sama przyznaje, bardzo szybko okazało się, że same studia to bardzo niewiele. - Po kilku latach nauki lekarz weterynarii wie niewiele. Większość to teoria. Dopiero na stażu i w realnej pracy uczyłam się konkretnych przypadków - podkreśla.

Praca weterynarza to częściowo praca ze zwierzęciem, a częściowo z właścicielem. - Są właściciele, którzy rozumieją, co trzeba zrobić z chorym psem, ale bywają także ciężkie rozmowy. Do niczego nie mogę zmusić. Ja tylko mogę wyrazić swoje zdanie. Reszta jest w rękach osoby, która przyprowadza do nas swojego zwierzaka - twierdzi Magda Regiec.

Jakie są najważniejsze cechy weterynarza? Nasza rozmówczyni twierdzi, że przede wszystkim: wrażliwość, cierpliwość, opanowanie, umiejętność systematycznego uczenia się oraz zdolność do rozmowy z właścicielem. - Weterynarz musi mieć także niezłą „krzepę”, żeby cokolwiek zrobić ze świnią czy krową. Na szczęście, mój kolega, z którym współpracuje, zajmuje się cięższymi zwierzętami. Muszę podkreślić, że o soba, która zacznie panikować w trudnych sytuacjach, nie nadaje się do pracy w weterynarii. Ważne jest też to, że nie można być bałaganiarzem - mówi.

Z doświadczenia Magdaleny Regiec wynika, że większość ludzi pozytywnie i z szacunkiem odnosi się do lekarzy weterynarii. Z biegiem lat ten zawód się zmienił, a ludzie mają inne pojęcie na temat tej dziedziny. - Mają także większą świadomość na temat tego, co może stać się ze zwierzęciem - dodaje nasza rozmówczyni.

W czasie swojej pracy, Magdalena Regiec miała bardzo specyficzny przypadek. Chodzi o pieska rasy West, który przez pewien czas stał się bardzo znany w okolicy. - Cały czas coś podgryzał albo połykał. W ciągu 2-3 miesięcy trzykrotnie miał operacje. Za pierwszym razem połknął kamień. Trzecia operacja była najbardziej spektakularna, bo okazało się, że piesek połkną... kawałek pedału od roweru stacjonarnego - opowiada Magdalena regiec. - Wyciągnięcie tego elementu z żołądka psa było dla nas nie lada wyczynem. Na początku nie wiedzieliśmy, co to w ogóle jest. Próbowaliśmy wspólnie z właścicielem dojść do tego, co to za przedmiot. Właściciel przeprowadził w domu oględziny i okazało się, że w domu rzeczywiście brakuje kawałka pedału. Na szczęście wszystko skończyło się dobrze - dodaje z uśmiechem Magdalena Regiec.

- Czasami spotykam się z takim myśleniem, że pies jest chory, bo ma ciepły nosek. Tak myślą najczęściej starsze osoby. To wcale tak nie jest. Jeśli chodzi o właścicieli starszej daty, to brakuje takiego przekonania, że działanie weterynarza to nie tylko szczepienie. Np. pies może zachorować na to samo, co ludzie - mówi dr Magdalena Regiec z gabinetu weterynaryjnego Dr Hau (ul. Witkowska 101).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto