Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gniezno. Dramatyczna sytuacja szpitala: konflikt dyrektora i związków zawodowych. Możliwe bankructwo placówki!

Hanna Komorowska-Bednarek
Hanna Komorowska-Bednarek
W szpitalu powiatowym Pomnik Chrztu Polski od kilku tygodni można zaobserwować konflikt dyrektora i związków zawodowych. Chodzi o pieniądze, których szpital… nie ma i nie będzie miał. W tle możliwe bankructwo placówki!

Spis treści

O dramatycznej sytuacji w szpitalu pisaliśmy już kilkukrotnie. Toczący się od kilku tygodni konflikt między związkami zawodowym a dyrektorem Grzegorzem Sieńczewski eskalował do tego stopnia, że zarządzający lecznicą publicznie wydał protest przeciwko działaniom ugrupowań, zarzucając im brak „umiejętności lub chęci do rzetelnego zapoznania się z dokumentacją dot. funkcjonowania szpitala” oraz „wprowadzanie pracowników szpitala w błąd”. Związki zawodowe z kolei wydały votum nieufności wobec dyrektora, zarzucając Sieńczewskiemu „działanie na szkodę szpitala”. O co chodzi? Oczywiście, że o pieniądze.

Sytuacja finansowa gnieźnieńskiej placówki jest bardzo zła. Zaciągnięty na budowę wspaniałego, lecz ogromnego i drogiego w utrzymaniu skrzydła szpitala kredyt nie ułatwia bieżącego funkcjonowania lecznicy. Obecna sytuacja gospodarcza, ogromne podwyżki cen energii elektrycznej dotykają wszystkich, także organ prowadzący szpital, czyli starostwo powiatowe. Wprowadzone od 1 lipca ustawowe podwyżki dla pielęgniarek i pracowników okazały się być dramatycznym zwrotem akcji w walce szpitala o przetrwanie. Starostwo i dyrekcja mówią zgodnie: nie mamy na to pieniędzy. Nie zapewnia ich też ustawodawca. To było początkiem ogromnego konfliktu w szpitalu.

Konflikt w gnieźnieńskim szpitalu. Dyrektor: dzisiaj się topimy

Dyrektor placówki, Grzegorz Sieńczewski podaje, że jedynym sposobem na przetrwanie kryzysu szpitala jest zmniejszenie kosztów. Najwięcej pieniędzy – bo aż 80 procent kosztów– placówka wydaje na personel. Problem pojawił się, gdy dyrektor chciał te koszty zmniejszyć proponując personelowi wstrzymanie lub chociaż zawieszenie wypłacania premii regulaminowej uznaniowej, wprowadzonej lata temu przez jednego z eks-zarządzających szpitalem. Taka forma dodatku do wynagrodzenia ma być niespotykana w kraju. Koszty tej premii dla szpitala to ok. 400 tys. zł miesięcznie. Propozycja jej zawieszenia spotkała się ze zdecydowanym sprzeciwem pracowników.

- Aby można było działać, to po drugiej stronie musi być merytoryczny partner. Dzisiaj wszędzie szukamy oszczędności. Jeśli związki mówią, że nie godzą się na żadne oszczędności i zostało doprowadzone do absurdu takiego, że na nic się nie godzą, nie ma merytorycznej oceny sprawozdania finansowego, przewodniczący nie potrafią zinterpretować przepływów finansowych, finansowych, to rozmowy merytorycznej nie ma

– mówi obecny dyrektor.

- Ona (premia – przyp. Red.) nie należy się z ustawy ani żadnych przepisów. Dzisiaj się topimy. Jak wszystkie szpitale

– relacjonuje Sieńczewski.

Dyrektor przyznaje, że nie znajduje wspólnego języka ze związkami zawodowymi, zarzucając członkom brak znajomości rozliczania się szpitala z NFZ-em.

To jednak nie koniec problemów szpitala, dyrektora i pracowników. Jak się okazuje, wprowadzone w lipcu podwyżki ministerialne podzieliły zarobki personelu na pułapy wynagrodzeń – podwyżek. Teraz zarobki pielęgniarek mieszczą się w widełkach płacowych, które są szeregowane według stażu pracy, wykształcenia i specjalizacji.

Jak podaje dyrektor Grzegorz Sieńczewski, ok. miesiąc temu NFZ tak zinterpretował przepisy, że dana kwota podwyżki należy się pracownikowi, który ma specjalizację zgodną z oddziałem, na którym pracuje. W wyniku tego, kilkanaścioro pielęgniarek i pielęgniarzy, którzy nie pracują na oddziałach, które zgodne są z ich wykształceniem, dostało od dyrekcji wypowiedzenie warunków pracy i płacy. Albo je podpiszą, albo umowa rozwiązuje się. Często po 35 latach pracy w szpitalu i po tym, jak ministerialne podwyżki od lipca dostawali. Ta sytuacja bardzo zaogniła konflikt, a za postawionym w tej sytuacji personelem stanęły wszystkie związki zawodowe. Dyrektor z kolei mówi: rozumiem myślenie NFZ-tu. Nie miałem innego wyjścia. Dlaczego więc od lipca 11 pracowników dostawało pieniądze z wyższego pułapu?

- Wcześniej dostawaliśmy pieniądze celowane, osobną transzą. Obecnie interpretacja przepisów jest taka, ze specjalizacja na danym oddziale powinna być kierunkowa (aby dostać pieniądze z wyższego pułapu płacowego – przyp. Red) – podkreśla zarządzający gnieźnieńską lecznicą.

Szpital Pomnik Chrztu Polski. Dyrektor odpiera zarzuty związków zawodowych

Sieńczewski w rozmowie z nami odniósł się też do pozostałych zarzutów związków przyszpitalnych. Potwierdza, że na niektórych oddziałach, takich jak porodówka, czy chirurgia doszło do zmniejszenia obsady personelu na dyżurach świątecznych i weekendowych, jednak nie zagraża to bezpieczeństwu pacjentów. Dodaje też: jeżeli zarządzający danym oddziałem uzna, że potrzebne jest więcej ludzi na danym dyżurze, to jestem otwarty na rozmowy. Nie podjęto także żadnych prób zastąpienia salowych przez firmę zewnętrzną, jedynie wspomniano o takiej możliwości.

- Mamy w szpitalu 800 pracowników. Drobna restrukturyzacja dotknęła kilkanaściorga osób – mówi Sieńczewski. O co więc walczy pięć związków zawodowych? - O to, by nic się nie zmieniło

– odpowiada mężczyzna.

Podwyżka kosztów prowadzenia szpitala przewidywana jest na poziomie ok. 7 milionów złotych. Dyrekcja twierdzi, że takich pieniędzy z Funduszu nie dostanie i nie ma. Średnia płaca pielęgniarki ma wynosić ok. 12 tys. brutto.

Starosta: jeśli się nie dogadają, to szpital przestanie funkcjonować!

O dramatycznej sytuacji w szpitalu wie Starosta Gnieźnieński, Piotr Gruszczyński.

- Sytuacja jest przez nas w ogóle niezawiniona. Rząd wprowadził w lipcu podwyżki dla pielęgniarek, ale nie poszła za nimi wystarczająca kwota pieniędzy. Brakuje mi 1,7 mln Miesięcznie. Jeśli dyrekcja z pracownikami nie znajdzie rozwiązania, to szpital za 2, 3 miesiące przestanie funkcjonować, a 800 pracowników zostanie na bruku

– przekazał starosta, wyraźnie poruszony sytuacją, o którą obwinia otwarcie rząd polski i Ministerstwo Zdrowia.

Co dalej ze szpitalem? - Modlę się, żeby do szpitala wszedł komisarz. Może pokaże w jaki sposób prowadzić szpital przy otrzymywanych środkach – dodał Gruszczyński. Na taką opcję liczy także Grzegorz Sieńczewski. - Jeśli komisarz przyjdzie, to nie będzie dyskusji ze związkami (…). Będzie cięcie i to brutalne.

Gniezno. Dramatyczna sytuacja szpitala: konflikt dyrektora i związków zawodowych. Możliwe bankructwo placówki!

Gniezno. Dramatyczna sytuacja szpitala: konflikt dyrektora i...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto