Gniezno: egzamin na prawo jazdy wkrótce możliwy w naszym mieście?

Od 1 stycznia 2017 roku nie weszły żadne nowe zmiany dla osób zdających egzaminy na prawo jazdy, choć miały one wejść - zostały przesunięte w czasie. Wynika to z faktu, że nie zadziałał system CEPIK 2000, czyli Centralna Ewidencja Pojazdów i Kierowców. - Wiem, że Ministerstwo Infrastruktury powołało zespół, zresztą nie pierwszy, który w tej chwili obraduje nad zmianami dotyczącymi egzaminowania i szkolenia - mówi Jerzy Modrzejewski z Ośrodka Szkolenia Kierowców „Słowianin” w Gnieźnie. - Co z tego wyjdzie, to trudno powiedzieć. Są takie wersje, które mówią, że egzaminy powinny wrócić pod nadzór wojewody, a nie marszałka województwa, jak jest to obecnie. Moim zdaniem dotychczasowy wariant jest błędny - dodaje.

Jak podkreśla Jerzy Modrzejewski, od czasu, kiedy nadzór nad egzaminami przeszedł od wojewody do marszałka województwa, zdawalność egzaminów systematycznie spada. - Wynosiła ona prawie 90%, a teraz jest to ok. 30% w skali kraju - podkreśla Modrzejewski. - Nie ma co ukrywać, że tak jest ustawiany budżet WORD-ów na następny rok. Z kontroli NIK-u wynika, że w 2015 roku ok. 70% dochodu WORD-ów pochodzi z egzaminów poprawkowych. I tak to musi być, bo żaden egzamintor się nie wychyli - uważa J. Modrzejewski, w którego ocenie egzaminy na prawo jazdy nie zawsze są merytoryczne. - Oczywiście, nie jest to uczciwe wobec egzaminowanych. Nie chciałbym powiedzieć, że wszyscy kursanci są super przygotowani na egzamin, chociaż niektórzy nie zdają ze względów psychicznych - dodaje.

Przedstawiciel OSK „Słowianin” dodaje, że jeszcze kilkanaście lat temu część praktyczna egzaminu na prawo jazdy trwała minimum 35 minut. Sami egzaminatorzy, jak również ośrodki szkolenia, podkreślali, że wskutek przeciążenia i stresu „oblewanie” egzaminu odbywało się najczęściej pod koniec egzaminu. W związku z tym, ministerstwo zdecydowało się skrócić czas minimalny do 25 minut. - Ale nie brakowało egzaminatorów, którzy wydłużali ten czas do 50 minut albo i dłużej. Wtedy wiadomo, że kursant na czymś się potknie - podkreśla J. Modrzejewski.

W kontekście zdawania egzaminów na prawa jazdy jak bumerang powraca pytanie, czy Gniezno ma szansę na filię WORD-u po to, aby również w naszym mieście można było postarać się o „prawko”. - Sam walczyłem o to od wielu lat wspólnie z posłem Brejzą z Inowrocławia. Sprawa posunęła się tak daleko, że trafiła do laski marszałkowskiej w marcu 2010 roku. Po tragedii smoleńskiej marszałek projekt dotyczący zmian albo został wyrzucony przez marszałka albo trafił do „zamrażarki” - mówi Jerzy Modrzejewski. - Egzaminatorom bardzo zależy, żeby podlegali pod wojewodę, a nie pod marszałka. Sama nazwa mówi, że mamy do czynienia z egzaminem państwowym, a nie samorządowym - dodaje.

W ocenie Jerzego Modrzejewskiego, Gniezno spełnia wszystkie warunki egzaminowania. - Ale uparcie marszałek Woźniak twierdzi, że ośrodka nie będzie i tyle. W Gnieźnie nie ma żadnego niedociągnięcia jeśli chodzi o wymogi. Ktoś zaraz może powiedzieć, że przecież u nas nie ma tramwajów. Ale w większości miast, gdzie przeprowadza się egzaminy, nie ma tramwajów - mówi J. Modrzejewski.

Z informacji przekazanych przez Jerzego Modrzejewskiego wynika, że ustawa z czerwca 2015 roku podpisana przez prezydenta Bronisława Komorowskiego stanowi, że w miastach, w których urzęduje prezydent, można stanowić ośrodki egzaminowania, czyli filie. - W różnej formie to jest w Polsce organizowane, jest tego już dużo. W Wielkopolsce nie ma ani jednego takiego ośrodka, a warunki spełniają dwa miasta - Gniezno i Ostrów Wielkopolski. Miasta, takie jak Piła, Kalisz, Konin czy Leszno, które są ośrodkami egzaminowania, działają na podstawie ustawy o zmianie administracji państwa. Niestety, do wspomnianej wcześniej ustawy Senat dodał nieszczęsną poprawkę, że decyzję podejmuje Urząd Marszałkowski na wniosek marszałka - tłumaczy J. Modrzejewski.

Gnieźnianie wiedzą, że marszałek zlikwidował w naszym mieście Punkt Informacyjny Funduszy Europejskich. Argumentacja była taka, że z Gniezna do Poznania (gdzie jest najbliższy PIFE) jest niewielka odległość, w związku z czym jest to niewielki problem dla mieszkańców. Podobnie może być w przypadku ośrodka egzaminowania. - To nie jest argument, bowiem takie ośrodki powstają nie raz w odległości 30 kilometrów od siebie, a do Poznania mamy 50 kilometrów - mówi J. Modrzejewski, który dodaje, że do ośrodka w Gnieźnie mogliby przyjeżdżać kursanci z innych powiatów, w tym wrzesińskiego, słupeckiego czy wągrowieckiego.

- Jedna z propozycji może być taka, żeby część teoretyczna egzaminu odbywałaby się w wyposażonych salach WORD-u, a na część praktyczna egzaminator przyjeżdżałby do miasta powiatowego, takiego jak Gniezno. Słyszałem takie argumenty, że jak będziesz miał dziesięć osób, dwóch z nich zda teorię, to egzaminator nie będzie miał etatu - mówi Jerzy Modrzejewski.

W sprawie ułatwienia powstawania ośrodków egzaminowania w mniejszych miastach trwają prace podkomisji ds. infrastruktury. W lutym, najpóźniej w marcu, podkomisja powinna zakończyć swoją pracę i przekazać projekt na posiedzenie rządu i do parlamentu. - Rozważane są trzy wersje. Między innymi taka, żeby egzaminy teoretyczne odbywały się w starostwie. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Jedno jest pewne - ministerstwo rozmawia w tej sprawie z egzaminatorami i ośrodkami szkolenia, a nie WORD-ami - i dobrze - dodaje Modrzejewski.