Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gniezno. Głośna sprawa oskarżenia o gwałt wraca do sądu. Znamy szczegóły tej historii

Hanna Komorowska-Bednarek
Hanna Komorowska-Bednarek
Sprawa, której początki sięgają 2017 roku wraca do gnieźnieńskiego sądu. Po kasacji Sądu Najwyższego prokuratura przygotowała ponownie akt oskarżenia.

Gmina Gniezno słynie z małych, miejscowości, które często rozciągają się kilometrami przez pagórki, rzeki i jeziora. W jednej z takich wsi na wschodzie gminy toczy się niebywała historia oskarżenia o gwałt na Katarzynie. Według jej relacji, miał ją zgwałcić mieszkający w sąsiedniej wsi Marcin.

W 2017 roku Katarzyna zgłosiła gwałt na policję, dopiero po pięciu miesiącach od zdarzenia. Dlaczego zwlekała? Bała się, że nikt jej nie uwierzy. Ojciec Marcina, którego Katarzyna oskarża, był policjantem. Marcinowi postawiono zarzuty gwałtu, innej czynności seksualnej polegającej na pocałunku przez wsunięcie języka do ust pokrzywdzonej oraz wdarcia się na teren posesji. Jako dowód kobieta przedstawiła nagranie, w którym jakoby mężczyzna miał się przyznawać do gwałtu na niej i ją… przepraszać.

Sprawa ciągnęła się w gnieźnieńskim Sądzie Rejonowym przez dwa lata. Sąd, po wielu przesłuchaniach i rozprawach dał wiarę Marcinowi i umorzył postępowanie. Przyczyniła się do tego opinia psychologiczna, w której stwierdzono, że Katarzyna ma niedojrzałą strukturę psychologiczną.

To mógłby być koniec historii, lecz stała się rzecz niespotykana: prokuratura oskarżyła kobietę o składanie fałszywych zeznań – za co otrzymała karę 3 miesięcy bezwzględnego pozbawienia wolności. Po apelacji – kobiecie zmieniono wyrok na 6 miesięcy ograniczenia wolności w zawieszeniu na rok.

Katarzyna kilkukrotnie odwoływała się od wyroków. Prokurator nie wszczynał jednak postępowania, gdyż uznał, że zeznania kobiety są mało wiarygodne.

Wszystkie wydarzenia toczące się w gnieźnieńskim sądzie były szeroko opisywane w ogólnopolskich mediach z jedną tylko narracją: kobiecą. Każde zdanie artykułu nasycone było cierpieniem kobiety: potencjalnej ofiary, która oskarżyła o gwałt mężczyznę. Żaden z portali nie rozmawiał z mężczyzną. Nikt nie domniemywał nawet, że tak wielowątkowa historia może mieć inne oblicze niż przedstawione w mediach. Nam się to udało. Dotarliśmy do zarówno Katarzyny, jak i Marcina.

Katarzyna: traktowałam go jak przyjaciółkę

Drobna brunetka o zielonych oczach, mieszkanka budynku, który kiedyś miał zastosowanie przemysłowe w jednej z wsi w gminie Gniezno, nie chciała spotkać się z dziennikarką Głosu Wielkopolskiego na początku 2021 roku. Jednak po krótkiej rozmowie telefonicznej, za radą swojego adwokata poprosiła o autoryzację wypowiedzi.

Z rozmowy z kobietą wynikało, że Marcin i ona byli bardzo dobrymi przyjaciółmi. Nie wyrażała zgody na żaden stosunek seksualny. Kilkukrotnie w rozmowie padło stwierdzenie o „wtórnej wiktymizacji”, która miała jej dotknąć. Słychać było, że kobieta cały czas emocjonalnie przeżywa sprawę. Zwracała też uwagę na rzekomy brak zrozumienia sędzi – kobiety.

Katarzyna poprosiła o autoryzację, której ostatecznie nie udzieliła, odpisując: nie wyrażam zgody na publikację moich wypowiedzi. Proszę skontaktować się z moim prawnikiem.

Przedstawiciel kobiety, znany warszawski adwokat, nie odebrał telefonu. Raz, drugi, trzeci. Napisał smsa: oddzwonię. Telefon milczał.

Zgodnie z wcześniejszymi wypowiedziami kobiety dla serwisu wp.pl, na prośbę małżonki potencjalnego sprawcy gwałtu zerwała z nim kontakt, tuż po jego imieninach w 2016 roku. Później, mężczyzna domagając się spotkań miał ją śledzić, jeździć za nią. Miało dojść do gwałtu. W internecie krążą też zdjęcia, które mają przedstawiać sytuację, w której oskarżony próbuje się wedrzeć do jej domu. Fotografia ukazuje go stojącego za oknem, na drabinie. Jedna z ze znanych polskich stacji telewizyjnych emituje reportaż. Wystąpiła w nim tylko Kasia. Według nagranego materiału kobieta w obawie przed nim miała „stworzyć ze swojego domu twierdzę” – zamontować kraty w oknach i kamery.

Marcin: gwałtu nie było. Mieliśmy romans

Postawny blondyn z gęstym zarostem. Wysoki, ze spracowanymi dłońmi. Tak wyglądał Marcin. We wsi, w której mieszka ma opinię narwańca. Legendy głoszą, że niejednego chłopa, który z nim miał konflikt z siekierą gonił. Zapytany o możliwość rozmowy zgodził się bez wahania. Warunek: obecność jego prawnika.
Rozmowa przebiega gładko. Mężczyzna, pod nadzorem gnieźnieńskiego mecenasa odpowiada w sposób jasny, ale niewymuszony. Według niego, między kobietą a nim od 2012 roku miał trwać romans. Wielokrotnie mieli uprawiać seks za pełną zgodą obu stron. Zapytany, czy jego żonie nie przeszkadzała taka sytuacja odpowiada: no, przeszkadzała, ale za starzy jesteśmy na rozwód. On przynosi do domu pieniądze z dużego gospodarstwa, które prowadzi, ona pracuje w lokalnej firmie, gotuje obiady i zajmuje się domem, a wcześniej (dorosłymi już) dziećmi. Ot, taki układ.

Jak zaczęła się znajomość Kasi i Marcina? Mieli się poznać w jej domu rodzinnym. On przyszedł do znajomego, jej ojca. To ona miała go zaczepić i zainicjować związek nieformalny. Poniekąd, z jego relacji wynika, że kobieta miała go u w i e ś ć.

Ich drogi się rozeszły, kiedy – jak twierdzi oskarżony, po dobrowolnym stosunku seksualnym miała go uderzyć w twarz i oskarżyć o gwałt. Wtedy, to rzekomo on zakończył tę znajomość

O domniemanym romansie mieli wiedzieć wszyscy znajomi, rodzina, sąsiedzi. Opowiadał, jak zabierał Katarzynę na polowania i bywał z nią widywany.

Skąd więc „nagłe” oskarżenie o gwałt? Odbiło jej z pobudek feministycznych – twierdzi mężczyzna, podkreślając, że stał się celem dla skrajnie feministycznej narracji.

Skąd oskarżenia o próbę wtargnięcia i zdjęcie wykonane tuż za jej oknem? Mężczyzna tłumaczy, że po pracach w lesie pojechał do Katarzyny. Miał podpuszczony przez nią dla zabawy wspiąć się po drabinie. Wówczas miały powstać fotografie. Marcin potrafi też wytłumaczyć skąd wzięło się nagranie, w którym miał przyznać się do gwałtu. Twierdzi, że powiedział to dla świętego spokoju, na odczepne.

Marcin twierdzi: powodem oskarżenia o gwałt miało być odrzucenie propozycji comiesięcznego przekazywania jej pieniędzy w kwocie nawet 3 tys. zł. Mówi: miałem być jej sponsorem, ale przecież nie mam takich pieniędzy. To wtedy, zgodnie z rozmową z Marcinem, miały zacząć się działania dążące do oskarżenia o gwałt. Katarzyna założyła kraty w oknach w obawie przed nim? Jak podkreślił, z uwagi na poprzedni, przemysłowy charakter budynku, w którym przebywała, zabezpieczenia przed złodziejami zawsze tam były. Kamery - przecież każdy może sobie kupić. Marcin przyznaje: jego ojciec jest policjantem. Od co najmniej kilkunastu lat na emeryturze.

Sąd Najwyższy: kasacja wyroku

W sprawę włączył się ówczesny Rzecznik Praw Obywatelskich, Adam Bodnar. Skierował ją do Sądu Najwyższego, który skasował wyrok uniewinniający Marcina. Wskazano na błędy proceduralne, niewyjaśnione niektóre kwestie, przedwcześnie wydane postanowienie. Wątpliwości SN wzbudziła także ocena dowodów, m in. nagrania, w którym mężczyzna miał przyznać się do gwałtu. W efekcie, sprawa wróciła do gnieźnieńskiej prokuratury. Oznacza to, że oskarżenie o gwałt będzie rozpatrywana ponownie – od nowa.

- Wyrok kasacyjny powoduje przygotowanie przez prokuraturę postępowania przygotowawczego. Zakończyło się ono skierowaniem aktu oskarżenia do Sądu Rejonowego w Gnieźnie

– potwierdził prokurator Radosław Krawczyk.

Poproszony o komentarz dotyczący powrotu sprawy po kasacji do gnieźnieńskiego sądu adwokat Marcina, Marek Bielicki odmówił udzielenia informacji. Ponownie nie udało nam się skontaktować z adwokatem pokrzywdzonej Adamem Kuczyńskim.

Według nieoficjalnych informacji pierwsza rozprawa odbędzie się w grudniu.

Gniezno. Głośna sprawa oskarżenia o gwałt wraca do sądu. Znamy szczegóły tej historii

Gniezno. Głośna sprawa oskarżenia o gwałt wraca do sądu. Zna...

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto