Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gniezno, Jezioro Jelonek. Padły tony ryb. Miasto: „zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy”

Hanna Komorowska-Bednarek
Hanna Komorowska-Bednarek
W niedzielę, 19 lipca, dwie jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej przepompowywały wodę na Jeziorze Jelonek.. To działanie doraźne mające na celu szybko napowietrzyć zbiornik wodny.
W niedzielę, 19 lipca, dwie jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej przepompowywały wodę na Jeziorze Jelonek.. To działanie doraźne mające na celu szybko napowietrzyć zbiornik wodny. Hanna Komorowska, Mikołaj Stopczyński, nadesłane
W niedzielę, 18 lipca na Jeziorze Jelonek doszło do małej ekologicznej katastrofy. Na brzegi jeziora wypłynęły setki tysięcy martwych ryb. To efekt przyduchy czy lat zaniedbania jeziora?

Jezioro Jelonek to płytki akwen znajdujący się w środku Gniezna. Od wielu lat pełni funkcję rekreacyjną. Dookoła jeziora znajduje się ścieżka rowerowo-piesza, a na jednym z brzegów miasto postawiło piękne ławki i hamaki. Nie brakuje też placów zabaw dla dzieci. Słowem – oaza spokoju nieopodal gnieźnieńskiej katedry, często uczęszczana przez mieszkańców.

Gdy pierwsi spacerowicze weszli w sobotę, 18 lipca na asfaltową ścieżkę, poczuli odrażający odór padłych ryb, a ich oczom ukazała brzegi pełne śniętych ryb i wodnych ptaków, których zleciały się tysiące.

Miasto zareagowało szybko. Na miejscu pojawił się przedstawiciel sztabu zarządzania kryzysowego oraz stowarzyszenie wędkarskie Spławik, które pod swoją opieką gnieźnieński akwen. Przystąpiono do odławiania ryb. Na miejscu pojawiły się ogromne kontenery. Dwa zapełniono po brzegi rybią padliną. Szacuje się, że tego dnia padły nawet 2 tony ryb.

Miasto: zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy

Gdy dramatyczne zdjęcia ukazujące białą – od śniętych ryb – powierzchnię jeziora obiegły w sobotnie przedpołudnie Internet, wybrzmiała dyskusja: jak do tego doszło? Czy miasto zrobiło coś, aby zapobiec przydusze w ciągu ostatnich pięciu lat, kiedy ostatnim razem miało miejsce takie zdarzenie?

- Do godziny 14.00 usunęliśmy zdecydowaną większość padniętych ryb. Jeżeli mowa o przyczynie tego zjawiska, to jest to dla nas o tyle bolesne, że miasto w tym okresie (od ostatniej przyduchy, przyp. Red.) zrealizowało dużo działań – inwestycyjnych i doraźnych polegających np. Na kontrolowanym odłowie ryb. Tym razem natura z nami wygrała

– relacjonował I Zastępca Prezydenta Gniezna, Jarosław Grobelny podczas zwołanego w poniedziałek, 19 lipca briefingu prasowego. Zgodnie z jego wypowiedzią, sytuacja Jeziora Jelonek jest specyficzna. Zbiornik mimo rozległości – ma ponad 15 hektarów, jest bardzo płytki – jego maksymalna głębokość wynosi 2,4 metra. W związku z tym, woda szybko się nagrzewa i nietrudno o zakwit sinic, który miał miejsce na kilka dni przed padnięciem tysięcy ryb. Jak jednak relacjonował J. Grobelny, to nie zakwit sinic był bezpośrednią przyczyną katastrofy, lecz niespodziewanie zbyt niska zawartość tlenu w wodzie – przyducha.

Przyducha czy efekt zaniedbań?

- Wczoraj temperatura wody wynosiła przekraczała 30 stopni. Sinice strącaliśmy w czwartek. Prowadzimy cały czas badania. Jeszcze 26 czerwca one wykazały zawartość tlenu dość dużą, bo 17 mg/litr, a ostatnie przed zdarzeniem badania 6 mg/litr, więc to były wartości powyżej normy, która wynosi 4

– opowiadał wiceprezydent. Trwa sprawdzanie, czy usuwanie sinic fosforanami mogło mieć związek z obniżeniem się zawartości tlenu w wodzie.

- Jest to o tyle smutne dla nas, bo odcięlismy dopływ od Strugi Gnieźnieńskiej, wykonaliśmy system sedementacyjny, w tym roku wykonane zostało obejście ul. Dalkoskiej i mimo tego mamy powrót do śnięcia ryb

– dodał.

Dodatkowo, akwen od wielu lat był regularnie zanieczyszczany m. In przez ścieki pochodzące z pobliskich zakładów pracy. Na jego dnia ma się znajdować gruba warstwa mułu z metalami ciężkimi, co utrudnia rewitalizację akwenu. Według szacunków Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, aby jezioro na powrót było czyste, musi upłynąć nawet 130 lat! Alternatywą mogłoby zostać bagrowanie, czyli mechaniczne usuwanie osadów dennych, lecz w związku z długoletnim spuszczaniem do niego ścieków, utylizacja tych wydobytych odpadów mogłaby kosztować setki milionów złotych. Dodatkowo, według opracowań naukowych, którymi dysponuje Urząd Miasta, tego typu naruszenie fauny zbiornika mogłoby być wyjątkowo niekorzystne dla ryb i organizmów w nim żyjących.

W przestrzeni publicznej pojawiły się głosy o niewystarczających działaniach miasta nad Jeziorem Jelonek. - Mieszkam tutaj od 30 lat i dobrze pamiętam, że tu, pod nami idzie kolektor, którym w razie deszczów spuszczane są ścieki. Martwe ryby to nie wina przyduchy, tylko spuszczanych ścieków – mówił zirytowany mieszkaniec pobliskich kamienic stojąc na brzegu jeziora w niedzielne popołudnie.

Zapytany o to wiceprezydent odpowiada: to nieprawda.

- W okolicy ul. Dalkoskiej był zbieg kilku rurociągów kanalizacyjnych, zdarzał się przelew przez Strugę do jeziora. Kilka lat temu to zostało ograniczone. Drugi czynnik, który można podejrzewać, to przelew burzowy, który zabezpiecza miasto przez zalaniem podczas nawalnych deszczy. Takiego zrzutu jednak nie było. Ostatni nastąpił 19 czerwca, a 26 czerwca przeprowadzono badania ilości tlenu w wodzie i on wynosił około 17 mg/litr. Ten przypadek na pewno nie przyczynił się do wydarzeń z ostatniej niedzieli

– skwitował Grobelny.

- Natura nie zawsze działa tak, jakbyśmy tego chcieli

– dodał ze smutkiem.

Kolejną, poruszaną przez mieszkańców kwestią jest zakaz łowienia ryb w akwenie, który wedle niektórych głosów powinien zostać zniesiony. - Może ryb jest tu jednak za dużo? - pytają miłośnicy przyrody. Może to robić tylko Stowarzyszenie Spławik, które także podczas organizowanych zawodów wędkarskich odławia na zlecenie miasta co około rok po 400 kg ryb.

Czy tragedii można było uniknąć? Miasto, nauczone doświadczeniem przyduchy sprzed pięciu lat mogłoby profilaktycznie napowietrzyć wodę areatorem lub chociażby przy pomocy strażackich ochotników. Kiedy na przestrzeni dwóch tygodni ilość tlenu w wodzie spadła z 17 mg/litr do 7, powinno to wzbudzić niepokój włodarzy.

Mimo, że usunięto kilka ton śniętych ryb, Spławik zapewnia: są jeszcze w tym jeziorze ryby.

W Gnieźnie pozostał smród

Sobotnie popołudnie, mimo zgoła innych prognoz, było upalne. Po godzinie 14.00 na brzegu gnieźnieńskiej „Wenei” nie odławiano już martwych ryb. Wokół Jeziora Jelonek pracowały dwa zastępy Ochotniczej Straży Pożarnej: ze Strzyżewa Smykowego i z Mnichowa. Łącznie wodę napowietrzały trzy pompy. Smród zdechłych ryb ciągnął się jednak aż od katedry.

W niedzielę, 19 lipca, dwie jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej przepompowywały wodę na Jeziorze Jelonek.. To działanie doraźne mające na celu szybko napowietrzyć zbiornik wodny.

Gniezno, Jezioro Jelonek. Padły tony ryb. Miasto: „zrobiliśm...

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto