Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gniezno: Joachim zawdzięcza życie ratownikom!

Paweł Brzeźniak
Dawid Stube/Fotostube
Mieszkańcy ulicy Żuławy na długo zapamiętają sobotnie przedpołudnie. Część z nich zaciekawiona wyszła na ulicę, żeby zobaczyć, co się stało po tym, jak przyjechała karetka pogotowia ratunkowego. Zazwyczaj zwiastuje ona coś złego, tragicznego, co nie kojarzy się z niczym pozytywnym.

Gniezno: Joachim zawdzięcza życie ratownikom!

Nieco wcześniej do swojego mieszkania prosto z pracy przyjechał Artur, który „na złamanie karku” pędził rowerem do swojej ciężarnej dziewczyny, Wioletty. Gnał z taką prędkością, że dystans z ulicy Strumykowej na ulicę Żuławy pokonał w trzy minuty. Efekt? Rower był niemal doszczętnie zniszczony. Nie to było jednak istotne. Okazało się, że Wioletta dostała nagłych bóli porodowych, których nikt się nie spodziewał, bo kobieta była w... 7 miesiącu ciąży. Mężczyzna wezwał karetkę pogotowia ratunkowego. Po chwili na miejsce przybyli Monika Miziołek i Tomasz Kordoński. W naszej opowieści ważne jest to, że są oni parą nie tylko zawodowo, ale również prywatnie.

- Ratownicy chcieli zabrać moją dziewczynę do szpitala, ale ona uparła się, że nie chce, bo nie zdąży. To była lepsza decyzja - mówi Artur. - Po wszystkim rozmawiałem z jedną z pielęgniarek, która powiedziała, że nawet dobrze, że ten poród miał miejsce w domu, bo nie wiadomo, co wydarzyłoby się w karetce w drodze do szpitala - dodaje.

Monika z Tomaszem wzięli na siebie odpowiedzialność za przyjęcie porodu. Był to dla nich absolutny debiut w tej roli. - Było nerwowo, ale daliśmy radę. Zrobiliśmy wszystko według procedur medycznych - mówi Monika, która od czterech lat pracuje w ratownictwie medycznym.

- Widziałem cały poród. Moja teściowa nie zdążyła przyjść na czas, więc kiedy pojawiła się, to okazało się, że mam drugie dziecko - relacjonuje Artur, któremu narodził się syn Joachim. - W czasie porodu byłem w takim szoku, że nie wiedziałem, co mam robić. Nosiłem córkę, pomagałem ratownikom, szukałem nożyczek, robiłem wszystko, żeby cały ten poród skończył się dobrze - dodaje Artur.

Świeżo upieczony tata jest bardzo wdzięczny Monice Miziołek, która, pomimo ogromnych nerwów, w odpowiedni sposób przyjęła poród. - Pani Monika jest dla mnie bohaterką, bo po raz pierwszy brała udział w takiej akcji i spisała się pomimo nerwów - uważa Artur.

Kiedy najważniejsza praca została wykonana, zdecydowano się, żeby wezwać specjalistyczną ekipę pogotowia ratunkowego, czyli: Piotra Kordka, Janusza Sadlaka i lekarza Michała Komendę. - W skali Apgar dziecko miało 9, ale potem zaczęło spadać do 6. Wezwano karetkę specjalistyczną, bo dziecko było niewydolne oddechowo - mówi Piotr Kordek, który przyznaje, że takie akcje nie zdarzają się zbyt często. - Jest to coś fajnego, bo pojechaliśmy przyjąć na świat nowe życie - dodaje.

Wioletta wraz z synem Joachimem została zabrana do szpitala. Kobieta dość szybko wróciła do domu, natomiast dziecko trzeba było przewieźć do szpitala na ul. Polną w Poznaniu, gdzie spędzi najbliższe tygodnie. - Dostałem informację, że dobrze się rozwija - mówi Artur. - Cały czas mam przed oczami cały poród. W warunkach szpitalnych byłbym ustawiony psychicznie, a tutaj wszystko było w nerwach - podkreśla.

- Przeszkolenie teoretyczne nie jest tym samym, co praktyka. Był to mój pierwszy odebrany poród, i to jeszcze wspólnie z moim chłopakiem - mówi z uśmiechem Monika Miziołek. Ratowniczka przyznaje, że ma swój sposób na odreagowanie stresu po całej akcji. - Mamy to szczęście, że w naszej pracy jest taka atmosfera, że możemy sobie o wszystkim porozmawiać, więc napięcie już ze mnie zeszło. Cały dzień byliśmy „nabuzowani” pozytywnymi emocjami. W czasie rozmowy jeszcze bardziej uświadomiliśmy sobie, że robimy coś fantastycznego - dodaje.

Za wcześniaka uznaje się to dziecko, które urodziło się między 22 a 37 tygodniem ciąży. Takie noworodki wymagają specjalistycznej opieki w szpitali, bowiem ich życie jest szczególnie zagrożone. Przebywają one w inkubatorach, a dostęp do nich jest zabroniony. Jak poinformował nas tata Joachima, w przypadku dziecka pojawiła się żółtaczka, która na szczęście szybko minęła. Najnowsze badania medyczne wskazują, że problemy zdrowotne wcześniaków wcale nie muszą zakończyć się wraz z przejściem w dorosłe życie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto