Okno w siedzibie Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo w Gnieźnie, przy ul. Lecha 11, poświęcił prymas Polski abp. Józef Kowalczyk. Inicjatorem jego stworzenia była Caritas Archidiecezji Gnieźnieńskiej.
- Caritas idąca przykładem innych Caritas diecezjalnych postanowiła otworzyć okno życia, które będzie chroniło dzieci zagrożone porzuceniem, czy śmiercią wręcz. To nie jest żadna moda, to jest realny problem i myślę, że nawet jeśli żadne dziecko się nie znajdzie w tym oknie, to celem jego istnienia jest zwrócenie uwagi na problem. Na to, że z jednej strony są ludzie, którzy mają problem z tym, co zrobić z dzieckiem i niekiedy wyrzucają je, zostawiają, a z drugiej strony są ludzie, którzy chronią życie i chcą walczyć o każde życie - mówi ks. Krzysztof Stawski, dyrektor Caritas AG.
Pieniądze na stworzenie tego miejsca pochodziły ze specjalnego funduszu, z pieniędzy zbieranych od kilku lat podczas pasterki, czyli mszy o północy w Boże Narodzenie.
Okno znajduje się w bocznej ścianie budynku. Zawsze będzie dyżurować jedna z sióstr. Po otwarciu okna usłyszy sygnał alarmu. Drugi, kiedy dziecko zostanie położone w gniazdku. Po otwarciu od wewnątrz, dziecko zostanie zabrane do specjalnego pokoiku z przewijakiem, gdzie zaczeka na zabranie na oddział noworodkowy gnieźnieńskiego szpitala. Po zbadaniu będą mogły rozpocząć się procedury, zmierzające do adopcji.
Matka, która zostawi dziecko w „oknie życia” znajdzie tam krótki list od sióstr – znajdzie się w nim zapewnienie, że maleństwo będzie bezpieczne, prośba o pozostawienie daty urodzenia i imienia (co odrobinę ułatwi procedurę, bo nie będzie musiał ich nadawać sąd rodziny) oraz informację, że ma prawo zmienić zdanie, jeśli zechce jednak zatrzymać w wychowywać dziecko, w ciągu sześciu tygodni.
Prymas Kowalczyk zaznacza, że stworzenie okna to apel do wrażliwości nie tylko katolickiej, ale po prostu ludzkiej.
- Odwołuję się do tych wartości typowo ludzkich, bo żeby być dobrym nauczycielem, dobrym księdzem, dobrym dziennikarzem, to przede wszystkich trzeba się najpierw wychować do tego, żeby być jako tako dobrym człowiekiem - mówi. - I z tego powodu my szukamy sposobu, jak wspomóc te matki, które albo nie do wychowały się do życia rodzinnego, do życia matką.
Jak dodaje, w innych miastach zdarzało się, że matki przyjęte do tymczasowych przytułków, gdzie mogły przebywać razem z dzieckiem, rezygnowały z oddania go.
- Spotkałem takie matki, które urodziły, nie były gotowe, siostry zakonne przyjęły je na jakiś okres czasu, żeby z tym dzieckiem pobyć. Kiedy doszły do jakiejś poszerzonej świadomości i rachunku sumienia, później tego dziecka nie oddały - opowiada.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?