Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gniezno po nawałnicy: zniszczony dom państwa Budzyńskich po dwóch miesiącach

Paweł Brzeźniak
Po nawałnicy niemal każdy z nas musiał liczyć straty. Rodzina Budzyńskich z Gniezna straciła swój dom, który jest zniszczony i wymaga remontu. To właśnie ich, krótko po nawałnicy, z kamerami odwiedził minister Błaszczak. Jak po dwóch miesiącach od tego horroru wygląda ich życie?

Gniezno po nawałnicy: jak radzi sobie rodzina Budzyńskich?

Historię rodziny Budzyńskich z ulicy Żabiej mogliśmy oglądać w transmisjach ogólnopolskich stacji informacyjnych. W ramach objazdu po Gnieźnie, zawitał do nich minister Mariusz Błaszczak. Dach piętrowego domu Budzyńskich został zniszczony, pokoje były kompletnie zalane. Najsmutniejsze jest to, że kilka tygodni wcześniej rodzina wyremontowała duży pokój. Miało być czysto, schludnie i przyjemnie. Sierpniowa nawałnica przekreśliła nadzieje i plany. Co pozostawiła? Kredyt na remont, który trzeba spłacać.

Jak to się stało, że akurat dom Budzyńskich został tak mocno zniszczony? Z relacji domowników wynika, że widoczna była mała trąba powietrzna, która przesuwała się od strony katedry, przez obwodnicę w stronę ich domu. Budynek znajduje się nieopodal ruchliwej trasy i nie jest niczym odsłonięty. Żywioł miał zatem otwartą drogę do zniszczenia całego dobytku Budzyńskich. Najgorsze było to, że w czasie tego horroru pani Kasia była sama w domu ze swoją córką, Michaliną. Całe szczęście, że pani Kasia pamiętała radę swojego męża Sebastiana, który powiedział jej, że w razie, gdyby coś groźnego się działo, niech skryje się z córką do pomieszczenia na parterze od strony obwodnicy. Ze względu na najmocniejszy strop jest ono najbezpieczniejsze.

– Dwa miesiące po nawałnicy nadal nie mamy dachu. Dzięki pomocy miasta, przebywamy w mieszkaniu socjalnym na os. Grunwaldzkim, za który płacimy najem. Powierzchnia mieszkania to 32 mkw. Dom stoi i niszczeje. Strażacy pomogli przykryć folią, za co bardzo im dziękuję. Bardzo szybko otrzymaliśmy pomoc z Caritasu w formie 3 tys. zł, wydaliśmy je na papę i płytę OSB. Płyty nie starczy na cały dach, ale papy na szczęście tak. Muszę to przykryć przed zimą i włączyć prąd. Jest trudno. Ile razy tu przyjeżdżam, to jest ciężko. Jak zajmuje się porządkowaniem, to jest trochę lepiej – mówi Sebastian Budzyński.

Gorzej powrót do zniszczonego domu przeżywa pani Kasia. Kiedy wchodzimy na górę, doznaje szoku i wpada w rozpacza. – Jestem tutaj pierwszy raz od półtora miesiąca. Do tej pory nie byłam w stanie tutaj przyjechać, to za duże obciążenie psychiczne. Córka w listopadzie skończy 3 lata. Co wieczór mówi, że chce wrócić do swojego domu, na swoje podwórko, że ona nie chce być tam, gdzie obecnie jesteśmy., że tęskni za swoim „lasem” przy domu, którego prawie nie ma. Cały czas opowiada, że w domu deszcz padał, że ona strasznie się bała – mówi zapłakana pani Kasia.

Tuż przed nadejściem żywiołu, pani Kasia wykąpała córkę. – Leżeliśmy w łóżku i nagle światła zgasły. Zaczęło tak mocno wiać, że stwierdziłam, że musimy zejść na dół, bo podmuchy były za duże. Cały dom zaczął drżeć i w pewnym momencie stwierdziłam, że nie mamy dachu, bo deszcz zaczął mi lecieć po plecach. Te 20 minut trwało wieczność – opowiada pani Kasia. – Nie ratowałam niczego, bo stwierdziłam, że to nie miało sensu. Najważniejsza była dla mnie córka i to, żeby mąż wrócił cały i zdrowy. To było najdłuższe oczekiwanie w życiu, nikomu tego nie życzę – dodaje.

– Konstrukcja dachu jest, ale z tego, co widzę, to jest naruszona. Nie wiem, czy mogę kłaść na to jakieś przykrycie, czy to wytrzyma. Nikt tego pisemnie nie stwierdził. Komisja budowlana oceniała budynek, ale z zewnątrz, nikt nie wchodził na dach. Przykrycie było za pomocą eternitu oraz dwóch płaskich dachów z drewna i papy. Nie mieliśmy ubezpieczenia, to też jest nasza wina – dodaje ze smutkiem pan Sebastian.

Brak ubezpieczenia nie jest jedynym problemem. Dom jest zapisany na nieżyjącego ojca pana Sebastiana. Nie było sprawy spadkowej, zatem prawa do domu ma pan Sebastian, jego siostra, z którą nie ma kontaktu oraz brat, który mieszkał z Budzyńskimi. W tej sprawie musi zostać złożony pozew do sądu. – Abyśmy otrzymali pieniądze, musi zostać udokumentowany fakt, że mieszkaliśmy na Żabiej, np. w postaci rachunków – mówił nam we wtorek pan Sebastian.

Z informacji przekazanej przez MSW wynika, że "rząd przekazał wszystkie pieniądze o które wnioskowały samorządy. Miasto Gniezno otrzymało dotację celową na usuwanie skutków sierpniowej nawałnicy w kwocie 6 000 000 zł. Z otrzymanej dotacji zwróciło 2 574 000 zł. W ogólnej kwocie przekazanej do samorządu znalazł się także zasiłek w wysokości 40 tys. zł dla poszkodowanej rodziny - Państwa Budzyńskich. Decyzje o przyznaniu zasiłku podejmuje gmina".

– Miasto Gniezno zwróciło 2 574 00 zł dotacji celowej, ponieważ wnioskował o to Wojewoda Wielkopolski. Pierwsze zasiłki celowe zostały wypłacone przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej już 16 sierpnia, czyli w dniu otrzymania dotacji od Wojewody Wielkopolskiego, 5 dni po nawałnicy – mówi Anna Dzionek, rzecznik UM w Gnieźnie. – Na podstawie wytycznych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zasiłki celowe mogą być przekazywane osobom o uregulowanej własności wobec lokalu, na jego remont. Rodzina Budzyńskich nie ma uregulowanej sytuacji prawnej do zajmowanej nieruchomości przy ul. Żabiej. Dyrektor MOPS-u wystąpiła więc z pytaniem do Urzędu Wojewódzkiego, czy w takiej sytuacji należy wypłacić zasiłek. W odpowiedzi przesłano informację, że można wypłacić zasiłek „potencjalnym spadkobiercom”. Pan Budzyński w dniu 11 października 2017 r. złożył oświadczenie, że jest spadkobiercą. W związku z tym została podjęta decyzja o wypłacie zasiłku. Pierwsza część środków zostanie wypłacona 12 października, reszta, zgodnie z zasadami w dwóch kolejnych wypłatach. Prezydent Tomasz Budasz jest w stałym kontakcie z poszkodowaną rodziną i pomaga w rozwiązywaniu bieżących problemów. Rodzina państwa Budzyńskich, od momentu zgłoszenia się do MOPS-u, niezwłocznie została objęta pomocą. W związku z tym, że budynek przy ul. Żabiej uległ w części zniszczeniu i nie nadaje się do zamieszkania, rodzinę najpierw zakwaterowano w hotelu „Lech”, następnie zapewniono mieszkanie należące do zasobów Miasta Gniezna. Rodzina ma podpisaną umowę najmu do czasu zakończenia remontu, ze zwolnieniem z czynszu przez dwa miesiące. Ponadto, rodzina Budzyńskich została wskazana przez MOPS do otrzymania materiałów budowlanych (informacja trafiła do Powiatowego Centrum Zarządzania Kryzysowego). Z inicjatywy prezydenta Tomasza Budasza rodzinie pomogła także Straż Pożarna i Policja, najpierw w zabezpieczeniu majątku a następnie w przewiezieniu go do wyznaczonych magazynów - dodaje A. Dzionek.

TUTAJtrwa akcja zbiórki pieniędzy dla rodziny.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto