Państwo Boguccy i Czechańscy sąsiadami są od przeszło 40 lat. Ich relacje nigdy nie były zbyt bliskie, nie były jednak też złe. Po prostu - były poprawne. Aż pewnego dnia w ich życiu pojawił się ZGL!
ZGL nic nie może zrobić, bo sprawa trafiła do sądu
Andrzej Bogucki kilka lat temu skorzystał z oferty Urzędu Miasta i wykupił duże, przestronne mieszkanie w kamienicy przy ulicy Dąbrówki, w którym jego żona mieszkała od urodzenia. Do lokalu wchodzili wówczas z korytarza, z którego korzystają również państwo Czechańscy, którzy po obu jego stronach mają swoje pomieszczenia. W maju 2011 roku okazało się, że Zarząd Gospodarowania Lokalami nakazał zamurować drzwi wejściowe do mieszkania pana Andrzeja i jego żony. - Wcześniej nie uprzedzono nas o tym fakcie - mówi . Po jego ostrym sprzeciwie do zamurowania nie doszło. W listopadzie ZGL poinformował państwa Boguckich, że przystępuje do zapewnienia samodzielności lokalu, stanowiącego własność miasta, a który obecnie zajmują państwo Czechańscy. - Chodziło po prostu o zamurowanie drzwi do naszego mieszkania,- tłumaczy pan Andrzej. Tak też się stało. Rodzina Boguckich miała od tego czasu korzystać z klatki schodowej od strony oficyny. Tak jest zresztą do dziś. - Nie było by z tym żadnego problemu, gdyby nie fakt, że ta klatka jest znaczenie mniejsza i bardzo stroma - mówi. - Posiadamy opinię straży pożarnej, w której napisano, że klatka schodowa, z której jesteśmy zmuszeni korzystać jest za wąska. Ponadto, że zamurowanie tego przejścia spowoduje pogorszenie warunków ewentualnej ewakuacji z naszego mieszkania - przytacza pan Andrzej.
ZGL w końcu i tak postawił na swoim i zabił drzwi płytą OSB. Jednak po decyzji nadzoru budowlanego musiała ona zostać rozebrana. To jednak nie zakończyło sprawy. Kolejnego dnia okazało się, że drzwi zostały zagrodzone szafą. Było to w 2013 roku.
- W końcu więc zostaliśmy pozbawieni możliwości korzystania z tego korytarza - mówi Andrzej Bogucki, który przyznaje, że ostatecznie oddał sprawę do sądu i ma nadzieję , że ten rozpatrzy sprawę po jego myśli. - Czekaliśmy cierpliwie aż do teraz, kiedy sprawy się u nas skomplikowały - mówi pan Andrzej. Wyjaśnia on, że jego żona przeszła operację i ma problem z poruszaniem się. - Kiedy wyszła ze szpitala, mieliśmy wielki problem, żeby ją wnieść na drugie piętro. Po prostu korytarz jest zbyt wąski, aby ją wnieść w dwie osoby. Napisałem pismo do ZGL z prośbą o możliwość skorzystania z tego wejścia, jednak otrzymałem odpowiedź, że nasza sprawa toczy się prze Sądem Okręgowym w Poznaniu i do czasu jej zakończenia gmina nie może podejmować żadnych decyzji. Nie będę opowiadał o sposobie wniesienia żony do domu, bo nie jest to zbyt przyjemne - przyznaje pan Andrzej.
Zażądają innego lokalu
Pan Zdzisław Czechański przyznaje, że dla niego ta sprawa również nie jest komfortowa.
- Żebym na starość musiał jeździć po sądach, to jest dla mnie straszne - mówi. Na pytanie czy odsunie szafę, jeżeli sąd tak zadecyduje, długo myśli . - A co będę mógł innego zrobić? Jeżeli tak się stanie, to będzie porażka ZGL-u, bo to z nimi sąsiad się sądzi, nie z nami. Gdy to tego dojdzie, zażądam od miasta innego lokalu- odpowiada. Tłumaczy, że mało komfortowe jest, kiedy posiada się korytarz, po którym krzątają się sąsiedzi.
- My po obu stronach mamy pomieszczenia. Sąsiad kiedy wychodził z domu, to po prostu zamykał swoje drzwi i miał spokój. W sytuacji, gdy nie zamkną głównych drzwi wyjściowych ktoś najzwyczajniej w świecie mógł wejść do naszego mieszkania - tłumaczy. Jego żona - pani Barbara- przyznaje, że to ZGL zainicjował całą sprawę. - My kiedyś, dawno temu, staraliśmy się o ten korytarz, jednak dostaliśmy odpowiedź, że nie ma szans , bo tamto wyjście nie spełnia norm, daliśmy więc spokój - opowiada. - Zarząd zdecydował, że to jednak nasz korytarz, płacimy zresztą za niego. Kiedy zdjęto tą płytę z drzwi urzędnicy poradzili, aby postawić tam szafę - opowiada Barbara Czechańska.
Wojciech Krawczyk, z Zarządu Gospodarowania Lokalami poinformował nas, że do czasu ostatecznego rozstrzygnięcia przez Sąd Okręgowy w Poznaniu nie będzie komentował tej sprawy. - 23 czerwca 2015 roku jest kolejna rozprawa. Będzie wówczas zeznawał pan Czechański oraz osoba, która wykonywała inwentaryzacji pomieszczeń - poinformował nas. Sprawy nie chciał również komentować Jacek Dudek, który jest członkiem wspólnoty mieszkaniowej kamiennicy przy ulicy Dąbrówki. - Nie opowiadamy się po żadnej ze stron - usłyszeliśmy. Nie wiadomo czy sąd na kolejnej rozprawie wyda decyzje do kogo należy korytarz
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?