Gniezno. Protest przeciw przemocy wobec kobiet. Co na to miasto?

- Niepokoi i oburza nas, gnieźnieńskie kobiety, brak reakcji Miasta na tę sytuację. Dotychczas nie został wydany żaden oficjalny komunikat, co sugeruje ciche rozwiązanie sprawy, za zamkniętymi drzwiami, lub też zignorowanie problemu. Brak reakcji na przemoc to jej normalizowanie! Nie ma naszej zgody na to, by oprawca nie poniósł konsekwencji z tytułu swoich działań

- twierdzą organizatorzy akcji "Alarm przeciwko przemocy wobec kobiet!", którzy wcześniej inicjowali w naszym mieście protesty kobiet.

Na początku marca na apel pojawiła się odpowiedź ze strony prezydenta Tomasza Budasza:

- Chciałem bardzo wyraźnie i mocno podkreślić, że nie tylko nie akceptuję i potępiam wszelkie formy przemocy i dyskryminowania, ale także nie potrafię znaleźć dla tego typu zachowań żadnego usprawiedliwienia. Żaden człowiek nie ma prawa nastawać na nietykalność osobista kogokolwiek. Rozumiem również społeczne oczekiwanie, by przejawy aktów przemocy fizycznej czy psychicznej, karać niemal natychmiast

- dodaje gospodarz miasta, który dalej zaznacza, że jako pracodawca jest zobowiązany wstrzymać się z działaniami w tej sprawie do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia sprawy.

- Będziemy w takim razie monitorować dalszy rozwój sprawy i jeśli zajdzie potrzeba to wiarygodność słów włodarza Gniezna!

- podkreślają Kamila Kasprzak-Bartkowiak i Paweł Bartkowiak, współorganizatorzy akcji.

Kwestia przemocy domowej w Polsce i jej skali wciąż pozostaje nierozwiązanym problemem - zarówno system jak i społeczeństwo zawodzą ofiary przemocy domowej. Szacuje się, że w Polsce rocznie ponad 90 tysięcy osób pada ofiarą przemocy w rodzinie, a 90% ofiar stanowią dorosłe kobiety. Przypomnijmy, że pandemia, a wraz z nią kwarantanny i izolacje, skutkują w zamykaniu ofiar w przestrzeni jednego mieszkania ze swoim katem, co pogłębia problem i naraża ofiary na coraz większe ryzyko.

- Dlatego zachęcamy do reagowania! Nie pozostawajmy obojętni na przemoc. Nie zgadzamy się na to, by stanowisko dyrektora spółki podległej pod Miasto obejmowała osoba znęcająca się nad żoną. Jak możemy czuć się bezpieczne w mieście, którego władze nie robią nic z tym, że ich pracownik jest sprawcą przemocy domowej? Monitorujmy tę sprawę. Dajmy znać Miastu, że patrzymy na ich działania, że nie zgadzamy się na zamiatanie tego pod dywan. Jest to też ważny gest wsparcia dla ofiary. Nigdy nie będziesz szła sama!

- dodają organizatorzy.

Jaka była reakcja miasta na postawienie zarzutów J.M.? Mężczyzna pozostał na stanowisku pewnej instytucji miejskiej i jak pisze w odpowiedzi na zadane przez nas pytania Anna Dzionek, rzeczniczka miasta, pełni tę funkcję nieprzerwanie od lat.

- Prezydent Tomasz Budasz odbył rozmowę z dyrektorem M. zaraz po jego krótkim urlopie na początku zeszłego tygodnia

- relacjonuje Dzionek. Szczegóły spotkania nie są jednak znane. Rzeczniczka dodała: Miasto Gniezno we wszystkich sprawach pracowniczych kieruje się zapisami obowiązującego Kodeksu Pracy, który reguluje zasadniczą część spraw pracowniczych.

Przypomnijmy, że J.M. został zatrzymany 2 lutego przez policję. Przedstawiono mu zarzut popełnienia przestępstwa z artykułu 207 par. 1 Kodeksu Karnego, czyli znęcania się psychicznego i fizycznego nad osobą najbliższą. Na wniosek policji prokurator rejonowy zastosował wobec tej osoby środek zapobiegawczy w postaci dozoru policji połączony z zakazem kontaktowania się z pokrzywdzoną bez jej zgody i nakazem opuszczenia lokalu mieszkalnego. Aby mężczyzna został ukarany za zarzucone mu czyny musi odbyć się rozprawa sądowa. Do tej pory winno się domniemywać niewinność oskarżonego.

Link do wydarzenia na FB