Gniezno. Rolnicy z Podlasia zwiedzili Stado Ogierów i hodowle GRH Żydowo. To część większego projektu [FOTO]

Wielką i niezwykle pozytywną przemianę przeszło w ostatnich latach Stado Ogierów mieszczące się przy ulicy Kłeckoskiej w Gnieźnie. Na trzynaście hektarów zieleni w środku miasta powróciło życie. Cyklicznie organizuje się zawody konne, szkoły średnie chętnie korzystają z gościnności dyrekcji spółki, za sobą mamy też świetną imprezę: Wieś w Pierwszej Stolicy Polski. Miejsce należące do GRH Żydowo, zarządzane kobiecą ręką Małgorzaty Pietrzak-Sikorskiej kwitnie i zachwyca, a jest to jedynie część całego gospodarstwa, które pełni rolę pokazową.

Dlatego też niecodzienni goście w czwartek, 22 września odwiedzili powiat gnieźnieński i to nie po to, by zwiedzać katedrę i Wzgórze Lecha, ale aby zwiedzić… Stado Ogierów, które pokazał kierownik Łukasz Zimmer, hodowlę cieląt, opasów i owiec rasy berrichon du cher w Grotkowie pod Niechanowem pod okiem Bogdana Lisieckiego. Jest się czym chwalić, bo hodowle działają prężnie. Całe gospodarstwo dysponuje dużym areałem w gminach Niechanowo, Czerniejewo i Gniezno, co daje podstawę do produkcji pokarmów niezbędnych przy hodowli zwierząt. Jak podaje Pietrzak-Sikorska, niedawno udało się unowocześnić część maszyn rolniczych. Teraz ziemię GRH Żydowo uprawiają pracownicy na najnowocześniejszym sprzęcie światowej klasy: John Geere czy Joskin. W piątkowe południe zaprezentowano też, jak gospodarstwo radzi sobie z problemem wszystkich lokalnych rolników: stepowieniem Wielkopolski. GRH dysponuje od niedawna siewnikiem do uprawy pasowej, którego pracę zresztą zaprezentowano na jednym z pól.

Wizyta sympatycznych rolników z Podlasia ma posłuży nie tylko wymianie wiedzy, ale i kto wie – być może przysłuży się dalszej współpracy. Gospodarze specjalizują się bowiem w hodowli opasów i cieląt, a na upowszechnieniu takich hodowli zależy organizatorom. Problem jest poważny. Jako Polska jesteśmy jednym z potentatów produkcji w Europie, a około 80% naszej produkcji trafia na rynki zagraniczne, głównie europejskie.

Zdiagnozowanym problemem w tej kwestii jest dominująca pozycja pośredników w łańcuchu produkcji. Szczególnie na etapie zakupu młodego bydła – cieląt i odsadów, których tradycyjnym zagłębiem jest północny wschód Polski – województwa podlaskie oraz warmińsko-mazurskie. Młode bydło – cielęta oraz odsady trafiają głównie do województw kujawsko-pomorskiego oraz wielkopolskiego za pośrednictwem kilku (nawet 5!) pośredników dokonujących refakturowania transakcji na danej sztuki młodego bydła jednego dnia. Potrzebna jest natychmiastowa zmiana układu sił w łańcuchu, w którym występuje wiele nieprawidłowości i patologii, a pozycja rolników jest zdecydowanie najsłabsza. Drugim etapem w łańcuchu, na którym dominującą pozycję mają pośrednicy jest etap sprzedaży dorosłych sztuk jednak kluczowy jest ten pierwszy, na którym w znacznym stopniu decyduje się powodzenie i efektywność całego procesu opasu. Kolejnym problemem a w zasadzie źródłem opisanego powyżej jest zdecydowanie zbyt niski poziom integracji co w zderzeniu z bardzo rozdrobnionym rolnictwem – przy bardzo małej średniej wielkości gospodarstwa i stada – powoduje, że w łańcuchach produkcji występuje bardzo duża nierównowaga oraz jest w nim zdecydowanie za dużo elementów – przede wszystkim pośredników, którzy przechwytują ogromną część generowanych w łańcuchu zysków (dodatkowo często w nieuczciwy sposób). A im krótszy łańcuch tym jest bardziej efektywny. Dlatego należy upowszechniać wiedzę w zakresie rozwoju przedsiębiorczości na obszarach wiejskich

Dodatkowo, spotkanie w powiecie gnieźnieńskim było jednym z kilku spotkań w ramach projektu finansowanego z Europejskiego Funduszu Rolnego na rzecz Obszarów Wiejskich. Już niedługo po swoich hodowlach podlascy rolnicy oprowadzą gości z Wielkopolski i Kujaw.