Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gniezno: targowisko - czy obumiera?

Sona Ishkhanyan
Dawid Stube/Fotostube
Handel na targowiskach traci popularność. Jak sobie radzi nasze zmodernizowane targowisko? Od kogo lub czego zależy upadek? Czy bardziej od klientów, czy jednak od samych handlowców? Kto powinien zadbać o promocję - miasto czy sami sprzedawcy?

Gniezno: targowisko - czy obumiera?

Współcześnie coraz bardziej mówi się o upadających targowiskach. Problem w tym, że kupcy wycofują się z targowej formy handlu. W Gnieźnie trzy lata temu wyremontowano jedno z najstarszych targowisk przy Placu 21 Stycznia z myślą o poprawie sytuacji zarówno handlowców, jak również kupujących. Nowy plac miał być komfortowym miejscem dla jednych i drugich, miejscem gdzie rozwija się handel w tej formie. Czy udało się osiągnąć taki cel?

Wielu mieszkańców twierdzi, że inwestycja nie przyniosła oczekiwanego efektu. - Brakuje tam handlowców, zagospodarowanych zostało około 60% pomieszczeń, reszta stoi pusta. Latem jest nieco lepiej, głównie przez stragany warzywne. Warunki pogodowe, jakie mamy obecnie: deszcze, później śnieg, też są powodem opustoszenia targowiska. Co z kolei świadczy o tym, że przewidywany komfort też zawodzi - mówi pan Zenon, gnieźnianin.

Handlowcy choć głównie narzekają na współczesną konkurencję w formie dużych marketów, centrów handlowych, to wspominają także o niekomfortowych warunkach. - Kiedy powstał pomysł rozbudowy targowiska, mieliśmy ogromne nadzieje, że ten handel ruszy. Jednak wszystko wskazuje, że idziemy raczej w drugą stronę. Coraz mniej ludzi przychodzi na targ. Mamy więcej konkurencji, a ludzie wybierają wygodę, wpadają w sidła promocji - mówi pani Ela, która handluje na targowisku od ponad 10 lat i, jak sama twierdzi. Tak słabo jeszcze nie było. - Dlatego też dużo osób rezygnuje z wynajętych na początku pomieszczeń. Zostali tylko najstarsi handlarze, którzy jeszcze mogą liczyć na swoich stałych klientów - dodaje na koniec.

Podobnie problem widzi pan Włodzimierz. - Oczywiście, że handel na targowisku obumiera i jeżeli miasto nie podejmie działań promocyjnych, to nie wiem czy obecne targowisko długo „pociągnie”. Z jednej strony mamy tradycję, a z drugiej strony: nie ma się co oszukiwać, o wyborach większości klientów decyduje kryterium najniższej ceny. O ile w przypadku straganów z warzywami i owocami konkurencją są tylko markety, o tyle dla sprzedawców konkurencją są m.in. cieszące się z coraz większą popularnością lumpeksy, o czym mówią handlujący.

Pani Mirka, która posiada stragan z warzywami i owocami oprócz „marketowej” konkurencji, narzekała na brak komfortu na targowisku. - Warunki w deszczową pogodę są okropne, dachy mają tak złą konstrukcję, że mokniemy, pomiędzy straganami zbiera się woda, my handlowcy ledwo wytrzymujemy w takich warunkach, to jaki klient będzie miał ochotę tu przyjść na zakupy? - zastanawia się.
O promocji targowiska, jako miejsca atrakcyjnego na zakupy szerzej mówił pan Marek, który handluje głównie owocami: - Dla uratowania targowiska, w którego rozbudowę włożono mnóstwo pieniędzy, działania promocyjne będą niezbędne.

Z nieco innej perspektywy na obecną sytuację patrzy pan Zbigniew Cieśliński, zegarmistrz, który od 50 lat prowadzi swój interes na przeciwko targowiska. Jak twierdzi, pamięta jeszcze czasy, kiedy było to puste pole, a miejsce tętniło pełnym życiem. - Obecny bezruch, jaki panuje w okolicach Warszawskiej nie miał miejsca nigdy - mówi. Według niego ten zastój powoduje właśnie... targowisko. Jak twierdzi: „tu się nic nie dzieje”. - O godzinie 14.00 targowisko pustoszeje, handlowcy się zwijają - narzeka, nie kryjąc lekkiego żalu również do samych sprzedawców, którzy jego zdaniem też powinni zadbać o atrakcyjność tego miejsca. - Ja cenię działalność prezydenta Tomasza Budasza, który ma dość młody zespół i razem z nim próbuje to miasto ożywić, ale mam wrażenie, że brakuje w tym chęci od samych mieszkańców. Mam jednak ogromną nadzieję, że skoro zainwestowano tyle w remont targowiska jeszcze za kadencję poprzedniego prezydenta , to obecna władza zrobi więcej, by utrzymać to miejsce, które ma długoletnią tradycję - dodaje. Były już plany związane z zagospodarowaniem terenu poprzez utworzenie dużego obiektu gastronomicznego. - Wydaje mi się, że jest to dobry kierunek, by przyciągnąć tu więcej mieszkańców - mówi na koniec zegarmistrz.

Zwróciliśmy się także do Urzędu Miasta o komentarz o ocenę sytuacji na targowisku. - Na 96 straganów wolnych jest 10, czyli nieco ponad 10 % - zaznacza Anna Dzionek, rzecznik prasowy Urzędu Miasta. I jak dalej twierdzi Miasto wielokrotnie zachęcało osoby handlujące na targowisku do podjęcia wspólnych działań mających na celu ożywienie handlu. - Miasto zaproponowało finansowanie działań promocyjnych. Oczekiwaniem względem handlujących było wydłużenie ich godzin pracy do 17:00. Chodziło o to, żeby osobom pracującym dać szansę dokonywania zakupów także w dni powszednie. Dzisiaj handel kończy się ok. godz. 15:00, jest to oferta skierowana dla osób nieaktywnych zawodowo. Jeżeli handel na targowisku ma się rozwijać, nie może trwać do godz. 15. Miasto jest otwarte, ale samo, bez handlujących niczego nie zdziała - odpowiada rzecznik prasowy.

Czy targowisko przetrwa próbę? Sytuację pewnie jak zwykle zweryfikuje rynek.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto