GNIEZNO - W marcu był z nami po raz ostatni

Z placu przed gnieźnieńską katedrą prezydent RP Lech Kaczyński wygłosił kilkunastominutowe przemówienie do mie-szkańców miasta. Zaraz później udał się do gmachu II Liceum Ogólnokształcącego, gdzie rozpoczynał się VIII Zjazd Gnieźnieński. W krótkim wystąpieniu podkreślił szczególną rolę Gniezna w historii Polski.

– To miasto ma znaczenie absolutnie nadzwyczajne – mówił pod pomnikiem Bolesława Chrobrego. – Wiemy, że tylko do czasów Kazimierza Odnowiciela tu mieściło się centrum naszego państwa, ale to było tych pierwszych siedemdziesiąt lat, a one zawsze mają znaczenie olbrzymie. One też przyczyniły się do powstania struktury Kościoła – już na zawsze, bo dzisiaj mówimy o dziesięciu i pół wiekach kraju i mam nadzieję, że za następne dziesięć wieków ludzie, którzy będą żyli na tej ziemi, nie wiemy jacy, ale też będą funkcjonowali w ramach tego samego Kościoła.

Prezydent Lech Kaczyński podkreślił rolę Gniezna w tworzeniu się kościelnej hierarchii, jako wielowiekową stolicę prymasowską.
– Gniezno jest miastem, które ma swoje problemy, ale i swoje nadzieje i szanse – zwrócił się do mieszkańców. – Mam nadzieję, że one zostaną wykorzystane, że skorzystacie z tego, że żyjecie w pracowitej Wielkopolsce, z tego, że Polska jest w Unii Europejskiej, co jest pewną szansą, że skorzystacie także ze swojej niezwykłej historycznej roli.

Te właśnie słowa przypomniał w sobotę bp Wojciech Polak, pocieszając zgromadzonych na mszy wiernych.
Wizytę prezydenta w Gnieźnie wspomniał także w niedzielę prymas Polski, arcybiskup Henryk Muszyński.
– Podziwialiśmy za życia także szczerą, głęboką pobożność Pana Prezydenta Lecha Kaczyńskiego – mówił. – Jeszcze tak niedawno modliłem się w tej katedrze z Panem Prezydentem o zdrowie jego matki. Dziś modlimy się za niego i za wszystkich, którzy zginęli w tym tragicznym wypadku. Na ołtarzu będzie dziś kielich, ofiarowany przez Pana Prezydenta. To symbol Krwi, która ocala świat i ratuje każdego z nas. Jak cenną jest Krew Syna Bożego, w której wszyscy otrzymujemy zbawienie! To znak cierpienia, ale także wierności w cierpieniu!

Po złożeniu kwiatów pod pomnikiem Bolesława Chrobrego i krótkiej wizycie w katedrze, prezydent pojechał wygłosić słowo do uczestników VIII Zjazdu Gnieźnieńskiego. Chrześcijański kongres odbywał się pod hasłem „Rodzina nadzieją Europy”. Na tym przesłaniu właśnie koncentrował się prezydent Lech Kaczyński w swoim wystąpieniu.

– Rodzina będzie nadzieją Europy, jeśli zostanie zdrowo odbudowana – mówił. – Należy jej przywrócić znaczenie w jednoczącej się Europie. Jeżeli mamy jakąś misję w tej jednoczącej się Europie – a sądzę, że mamy niejedną – to ta misja jest szczególnie ważna.

Prezydent przyznał wówczas, że kryzys rodziny w Polsce jest mniejszy niż w innych krajach Europy. Jednak w latach 1982-2002 liczba urodzeń spadła dwukrotnie, a liczba zawieranych małżeństw spadła z 300 tys. do mniej niż 200 tys. Żywiołowe oklaski uczestników Zjazdu, przysłuchujących się wystąpieniu, wzbudził opowiadając się zdecydowanie za tradycyjnym modelem małżeństwa i rodziny. Temat ten pojawiał się wielokrotnie podczas tegorocznego Zjazdu.
– Oczywiście ludzie o określonych preferencjach byli, są i będą, należą im się prawa, tolerancja i chrześcijański stosunek wobec nich, ale raz jeszcze powtarzam: małżeństwo jest związkiem kobiety i mężczyzny – mówił Lech Kaczyński. – Tylko w takim związku mogą rodzić się dzieci, może następować wychowanie, a w procesie dorastania dzieciom potrzebni są rodzice. Świat dziecka wychowanego przez oboje rodziców jest światem nie pozbawionym emocji, słabości, ale też światem wartości, w tym miłości. Zrozumieli to nawet ci, którzy tworzyli ideologie chcące unicestwić rodzinę, ale gdy uzyskali władzę, nie likwidowali rodziny.
W Gnieźnie prezydent Lech Kaczyński był także podczas VII Zjazdu, który odbył się w roku 2007.

– Europa to kontynent, gdzie postępuje sekularyzacja, laicyzacja i spór o Europę to nie jest tylko spór o kształt instytucjonalny, nie tylko spór o szerokość, o prawo wejścia, ale także spór o to, jaka Europa będzie w przyszłości – mówił wówczas. – Czy ta droga, którą dzisiaj znaczna część kontynentu idzie, a którą ja ze swojego punktu widzenia, jako człowiek, jako katolik i jako prezydent naszego państwa oceniam negatywnie, jest już bliska kresu – bo przecież w naszej historii zdarzała się niejedna ślepa uliczka? Czy może nie, czy może będzie to postępować naprzód? Mam nadzieję, że nie, oczywiście ta nadzieja może się wiązać z postulatem końca tolerancji, która jest utrwaloną cechą naszej kultury europejskiej cywilizacji, a więc tutaj musimy znaleźć miejsce dla tych, którzy cały wymiar ludzkiego świata widzą tylko i wyłącznie tu, którzy nie uznają w żadnym tego słowa znaczeniu innej, tej niewidzialnej w naszej doczesnym życiu rzeczywistości. Oni są, oni byli i oni będą. Idzie o to, na ile świat wartości chrześcijańskich, także wartości związanych z innymi religiami, potrafi kształtować podstawowy ruch europejskiego życia. To jest zadanie dla polityków już tylko w pewnym, niezbyt szerokim zakresie – oni powinni potrafić stworzyć odpowiedni kształt instytucjonalny, przestrzegając jednak zasady tolerancji. To jest zadanie przede wszystkim dla ludzi Europy. Dla tych, którzy tutaj żyją, myślą, podejmują decyzje dotyczące każdego człowieka – podkreślił.