Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gruszczyński kontra Soberski: Kłamstwo? Manipulacja? Nierzetelność dziennikarska czy nieformalny układ?

PB
Paweł Brzeźniak
Były senator Piotr Gruszczyński zwołał konferencję prasową, na której odniósł się do artykułu napisanego na lokalnym portalu oraz uchylił rąbka jego relacji towarzyskiej z Karolem Soberskim.

Gruszczyński kontra Soberski: Kłamstwo? Manipulacja? Nierzetelność dziennikarska czy nieformalny układ? Czyli pranie brudów z lokalnego podwórka towarzysko-politycznego.

To była jedna z najbardziej kuriozalnych konferencji prasowych ostatnich lat. Właściwie nie można tego do końca nazwać konferencją, lecz monologiem jednego aktora i serią zarzutów, jakie ów aktor - były senator Piotr Gruszczyński - kierował pod adresem Karola Soberskiego, właściciela jednego z portali informacyjnych, odkrywając przy okazji rąbek światka funkcjonującego w Gnieźnie na pograniczu układów towarzyskich i polityki.

Przypomnijmy, że wszystko rozpoczęło się od wpisu lokalnego dziennikarza Wojciecha Orłowskiego, który zarzucił byłemu senatorowi Piotrowi Gruszczyńskiemu szantaż i próbę wpływania na jego pracę. O tej sprawie pisaliśmy TUTAJ

Dziś Piotr Gruszczyński przyznał, że konferencja prasowa, którą zwołał w tej sprawie w ogóle nie powinna się odbyć. Jednak przewodniczący PO w naszym powiecie, stwierdził, że "Platforma staje się celem i być może z tego powodu coś może się wydarzyć", co sugerować ma artykuł podpisany imieniem i nazwiskiem Wojciecha Orłowskiego. - Zadzwoniłem do niego i powiedziałem: "Wojtek, ja naprawdę myślałem, że ty mnie lubisz", bo byłem o tym przekonany. Usłyszałem, że tak nadal jest. Kiedy przekazałem informację, że niestety poświęca mi bardzo dużo czasu pod negatywnym kątem oceny mojej osoby, pan Wojtek zaprzeczył. Poinformowałem go, że nagranie, które mi przedstawiono, całkowicie to potwierdza - twierdzi były senator, powołując się na tajemnicze nagranie, w którym ponoć Orłowski negatywnie wypowiedział się na temat Gruszczyńskiego. - Pan Wojtek bardzo chciał, żebym powiedział mu, czego to nagranie dotyczy. Odpowiedziałem i podałem mu zdanie z tego nagrania. Stała się rzecz zaskakująca, bo padło nazwisko tego, kto to nagrał. Wojtek Orłowski przyznał się, że to powiedział na mój temat. Nie ukrywam, że to wprowadziło mnie o tyle w zdumienie, że została wymieniona osoba z bardzo bliskiego mi otoczenia. Zaproponowałem panu Wojtkowi, żeby się spotkać i to wyjaśnić. Nie ukrywam, że jak zaczęliśmy tę rozmowę, to odniosłem się do tego artykułu - tak przedstawia sprawę były senator.

Wojtek Orłowski przyznał się, że to powiedział na mój temat. Nie ukrywam, że to wprowadziło mnie o tyle w zdumienie, że została wymieniona osoba z bardzo bliskiego mi otoczenia. Zaproponowałem panu Wojtkowi, żeby się spotkać i to wyjaśnić.
Były senator odnosi się w tym momencie do wspomnianego artykułu, w którym miały paść informacje, że prezydent Tomasz Budasz będzie wraz z kilkoma lokalnymi politykami Platformy Obywatelskiej w Gnieźnie budował swoje zaplecze polityczne przed wyborami samorządowymi. Piszemy o tym szerzej TUTAJ.

- Nie ukrywam, że wpadłem w dekonsternację, ponieważ będąc przewodniczącym Platformy Obywatelskiej, często prowadząc rozmowy z prezydentem Tomaszem Budaszem, tak jak przed wyborami, tak po wyborach, wydawało mi się, że mam jakąś wiedzę na temat tego, czy ktoś kogoś o coś prosi. Tym bardziej, że dotyczyło to osoby, która w mojej ocenie chyba nawet by się na to stanowisko nie nadawała, z racji innych predyspozycji - mówił Piotr Gruszczyński w kontekście artykułu, odpierając zarzut, że próbował wpływać na wybór wiceprezydentów Gniezna. - Kiedy poinformowałem, że nie miałem z tym nic wspólnego, usłyszałem nazwisko innego gnieźnieńskiego polityka, który być może to robił. Moją odpowiedzią było to, że absolutnie w to nie wierzę.

Przewodniczący Platformy Obywatelskiej zwrócił się również do właściciela portalu Karola Soberskiego, zarzucając mu manipulację oraz to, że to nie Wojciech Orłowski jest autorem artykułu, lecz sam Soberski, co Orłowski miał rzekomo potwierdzić w rozmowie z Gruszczyńskim.- Mój drogi Karolu, ponieważ jesteśmy "na ty", z tobą zbudowałem najlepsze relacje dziennikarskie, zaczynając od tego, że byłem na twoim weselu. Myślałem, że jesteś moim kolegą - mówił o swoich towarzyskich relacjach z Soberskim. - Wojtek Orłowski odciął się od tego artykułu, że on go nie napisał. Powiedział, że to jesteś ty. Padło twoje nazwisko. To ci przekazuję. Robię to z pełną premedytacją po naszej rozmowie. - To nie jest tak Karolu, że w świecie cywilizowanym, jeśli pojawiają się takie artykuły, należy pisać sprostowania, bo ja uważam inaczej. Należy pisać rzetelne artykuły. Przecież wystarczyło sprawdzić, do mnie zadzwonić. Trzy miesiące temu dostałem od ciebie telefon z propozycją, żeby zacząć cykl artykułów politycznych w związku ze zbliżającymi się wyborami - kontynuował Gruszczyński. - Przecież ustaliliśmy to sobie, ja czekałem na telefon. Postanowiłeś do mnie nie dzwonić, ale postanowiłeś napisać ten artykuł. Z tego, co mówił pan Orłowski wynika, że to jest twój twór. I coś ci powiem, Karolu. Nigdy w życiu niczego ci nie zrobiłem. Nie mogę zrozumieć twojego zachowania, jestem po prostu porażony.
Mój drogi Karolu, ponieważ jesteśmy "na ty", z tobą zbudowałem najlepsze relacje dziennikarskie, zaczynając od tego, że byłem na twoim weselu. Myślałem, że jesteś moim kolegą

Gruszczyński twierdzi na koniec, że nie pójdzie do sądu ani z dziennikarzem, ani z właścicielem portalu w związku z opublikowanym artykułem i wpisem na facebooku, choć uważa, że sprawę bez problemu by wygrał.

- Gdyby w tym artykule była jedna rzecz, z którą się nie zgadzam, to może bym przemilczał, może byśmy między sobą tę sprawę wyjaśnili. Ja nie napisałem na Facebooku naszej prywatnej rozmowy z Karolem, ale zostałem zmuszony, żeby ją w tej chwili przedstawić. Ten artykuł wymienia nazwisko osób, które za chwilę, według nieoficjalnych informacji opuszczą Platformę Obywatelską (w tekście chodzi m.in. o przewodniczącego Michała Glejzera, Dariusza Banickiego, Arkadiusza Masłowskiego czy też Macieja Maciejewskego). Rozmawiałem z wymienionymi, choć nie wszystkimi i nikt tego nie potwierdza. Powiem wręcz, że przewodniczący Rady Miasta publicznie powiedział, że jest oburzony tym artykułem. Nigdy ci niczego nie zrobiłem, nigdy. Nie pamiętam - tak o swojej relacji z właścicielem portalu mówi Piotr Gruszczyński.

Tę kwestię Karol Soberski skwitował tylko krótkim: - To masz krótką pamięć, panie senatorze.

- Ja na końcu złożyłem panu Wojtkowi Orłowskiemu propozycję, żebyśmy się spotkali i porozmawiali. Rozmowa chyba była w czwartek, powiedziałem mu, że nie jestem w stanie się z nim spotkać od piątku do niedzieli, bo mam tak bardzo napięty kalendarz, ale na pewno wykonam do niego telefon w poniedziałek i sobie to wszystko omówimy. Byłem zainteresowany, żeby powiedzieć mu to, co do mnie dotarło z tytułu tego nagrania i żeby przynajmniej mnie przeprosił i się z tego wycofał. Wieczorem pojawiła się informacja na Facebooku i tam dowiedziałem się, że zastosowałem groźby. Nie jestem nawet w stanie się do tego odnieść, ponieważ to jest ogólnik, ja nie wiem, o jakich groźbach jest mowa. Dlatego sądziłem, że dzisiaj na konferencji prasowej będzie pan Wojtek Orłowski i sobie to wyjaśnimy. Do opublikowania tekstu na Facebooku nie wiedziałem o jeszcze jednej rzeczy, bo myślałem, że jest jeden dowód w całej tej sprawie. Dzisiaj jest ich więcej. Jest osoba i wiesz Karolu, o kim mówię, która stanie w sądzie i pod przysięgą to wszystko powie i to nie jest jedyna osoba - mówił były senator bezpośrednio do Soberskiego, nie rozwijając jednak przed resztą zgromadzonych dziennikarzy swojej myśli o co chodzi w całej awanturze.

Wieczorem pojawiła się informacja na Facebooku i tam dowiedziałem się, że zastosowałem groźby. Nie jestem nawet w stanie się do tego odnieść, ponieważ to jest ogólnik, ja nie wiem, o jakich groźbach jest mowa.

- Powiedziałeś Karol, że ufasz Wojtkowi. W porządku, ale gdybym ja był dziennikarzem i pracowałbym u ciebie, to w życiu nie zwaliłbym winy na pracodawcę. Uważam, że trzeba mieć pewne zasady - twierdzi Gruszczyński, który uważa że Orłowski nie pójdzie do sądu, czym się odgrażał na Facebooku. - Nie wniosę sprawy do sądu, ponieważ to powinien zrobić pan Wojtek - zarzucił mi czyn karalny. Karol, ja ci gwarantuję, że on nie pójdzie do sądu, bo to przegra. Taka jest prawda. Mam następującą propozycję: niech Wojtek przemyśli, co się wydarzyło, to co powiedziałem. Jestem gotów rozmawiać, nie będę chodził do sądu, są pewne granice. Jeśli chce uratować honor, bo tu trzeba zachować się z honorem, powinien tę sprawę skierować do sądu w imię tego, że "Gruszczyński mówi nieprawdę". Mam odwagę spojrzeć wam w oczy i powiedzieć, że "krwawię" i te dni były dla mnie okropne, Karol i to tobie zawdzięczam - twierdzi Gruszczyński.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto