Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Reszko, dyrektor CK

Redakcja
- Jestem wymagający. Lubię jak wszystko jest dopięte na ostatni guzik - mówi o sobie szef "Sceny" Grzegorz Reszko
- Jestem wymagający. Lubię jak wszystko jest dopięte na ostatni guzik - mówi o sobie szef "Sceny" Grzegorz Reszko arch. Grzegorz Reszko
Z Grzegorzem Reszko dyrektorem gnieźnieńskiego Centrum Kultury "Scena to dziwna" o wychowaniu dzieci, o żonie, o życiu po zawale oraz tysiąca dwustu pomysłach na minutę rozmawia Karolina Barełkowska

Zazwyczaj, kiedy przeprowadzam wywiady z tego cyklu, w początkowych pytaniach pytam mojego rozmówcę o wykonywanie jakiego zawodu marzył w dzieciństwie? Jeżeli chodzi o Twoją osobę, to trudno mi sobie wyobrazić Grzegorza Reszko wykonującego jakieś inne zajęcie. Zapewne nigdy nie chciałeś zostać policjantem albo strażakiem...
- Oczywiście, że chciałem. Najbardziej jednak chciałem zostać śmieciarzem. Jako cztero-, pięcioletnie dziecko, kiedy mieszkałem na ulicy Wawrzyńca, to wstawałem rano tylko po to, by przyglądać się pracy śmieciarzy. Być może to moje przyglądanie się wywożeniem śmieci zaowocowało tym, że obecnie jestem ekologiem.

Kiedy przestałeś marzyć o tym fachu?
- Kiedy po raz pierwszy wszedłem na statek i postanowiłem zostać marynarzem. Potem chciałem zostać socjologiem i tak się stało.

Ty masz tysiąc pomysłów na minutę?
- Myślę, że tysiąc dwieście.

Żyjesz w szybkim tempie?
- Nie, takie są pozory. Faktem jest, że nie lubię siedzieć bezczynnie, czy leżeć na kanapie cały dzień i oglądać telewizję. Lubię jak coś się dzieje, choć mam takie momenty, że muszę odpuścić. Przychodzi taki czas, że kilka dni muszę mieć dla siebie. Nie wyobrażam sobie jednak pracy, gdzie musiałbym przez osiem godzin siedzieć za biurkiem. Moja praca bardzo mi odpowiada, mimo że czasem są duże problemy. Trudno, przynajmniej, coś się dzieje, jest bardzo dynamicznie.

(...)

A Ty jak się oceniasz?
- Na pewno jestem wymagający. Dużo wymagam jednak nie tylko od moich pracowników, ale również od siebie. Lubię jak wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Nie jestem typem człowieka, który sobie mówi - będzie co ma być. Zdaję sobie sprawę, że jest to męczące. Przez to zabieram pracę do domu, co jest pewnym dyskomfortem. Zdaję sobie również sprawę, że czasem jestem "upierdliwy" dla pracowników. Wiem jednak, że pracują ze mną ci, którzy chcą i mam to szczęście, że zdarzają się "reedycje", że wracają do mnie ludzie, którzy pracowali ze mną kiedyś.

WIĘCEJ W PIĄTEK W "GNIEŹNIEŃSKIM TYGODNIU"

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto