Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historia Gniezna. Gdzie wiara lotała do roboty? Lekcja gwary.

Jerzy Nowakowski
Jerzy Nowakowski
Warsztat i skład Różakolskiego przy Dąbrówki
Warsztat i skład Różakolskiego przy Dąbrówki ze zbiorów MPPP Gniezno
Muzealny Detektyw do tej pory pokazywał nam Gniezno i jego tajemnice, czasami tylko sięgając bo begryfy gwarowe. Dziś nieco mniej informacji, może mniej tajemnic, za to więcej gwary. Historie te pisane były pierwotnie na użytek Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie, potem dostosowane na potrzeby książki „Bądźma ludźmi szak!” Dziś specjalnie dla czytelników gniezno.naszemiasto.pl i „Gnieźnieńskiego Tygodnia” zostały uzupełnione i poprawione.

Gwara, w której jest tkanka kulturowa miasta przełomu XIX i XX wieku, pozwala nam poczuć Gniezno i to co się w nim działo sprzed lat.

Rajzenga za przemysłem

Jakby tak puścić się w rajzengę po naszym Gnieźnie dzisiaj, to wiara by normalnie nie chciała wierzyć ile tu wew mindzywojniu było zakładów. To trzeba powiedzieć i to dość głośno, bo część zez tego przemysłu zaczyna powstawać już wew XIX wieku, abo najpóźniej to zaros po Powstaniu Wielgopolskim. No o tym co to najważniejsze jezd to wiara wie.
Monopolke zez zakryntką ale taką fest a nie berbeluche, to robili wew Fabryce Wódek i Likierów Bolesław Kasprowicz. Do dzisiaj bez to na każdy flaszce Soplicy stoi nagrykolune Gniezno. Bolesław Michał Kasprowicz do Gniezna sprowadził się zez Czempinia ale to u nos rozwinął skrzydła. W 1888 roku naczął wew Gnieźnie przy Chrobrego destylarnię robić. A jego wódki i nalewki to były akuratne i wysztng tyż miół rychtyk w ordnungu. To wszystko było robione zez naturalnych produktów i jakiśiś korzeni. Żadna papranina ino fest alkohol.
Zaś od 1920 był też Kasprowicz przy Dąbrówki, a potem na Kościuszki 17, a jego koniaki i wina to nawet wew Hameryce wiara piła. Jego trunki szlachetne robiono zez inicjałami BK do drugi wojny no i dostowoł za nie co i rusz medale. Włącznie ze Złotym Medalem Powszechnej Wystawy Krajowej w Poznaniu w 1929 roku. Trzebno mpowiedzieć, co to nie buła jedyno destylarnia, bo zaś na Warszawski to miał fabrykę nalewek Karpiński. On był zez famuły Kasprowicza, bodej szwagier. Borchali się na się bo Kasprowicz pirwszy se lajsnął logo zez karpiem, a to wadziło Karpińskiemu. No koniec końców wielkiej draki nie było. Jak idzie o Kasprowicza to istny na 50 lecie firmy wypuścił taką krótką serię likieru Żupan. Do dzisiaj nie otwarte zachowały się ino 2 flaszki. Jedną ma rodzina, a druga jest wew Gnieźnie, u byłego prezydenta. W ubiegłym roku pokazywaliśmy ja wew Muzeum na wystawie „Guzik Wam pokażemy”.
Wcześniej zez osiem lat to buła już wew Gnieźnie Cukrownia Leona Grabskiegu i Adolfa Jeschka. Tak to międzynarodowy interes kwitnął wew Gnieźnie. Po śmierci tego Dojczkatolika Jeschka po rozmaitych historiach po 1918 roku cukrownią zarządzał Edward Grabski. No to wiadomo nie bele kto. Bez to Cukrownia migusiem zrobiła się tak wielgachna, że wew 1937 roku wew jeden miesiąc tutej robiło się 9 tysięcy ton cukru, a nie jaki faryni ino fest słodziudkiego. Był to wielki zakład, z własną bocznicą dla bany. Niestety wiaruchna nie szpycnymy se na te cukrownią, bo nie wiedzieć czemu i na co ją kiedyś nie tak dawno zburzyli.
Jeszczy mielim Garbarnię Wielkopolską nad Weneją, która rozwinęła się z małego warsztatu garbarskiego Aarona Rogowskiego, założonego prawie osiemdziesiąt lat wcześniej, a w 1937 roku zatrudniającego ok. 200 szczunów i babków. To już jak kierowoł Ignac, ten co lajsnął kamienice Chrobrego 1. Jan Bilski zaś robił wew Gnieźnie ocet i musztardę kiedyś na Trzemeszeńskiej, a dzisiaj to by była Wyszyńskiego.
Pod koniec XIX wieku przy Witkowskiej Fabrykę Broni i Amunicji wybudował majster rusznikarski, Nakulski, który przejął od ojca, rodzinny interes. Co prawda, już Stanisław nazwał go fabryką. Fabryka na Witkowskiej opracowała nawet własny pistolet 6,35 mm marki „Smok”, którego wyprodukowała 2000 sztuk. No i był to jak już gdzieś gadałem pierwszy pistolet do babskiej kiejdy. Pierwszy seryjny polski pistolet i wogóle giwera. O wynalazkach Nakulskich tyż za Zygmunta juz pisalim i o ich pięknej kamienicy. To co jeszczy trzebno wspomnieć, to Różakolski i jego centryfuga, abo centerfuga jak gadała wiara. Nacznijma jednak od poczatku nazad. Różakolski to buł powstańcem wielkopolskim. Zanim jednak o tym napiszymy to trzebna gzubom i bymnom raz na jutro wyklarować.

Centryfuga od Różakolskiego

Trudno może w to uwierzyć, kiedyś jednak mleko nie było z kartonika, a nawet nie z marketu. Jeszcze nie tak dawno mleko było po prostu „od krowy”. Wtedy też mleko nie było od razu oddzielone od śmietany tylko w większym kartoniku. Kiedyś w wielu domach królowały wirówki - zwane centryfugami, a czasem uczenie separatorami - urządzenia te służyły do oddzielania śmietanki od mleka. Wiodącym producentem w latach miedzywojna w Polsce był właśnie wspomniany Stanisław Różakolski.
Stanisław Różakolski zaczynał przy ulicy Dąbrówki od małego warsztatu naprawy wirówek. Tymczasem to był wówczas genialny wynalazek. Rozwiązania mechaniczne i wykorzystanie siły odśrodkowej pozwalały nawet ręczną wirówką bez większego wysiłku szybko wirować udojone mleko. Starzy gnieźnianie znają centryfugi dzięki firmie Różakolskiego, który produkował je dzięki współpracy z firmą Alfa Laval. Warto wspomnieć, że wynalazcą wirówki do mleka był właśnie Gustav de Laval zatem Rózakolski wgryzł się w produkcję bezpośrednio u źródła. Firma Stanisława Różakolskiego powstała wkrótce po odzyskaniu niepodległości w 1919 roku, jednak jak pisaliśmy na początku zajmowała się naprawą urządzeń. Po niespełna 10 latach Rózakolski, patriota, przemysłowiec poszedł krok dalej. zdecydował się rozpocząć produkcję własnych wirówek rozbudowując firmę przy ul. Trzemeszeńskiej obecnie ul. Wyszyńskiego. Ich masowa produkcja w Europie przypadła na lata 30. Stanisław Różakolski produkuje już wtedy swoje wirówki, czerpiąc z Alfa Laval.
W 1934 roku na Wystawie Światowej w Nowym Jorku, odpowiedniku dzisiejszego Expo, z polskich produktów jedynie dwa otrzymały złoty medal - pierwszym był motocykl Sokół, a drugim była 100-litrowa wirówka do mleka firmy Różakolskiego. 100 litrowa Centryfuga Korona była ogromnym przebojem wielu międzynarodowych targów. Można powiedzieć, że tradycja Różalskiego trwa do dziś. Zakładu Różakolskiego nie zlikwidowali nawet hitlerowcy, wprowadzili niemiecki zarząd, wykorzystywali takze wysoką jakość produkcji w kooperacji z własnym przemysłem zbrojeniowym, ale nie zlikwidowali produkcji podstawowej.
Schody zaczęły się rzecz jasna kiedy nastała Polska Ludowa. Mimo iż Stanisław Różakolski próbował utrzymać ją we własnych rękach, najpierw dzieląc firmę na dwie by nie przekraczać maksymalnego limitu pracowników dopuszczonych w sektorze. Dekretami okradziono go z jego dorobku, tworząc na bazie firmy kombinat Gnieźnieńskie Zakłady Metalowe Przemysłu Terenowego, który później przekształcono w w Fabrykę Maszyn i Urządzeń Pakujących „Spomasz”. Dziś, po perturbacjach lat 90. i przejściowym kierownictwu Unipak funkcjonujących jako sprywatyzowane przedsiębiorstwo pod duńskim kierownictwem jako Trepko. Jeszcze zupełnie niedawno Spomasz produkował nadal centryfugi. Wielu gnieźniaków robiło w Wirówach. Tutaj jeszcze za Rózakolskiego sztyftem był miedzy innym późniejszy nauczyciel zawodu przy Cieszkowskiego Jerzy Cielaczyk - dziś znany z aktywności w kołach seniorów. Nie jest zresztą jedynym gaźnikiem pamiętającym jeszcze Różakolskiego.
Szerzej o rodzinie Różakolskich nie tylko o wirówkach i powstaniu ale też o rowerach w następnym wydaniu IMG.

Dryndy autobusy i karadaje

Wiaruchna no tej to jezd temat tak barzy zapomniany wew tym naszym kochaniutkim Gnieźnie. Trzebno wyraźnie powiedzieć, że o warsztacie Plucińskiego przy Rzeźnicki to ino Aleksander Karwowski i Rafał Wichniewicz grykolą. Znaczy zaczym naczęli jeżdżać po naszych fyrtlach dryndziorze, abo kaszloki, to mielim mało wiela aut. Jak godoł mi kiedysi Ziutas, no tyn co kiedysi o nim blubrołem już to po prowdzie tak do Powstania Wielgopolskiego jeżdżały po Kareji abo innych drogach ze trzy automobile. Ady Gnieźnioki nie byli w śpik bici, bo handel motoryzacji to, już my mielim w 1903 roku. Wiara u nos to barzy tak wolała jeżdżać karadajami ze szkapą jaką. Tej aby nie bez to, co wiara bejmów nie miała. No kochalim kunie i tyla...Jeszcze tyż wolelim się karnąć na kole bo najlepij to się przedawały damki wew sklepie Różakolskiegu, bez to tradycje kolarskie buły tu zawsze. No na koniec lat dwudziestych to już jeżdżali fest autami: prymas Hlond, wicestarosta Groblewski, i fabrykanty Kasprowicz, no tyn od monopolowy zez zakrętką. Franciszek Pełczyński tyn co wiara u niego blycki kupowała, też miał rychło jakieś auto. No i istni założyli wew 1924 Wielgopolski Klub Automobilistów i Motocyklistów. No to, to było takie towarzystwo, raczy dla bogoli, bo trzebno było mieść swoje auto jak się chciało wew nim być, no abo chociaż motór. Ady już dziesięć lat po tym, to ze 30 osobówek buło wew mieście. Jak do tego dodać ciężarówy i autobusy, to źle nie było. To co w tym czas jeżdżało po Gnieźnie no to były hamerykańskie Ford, Chevrolet, Buick, nie zbrakło też robionych u Szkiebrów: Mercedesów, Hanomagów, DeKaWu, BMW, i Auto Unionów, włoskie i polskie fiaty też fyrały po naszych szosach.
Taki fest przełom, to naczon się kole 30 roku kiedy to stanoł pierwszy postój dla drynd. No i trzebno pedzieć że dryundziorze mieli stojeć no rychtyg jak tero, tak zirka kole tego postoju na Mieszka. Tam w ten czas było wejście do Hotelu Centralnego. Zaś pierwsza stancja paliw u Butnego, tak przynajmnij godoł Ziutas zez Kłeckoskij i ona miała stojeć przy dzisiejszym Parku Kościuszki. No bo wcześnij to po bene wiaruchna latała do drogerii, a lało się ją do baku zez bańki abo kanki, i do tego był wew drogerii odpowiednio szkoluny pracownik. Wychodził przed skład na ulice i tam tankował. No tak to buło, dziadek Waldasa, tego co mioł mieć brachola wew powstaniu tak gadał.
Warto jednak wspomnąć, że pierwszy punkt ciągłej sprzedazy paliw mioł tyz Pluciński przy swoim warsztacie reperacji aut przy Rzeźnickiej, ale o nim i braciach Waberskich napiszemy jeszcze oddzielnie. No i zaś kole 20. roku dwudzietego wieku naczyny jeżdżać autobusy.
Tak się rodził wew Gnieźnie tyn transport publinczny. Pierwsze rajzengi autobusem były zez Gniezna do Mieleszyna i tu ruszył te kursy Baumert, a potym to do Wągrowca i Janowca jeżdżali szofery od Klawitera. No tak najwięcej to jażdżała firma „Auto” Franciszka i Józefa Szczepańskich. Oni mieli firmę na tym fyrtlu niedaleko bethezdy, najpier na Kilińskiego a zaś na 3 Maja. Jeszczy jak był tyn wielki kryzys to powstało GSA i te Gnieźnieńską Spółkę Autobusową to założyli Stawniok, Klawiter i Obodziński. Najprzód buło to GSA na Trzemeszeńskiej. Jeszcze buł Witold Mikołajczak. Koniec końców trzebno pedzieć że jeszcze przed wojną gnieźnieńskie autobusy, wśród których były hamerykańskie Chevrolety, niemieckie Komnicki i Polskie Fiaty, jeżdżały do Poznania, Warszawy, a nawet - do Lwowa. No a jak wew II wojne Szkiebry przyleźli tak to buł koniec prywatnych autobusów. No tyż co ciekawe, a gadał to też Ziutas, co już o nim rozprawiołem. Autobusy z GSA dali do Armii Poznań we wojnę, inne zaś buły dla famuł oficerów i urzyndników z magistratu. Autobusy Szczepańskich zez firmy „Auto” to nawet konwój zrobiły dla ty wiary co chciała barzy na wschód ućknąś, no koniec końców zawrócił nazad. Był tyż ponoć taki plan, coby po Gnieźnie jeżdzały bimby ino bez to, że te nasze miasto na siedmiu wzgórzach jak Rzym to nie bułoby prosto wyrównać tory i zrezygnowano. A po wojnie wiadomo komuna rozkradła prywaciorzy z autobusami.

Właściwie nie zaczęliśmy jeszcze pisać o gnieźnieńskich geniuszach technicznych. Wkrótce o Plucińskim o Waberskich, następny artykuł powraca do poprzedniej formuły.

Z gwary:
begryfy - słowa
rajzenga - wedrówka, wycieczka
lajsnął - kupił, sprawił sobie, raczej w odniesieniu do czegoś szczególnego lub drogiego
bymnom, gzubom - dzieciakom
centerfuga, centryfuga - wirówka
drynda - taksówka

Interaktywne Muzeum Gniezna: Smok z Gniezna nie jest legendą...

Dzień Matki tuż, tuż

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto