Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historia Gniezna. Zapomniani bracia bohaterowie. Śmierć w Auschwitz i przy Franciszkańskiej

Jarosław Mikołajczyk, Muzealny Detektyw, Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie
Jedno z trzech zachowanych zdjęć z 14 czerwca 1940, przedstawiające więźniów z pierwszego transportu do KL Auschwitz upychanych do pociągu przez niemieckich żandarmów na dworcu kolejowym w Tarnowie
Jedno z trzech zachowanych zdjęć z 14 czerwca 1940, przedstawiające więźniów z pierwszego transportu do KL Auschwitz upychanych do pociągu przez niemieckich żandarmów na dworcu kolejowym w Tarnowie http://www.centrum-dialogu.oswiecim.pl
Na początku 2022 roku w naszym cyklu Historia Gniezna, chcemy przypomnieć gnieźnian o których pisaliśmy w ubiegłym roku.

Tadek i Władek Nowiccy to bracia, to ich losy są kanwą powstającgo fabularyzowanego reportażu Miasteczko IMG. W naszych publikacjach wspominaliśmy także czarne charaktery. Dziś skupimy się na tych, z których możemy być dumni. Ci o których pisaliśmy do tej pory to tylko część wspaniałych. Tworząc specyficzny panteon Interaktywnego Muzeum Gniezna, wspólnie z czytelnikami włączamy zarówno: ludzi świata nauki, kultury, przedsiębiorców, filantropów nie ograniczając się jedynie do bohaterów wojennych. Tym razem jednak ponownie czas II wojny światowej. 77. rocznica wyzwolenia Obozu KL Auschwitz jest dla nas przyczynkiem do dzisiejszego artykułu.

Przypomnijmy KL Auschwitz - Birkenau wyzwolono 27 stycznia 1945 roku.

Muzeum Początków Państwa Polskiego w Gnieźnie zajmuje się przede wszystkim historią wczesnopiastowską i kształtowaniem się państwowości polskiej. Jednak jednym ze statutowych zadań jest badanie i ochrona historii Gniezna. Stąd wiele działań realizowanych między innymi w ramach Interaktywnego Muzeum Gniezna, a wśród nich akcja zbiórki zabytków pod hasłem “Nie kitraj zabytków!” i cykl artykułów popularyzatorskich publikowanych na łamach “Gnieźnieńskiego Tygodnia” oraz portalu Gniezno Nasze Miasto. Działania te można śledzić między innymi na stronie https://www.muzeumgniezno.pl/img oraz na grupie facebookowej Interaktywne Muzeum Gniezna.
Zacznijmy od bohaterów fabularyzowanego reportażu historycznego Miasteczko IMG.

W jednym z poprzednich artykułów opublikowaliśmy fragment reportażu o braciach Tadeuszu i Władysławie Nowickim.
Przypomnijmy scenę pożegnania dwu braci.

Tadeusz Nowicki i dziesiątki Gnieźnian w Auschwitz

Bracia żegnali się przed dworcem, unikając spojrzeń spacerujących essmanów. Gnesen - Banhof wznosili w latach 70 XIX. wieku wspólnie: Wielkopolanie, Żydzi, Polacy i Niemcy. Wówczas burmistrzem Miasteczka był najlepszy w jego historii: Franz Xaver Machatius. Nikt wtedy nie pomyślał, że przyjdą dni, w których Wielkopolanie będą stąd uciekać by pomóc Polsce.
• Władek, muszę się przedrzeć. Nie będę stał bezczynnie...Powiedz coś...Zaopiekujesz się rodzicami?
• Braciszku nie bądź w gorącej wodzie kąpany. Wiesz przecież jak rodzice umierali ze strachu kiedy biłem się nad Bzurą.
• Ty miałeś swój wrzesień, a ja? Nasłuchujesz przecież radia, wiesz co się dzieje. Nic mi nie mówisz, ale ja wiem co robisz potajemnie. Jestem niewiele młodszy. Nie licz, że cię będę błogosławił i na Boga dawaj znać co u Ciebie, jak tylko dotrzesz na Węgry. (fragment reportażu Miasteczko IMG)

Bohaterami tej krótkiej scenki są bracia Tadeusz i Władysław Nowicki. Upamiętnieni we wspomnieniach Henryka Nowakowskiego. O ile Henryk Nowakowski wieloletni powojenny nauczyciel, były uczestnik kampani wrześniowej w czasach II wojny światowej, jest postacią w Gnieźnie wspominaną, zwłaszcza w środowiskach seniorów, pamięć o braciach Nowickich jest niewielka, Trudno się temu dziwić. Obaj zginęli bardzo młodo. Źródłem wiedzy na ich temat jest przede wszystkim wspomnienie Henryka Nowakowskiego.

We fragmencie, który przytaczamy, młodszy z braci Tadeusz wyjeżdżą z Gniezna, Jest rok 1940. Tadeusz nie brał w przeciwieństwie do starszego z Nowickich udziału w kampanii wrześniowej. To jednak on jak wielu młodych patriotów decyduje się na dotarcie poprzez Sudety do formujących się we Francji polskich formacji wojskowych.
Nie mamy pewności kto był jego przewodnikiem, kto konkretnie pomagał młodemu gnieźnianinowi przekraczać granicę. Była to jednak ta sama grupa przewodników, w której pracowała Helena Marusarzówna. Polska wybitna narciarka została schwytana w marcu 1940 roku. Ostatecznie trafiła do więzienia w Tarnowie. Tu także trafiła spora grupa schwytanych podczas próby przejścia przez Słowację młodych Polaków, którzy chcieli dotrzeć jak Tadek do tworzącego się na zachodzie polskiego wojska. Trudno dziś powiedzieć co zadecydowało o ich losach. Marusarzówna została rozstrzelana we wrześniu 1941 roku.

Tadeusz Nowicki trafił do pierwszego transportu do Auschwitz. Otrzymał numer 143.

14 czerwca 1940 roku z Tarnowa wyruszył pierwszy transport więźniów do KL Auschwitz. W przeddzień owego najsłynniejszego transportu “oświęcimskiego”, wywołano z cel więźniów z przygotowanej listy. W godzinach popołudniowych 13 czerwca więźniów z tarnowskiego więzienia w samochodach ciężarowych przewieziono do budynku łaźni, w celu dezynfekcji i kąpieli. Trwało to całą noc, gdyż dopiero o świcie następnego dnia pod eskortą policji przeprowadzono więźniów wyludnionymi o tej porze ulicami miasta.

- Ponury ten pochód więźniów przesunął się z placu Pod Dębem, ulicą Wałową, Krakowską na rampę kolejową, gdzie w pośpiechu wtłoczono ich do uprzednio przygotowanych wagonów”

- wspominał uczestników tego transportu Jerzy Bielecki (cyt. za A. Pietrzykowa).

- Dzień wyjazdu z Tarnowa do obozu był słoneczny, upalny. Szliśmy czwórkami pod eskortą SS-manów w kierunku torów. Tarnowianie mieli zakaz wychodzenia z domów. Nie wiedzieliśmy, gdzie jedziemy

– wspomina Eugeniusz Niedojadło obozowy kolega Tadka Nowickiego o nr 213.

- Pochód wił się wśród ulic jak długi wąż – robił przy tym nieodparte wrażenie gnanego do rzeźni stada. Krzyki żandarmów przycichły, lecz nie ustały. Szliśmy poważni i przygnębieni. Byli wśród Nas miejscowi tarnowianie – im chyba było najtrudniej. Choć trasa naszego marszu wciąż była pusta… mimo to gdzieniegdzie w oknach dało się dostrzec ukryte za firankami twarze. Spłoszone znikały szybko, aby za chwilę znów się ukazać. To oszołomione terrorem miasto w dwójnasób przeżywało wyjazd tak ogromnego transportu… W pewnym momencie, rzucona niewidzialną ręką, wiązanka czerwonych kwiatów, zdeptana wściekle butem idącego żandarma. Tak żegnał swoich więźniów poczciwy Tarnów: cicho… tajemnie… serdecznie

- wspomina dalej więzień nr 213.
Pogrzeb - symboliczny Tadeusza odbył się ostatniego marca 1941 roku, na cmentarzu św. Krzyża w Gnieźnie. Pisaliśmy o nim.
Teraz ostatniego marca 1941 roku, tulił w Polu na cmentarzu nad Świętoją urnę z prochami, które wydobył cudem z Oświęcimia. Nie zastanawiał się, czy to co zamknięto w zimnej puszce to był rzeczywiście Tadek. Ważne, że rodzice choć w ten sposób ukoili ból. O swoich wątpliwościach mógł tylko rozmawiać z Heńkiem Nowakowskim, z którym chodził do szkoły i po części przeszedł kampanię wrześniową.
Ten chłodny marcowy dzień, pogrzeb na cmentarzu: bez ciała, bez słońca między drzewami, bez prawdziwej ceremonii, po cichu, jakby Tadek zrobił co złego. Jakby go proboszcz na harendzie przyłapał.

To oczywiście fabularyzowana wersja. Jednak we wspomnieniach Henryka Nowakowskiego zarówno data pogrzebu jak i opis tego, że pozyskano z Auschwitz urnę z prochami zgadzają się. Dziś rodziło się naturalne pytanie, czy możliwym jest, że Niemcy wydali rodzinie prochy?
Z odpowiednim pytaniem zwróciliśmy się do źródła wiedzy o KL Auschwitz. Muzeum potwierdziło, że jeszcze wiosną 1941 roku Niemcy robili pokazówki.

• Nowicki Tadeusz ur. 13.11.1921 r., został przywieziony do KL Auschwitz w dniu 14.6.1940 r. transportem z Krakowa-Tarnowa. W obozie oznaczono go numerem 143. W dniu 3.2.1941 r. zginął w KL Auschwitz. Podstawa informacji: wykaz transportów przybyłych do KL Auschwitz, kopie kopert z korespondencji z obozu, wykaz rzeczy po zmarłym więźniu, potwierdzenie odbioru rzeczy po byłym więźniu. Wyjaśniam, że w początkowym okresie istnienia obozu tworzono pozory procedur związanych z ze śmiercią więźniów: wysyłano do rodziny telegramy z podpisem komendanta, tworzono dokumentację post-mortem, przesyłano akty zgonu za opłatą, a także rzeczy po zmarłym więźniu czy też prochy. Z relacji byłych więźniów wiemy, że były to prochy przypadkowe, a nie konkretnego więźnia

- odpowiedziała Ewa Bazan reprezentująca Zespół Biura do Spraw Byłych Więźniów - Archiwum Muzeum Auschwitz-Birkenau.

W tym historycznym, pierwszym transporcie do Auschwitz trafił także urodzony w Gnieźnie w 1892 roku Józef Bieniek. Wraz ze służbą wojskową przeprowadził się do Jarosławia. Tu służył w 39 Pułku Piechoty Strzelców Lwowskich. Z tą formacją przeszedł kampanię wrześniową. Był majorem. Po kampanii przeszedł do konspiracji, w obozie przyjął nazwisko Józef Rychel, by Niemcy nie dowiedzieli o jego pozycji konspiracyjnej. Nr 207 został rozstrzelany 5 miesięcy po Tadeuszu Nowickim. Zginął 11 sierpnia 1941 pod ścianą śmierci bloku 11.

W zupełnie innym czasie trafił do obozu w Auschwitz kolejny bohater naszego reportażu Zygfryd Gruszczyński, podoficer pionu kulturalno-oświatowego w Powstaniu Wielkopolskim. Człowiek, który na początku II wojny światowej pomógł dzięki swojej znajomości języków i przepisów niejednemu rodakowi uniknąć wywózki. Sam jednak zginął w Auschwitz zachowując szlachetność, godność i piękno człowieka wolnego do samego końca. Nie udostępniamy jego zdjęcia z Auschwitz, bo oto wyraźnie prosiła nas rodzina. Dociekliwi, zapewne je znajdą sami.

W reportażu Miasteczko IMG napisaliśmy:
Wszyscy milczeli na tej niecodziennej stypie. Oprócz rodziców, Władka, Heńka Nowakowskiego i Trudy wpadł też Zygfryd Gruszczyński, Oficer Kulturalno-Oświatowy Powstania Wielkopolskiego. Dystyngowany i elegancki mężczyzna, który jak głosi miejska legenda swoimi pismami, znajomością niemieckiego i prawa, niejednego wyciągnął z tarapatów. Mówiono też, że ponoć wylądował kiedyś Niemcom samolotem na berlińskim Aleksanderplatz. Zygfryd starał się też wyciągnąć Tadka, było już jednak za późno. Pisma dotarły do Tarnowa dwa dni po pierwszym w historii ludzkości transporcie do Auschwitz. To jednak dzięki niemu, jak mówił rodzicom Władek, udało się wydobyć od Niemców prochy więźnia nr 143. KIedy wspominano Tadka w tym małym gronie Zygfryd nie miał jeszcze pojęcia, że i jego życie zakończy się w Oświęcimiu. Całkiem niedługo. Póki co zostawmy historię numeru 20172. Zygfryd opowiadał o “wybryku” bratanka. Bogdan jeszcze nie stał się bohaterem, to był raczej szczenięcy wybryk. Razem z kilkoma gzubami z Kareji wybrał się na Dalki przedrzeźniać jungsów z Hitlerjugen. - No i powiem państwu miał więcej szczęścia niż rozumu. Rzucili w jakiegoś blondasa w mundurku kamieniem, aż mu krew z czoła pociekła. Pokrzyczeli: Hitlers kleine Mörder! Komm nach Hause kleine Schweine! Jakaś granatowa franca, dajcie wiarę Polak, bez urazy pani Gertrudo, ich zatrzymał. Byłoby kiepsko, gdyby nie to, że babka tego drugiego smarkacza była na volskliście - opowiadał. - I co tak bez niczego ich puścili? zapytała Nowicka. - Bez niczego, tak zupełnie to nie. Oberwali bykowcem, Bogdanowi ucho też naderwali... no ale strach pomyśleć - Zygfryd zawiesił głos.

To rzecz jasna tylko niektórzy z gnieźnian, którzy znaleźli się w Auschwitz. Zygfryd Gruszczyński jest miedzy innymi bohaterem spektaklu “Miasto portretów trumiennych” wystawianego przez Jarosława Mikołajczyka i Michała Pilasa, jednocześnie inspiracją przygotowywanego Ecce Homo autorstwa J. Mikołajczyka i Dawida Junga w oparciu o materiały przygotowywane przez Muzeum początków Państwa Polskiego.

Wśród więźniarek w naszych bazach przede wszystkim dominują: Teresa Koperska, więźniarka nr 47431 z Modliszewka, która zginęła w obozie w lutym 1944 roku. Jedyną obozową pamiątką po pani Teresie jest przekazany nam przez rodzinę dokument potwierdzający pobyt i śmierć w obozie.
Natomiast Władysława Andrzejczak (32215), która w obozie przyjęła dla konspiracji nazwisko Maria Lipińska, została przeniesiona z Auschwitz do Flossenburg, gdzie doczekała wyzwolenia. Obecnie prowadzimy kwerendę dotyczącą jej losów. Ponieważ historia Władysławy wpisuje się w tematykę Miasteczka IMG.

Łącznie w obozie w Auschwitz przebywało ponad 100 gnieźnian. Często jednak dane w Muzeum Auschwitz są niepełne i nie wyszukają także gnieźnian urodzonych poza naszym miastem dlatego trudno ustalić dokładną liczbę.

Związek Odwet - początek
Władysław Nowicki i inni bohaterowie

Drugi z braci nie trafił do Auschwitz. Trudno jednak mówić, że spotkał go lepszy los. Jak wspomina jego przyjaciel, nieżyjący już Henryk Nowakowski katowano go przy ul. Franciszkańskiej w Gnieźnie.
“Władek został aresztowany 21 lipca 1942 r. i osadzony w areszcie śledczym przy ul. Franciszkańskiej. Wiadomość o jego aresztowaniu wstrząsnęła mną do głębi. Wiedziałem, że należy do tajnej organizacji, że działa, walczy. Sam pomagałem mu w kolportażu prasy podziemnej wśród ludności polskiej, razem z nim zrywałem znienawidzone afisze niemieckie ze słupów ulicznych. “Badania oskarżonych o przynależność do AK odbywały się przy akompaniamencie wyzwisk, gróźb, świstów bykowców, które orały plecy młodych patriotów, znacząc je krwią.” (wspomnienia Henryka Nowakowskiego).
Wspominający przyjaciela Henryk Nowakowski sporo miejsca poświęca wspólnej walce w kampanii wrześniowej. Tutaj niezwykłą sprawą jest postawa rodziców braci Nowickich - stracili dwóch synów, nigdy jednak nie wyrzekli się patriotycznej postawy.

- Gdy faszysta niemiecki we wrześniu 1939 roku napadł na Polskę mogliśmy obaj wcielić w czyn wezwanie znanego poety Władysława Broniewskiego:
“Kiedy przyjdą podpalić dom,
ten w którym mieszkasz - Polskę…
Ty ze snu podnosząc skroń
stań u drzwi.
Bagnet na Broń!
Trzeba krwi!”
I jako podchorążowie 17 Dywizji Piechoty zatknęliśmy bagnety na karabiny, by bronić ojczyzny, nie szczędząc krwi i życia. - wspomniana dość patetycznie Nowakowski. - Po klęsce wrześniowej powróciliśmy do rodzinnego miasta Gniezna, zajętego przez Niemców. Władek cały i zdrowy, ja zaś ranny. Nie upadliśmy na duchu, wierzyliśmy w ostateczne zwycięstwo. Ciężka była sytuacja ludności polskiej w Gnieźnie

- mówi dalej Henryk Nowakowski.

Z tych wspomnień dowiadujemy się tylko cząstki losów Władysława Nowickiego z konspiracyjnej grupy Odwet, działającej na terenie Gniezna. To była spora, niezwykle harda grupa polskich konspiratorów. O pewnych działaniach Władka i jego poczuciu humoru, zapewne napiszemy więcej zarówno w powstającym reportażu Miasteczko IMG jak i kolejnych artykułach. Dziś na zamknięcie tego “odcinka” chcemy jeszcze raz oddać głos Henrykowi Nowakowskiemu, który być może daje niepełny obraz, ale sygnalizuje wielu wspaniałych bohaterów. Naszym zadaniem jest teraz po prostu rzetelna kwerenda.

- Przy Inspektoracie Rejonowym Związku Walki Zbrojnej utworzono odrębny Związek Odwetu (jak podaje Nowakowski styczeń 1942 roku). Szefem był ppor. Stanisław Zakrzewski, do sztabu należeli przeważnie b. wychowankowie Gimnazjum i Liceum Bolesława Chrobrego, m.in. Cezary Zgórecki, Henryk Bąk. Telesfor Zieliński, Edmunt Mojecki, Roman Gawrych, Kazimierz Strzelecki, Ludwik Gruszka, Stanisław Skibiński no i Władysław Nowicki

- relacjonował Henryk Nowakowski.
W latach 1942-3 nastąpiły w Gnieźnie liczne aresztowania członków AK. W procesie w Rawiczu skazano za zdradę stanu 36 osób na karę śmierci, wielu otrzymało pobyty w obozach karnych.
O innych bohatera trudnych lat wojny pisać będziemy wkrótce.

Wsparcie:
Zespół Biura do Spraw Byłych Więźniów - Archiwum Muzeum Auschwitz-Birkenau
Wspomnienia Henryka Nowakowskiego ze zbiorów Muzeum Początków Państwa Polskiego

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto