Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

I Zjazd Motocykli w Pierwszej Stolicy Polski - Imiołki 2011

Karol Pomeranek
W weekend odbył się I Zjazd Motocykli w Pierwszej Stolicy Polski. Miejscem spotkania były Imiołki. Dopisali zlotowicze i przede wszystkim pogoda. Barwnie wypadła parada ulicami Gniezna. Przedsięwzięciu patronowała redakcja "Gnieźnieńskiego Tygodnia".

Braterstwo, Zaufanie, Przyjaźń" - to główne zasady przyświecające członkom klubu motocyklowego Born To Ride MC Poland, którzy zorganizowali w Imiołkach pod Gnieznem dwudniowy I Zjazd Motocykli w Pierwszej Stolicy Polski. To rzeczywiście pierwszy organizowany w tych stronach zlot pasjonatów zrzeszonych w tym elitarnym klubie z całej Wielkopolski. Na Led-nicę przyjechali całymi rodzinami, z dziećmi. Spali w kempingach i namiotach.
Spotykamy się z najważniejszą osobą w stanicy harcerskiej w Imiołkach, i w klubie zarazem, który oprócz Gniezna ma swe oddziały we Wrześni, Poznaniu i Jarocinie.

- Marek - przedstawia się darzony tam olbrzymim szacunkiem prezydent Born To Ride MC Poland. Raczej nie przepada za błyskiem fleszy i poklaskiem. Widać, że nie lubi jak się go tytułuje "prezydentem".

W klubie obowiązuje gradacja członków, tak jak w każdym klubie MC w Polsce. "MC" zresztą to nie tylko skrót. To - jak słyszymy w Imiołkach - wśród motocyklowej braci wyższy już stopień wtajemniczenia, zaufania i przestrzegania wartości. To - jak czytamy na klubowym forum - "Szacunek do Barw, lojalność do Klubu, braterstwo między jego członkami".

Pozycja w klubie zależy od zaangażowania, postawy i uznania innych. Nie jest ważne, czy jesteś lekarzem, prawnikiem, biznesmenem czy robotnikiem budowlanym. Tu każdy nazywa się bratem. Gdy ktoś prowadzi się na co dzień nie tak jak powinien, to w klubie - jak mówi jego prezydent - długo miejsca nie zagrzeje. Coś w tym jest, bo również członkiem klubu nie zostaje się ot tak, z marszu. Trzeba nie tylko kochać motocykle, ale i zyskać zaufanie pozostałych.
Jak podkreśla, w przypadku klubowiczów, motocykle to ich wielka pasja, a nie hobby, bo hobby to może być na przykład wędkarstwo. Stalowe rumaki pochłaniają ich bez reszty. To przede wszystkim styl życia.

- Proszę mi wierzyć, że żyjemy jak w jednej, wielkiej rodzinie. A wielu klubowiczów dopiero tutaj odnalazło swoją prawdziwą rodzinę. Wspieramy się nie tylko w czasie zlotów, ale na co dzień. Każdy może zadzwonić do każdego z prośbą o pomoc o drugiej w nocy, i tę pomoc uzyska - tłumaczy Marek.

- Mówisz, że kluby motocyklowe nie cieszą się najlepszą reputacją... Mogę zapewnić, że nie szukamy zaczepek, tylko znakomicie czujemy się we własnym towarzystwie. Przyjechaliśmy tutaj całymi rodzinami - dodaje.

I faktycznie na terenie obozowiska można było zauważyć nie tylko motocyklistów, którzy mimo upału chodzili w klubowych, często skórzanych strojach. Widać było również bawiące się dzieci. Jak zauważa "Diabeł" z gnieźnieńskiego oddziału klubu, również wielu z nich kontakt z dwoma kółkami miało właśnie od najmłodszych lat.

- Mój tata jeździł na motocyklu, ja mam to we krwi - mówi. Jak przyznaje, zakup motocykla to zwykle mniejszy koszt niż się wielu osobom wydaje.

- Swój upragniony motocykl można mieć już za dwa, trzy tysiące złotych - szacuje Diabeł. Jeżeli ktoś chce jeździć, to będzie jeździł.

Inni członkowie klubu nie tylko potwierdzają słowa Marka, że nie szukają zaczepki, ale przyznają także, że ludzie zaczęli już ich inaczej postrzegać. Coraz częściej spotykają się z życzliwością, a już na pewno z ciekawością. Osoby nie jeżdżące na motocyklach chcą wiedzieć , co powoduje, że ci "zapaleńcy" niezależnie od pogody wsiadają na swój jednoślad i pędzą przed siebie. Często pytają ich również o dane techniczne, jaką pojemność ma dany motocykl, ile pali, i z jaką największa prędkością może się poruszać. Podobne tematy poruszają w swoim gronie sami motocykliści.

- Nasze spotkania właśnie temu służą. Wymieniamy się poglądami. Rozmawiamy o naprawie motocykli, o ich przeróbkach, a nawet o bezpieczeństwie jazdy. Każdy z nas jeździ czy to po Polsce, czy za granicą, często po różnych drogach. Rozmawiamy o tym, jaki motocykl nadaje się na jaką trasę - wylicza BeatStreet, z "Born to Ride". Jak przyznaje, dostanie się do klubu motocyklowego teoretycznie nie jest rzeczą trudną.

- Wystarczy mieć przede wszystkim motocykl, a potem podjąć decyzje o przynależności do klubu. Nasz jest klubem, do którego wstępuje się na całe życie. Nie chcemy wśród siebie osób, które mają słomiany zapał. Osób, które teraz są motocyklistami, a którym za chwilę będzie się podobało coś innego - tłumaczy BeatStreet.

Podczas wizyty na w stanicy harcerskiej w Imiołkach trudno było określić, kto ze zlotowiczów przyjedzie tu za rok, a kto ma wspomniany "słomiany zapał" . Faktem jest, że impreza ściągnęła rzesze motocyklistów z różnych stron, nie tylko z Polski. Najprawdopodobniej najdłuższy odcinek do przejechania mieli motocykliści z Cypru. Przyjechali tu dwoma motocyklami, aby wspólnie ze swoim i "braćmi" wziąć udział w weekendowej zabawie.

Podczas I Zlotu Motocyklowego organizatorzy przygotowali bogaty program imprezy. W sobotę o godzinie 11.00 kolumna jednośladów wyruszyła w stronę Gniezna. Klubowicze przejechali przez ulicę Kisz-kowską, dalej Poznańską, do ronda PCK. Następnie ul. 3 Maja, Dąbrówki, aż do Rynku, Później Warszawską, Moniuszki, Chrobrego, Sobieskiego i Żwirki i Wigury, po czym skierowali się w stronę obozowiska. Potem pojechali do Dziekano-wic. Po zwiedzaniu Ostrowa Lednickiego odbyły się pokazy motocyklowe na parkingu przed małym skansenem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Obwodnica Metropolii Trójmiejskiej. Budowa w Żukowie (kwiecień 2024)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto