Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Interaktywne Muzeum Gniezna. Kolekcjonerzy, handlarze antyków, cinkciarze, nośpłaci

Jarosław Mikołajczyk
Nośpłat – w starym wielkopolskim rozumieniu – to, rzecz jasna, handlarz starzyzną. Nie zawsze więc był nim obnośny antykwariusz czy kolekcjoner. Jednak już w połowie XX w., kiedy jeszcze mówiło się gwarą powszechnie, zaczęto też nośpłatami nazywać tych, którzy handlowali używanymi narzędziami, starymi monetami i niekiedy zabytkami np. na poznańskim Łazarzu czy w Gnieźnie na Targowisku.

Interaktywne Muzeum Gniezna. Kolekcjonerzy, handlarze antyków, cinkciarze, nośpłaci

Przed II wojną światową często mówiono o nich także tandeciarze. To określenie raczej dotyczyło handlarzy używaną odzieżą, nie ma potrzeby wplatać go do tego artykułu. Tandeciarzem był np. Tuch z ul. Farnej, który prowadził coś w rodzaju dzisiejszego second handu. Jedynym jednak świadectwem jego obecności w przestrzeni miasta jest notka prasowa z „Lech. Gazeta Gnieźnieńska” z okresu międzywojnia, donosząca o kradzieży dotyczącej „składu tandeciarza Tucha”.

Nas interesuje raczej elita, czyli ci, których czasem utożsamiano z nośpłatami, a którzy rzadko wybierali się na podwórka, krzycząc:„Szmaty skupuję, stare przedmioty, obrazki, żelazka!”. __Wielu z nich wprawdzie regularnie odwiedza mniejsze miejscowości, poszukując za zgodą właścicieli posesji skarbów na strychach czy w piwnicach, by je odkupić i sprzedać później z zyskiem lub zostawić sobie do kolekcji. Spotykamy ich jeszcze na Targowisku. Tam najdłużej skupuje i sprzedaje antyki Michał Michałowski – kolekcjoner, pasjonat, miłośnik Gniezna, fotografii i historii. Człowiek, który nie tylko posiadł ogromną wiedzę na temat staroci, ale przede wszystkim jest regionalistą i ma sporą wiedzę na temat ogólnie pojętej historii. Pamięta jeszcze czasy, gdy targ staroci odbywał się tylko w dni targowe, czyli wtorek i piątek. To wówczas – obok tych, którzy sprzedawali faktycznie starzyznę: narzędzia, krany, niedostępne w czasach PRL-u części zamienne – przechadzali się panowie z albumami na monety czy klaserami na znaczki. Słyszało się od czasu do czasu, ale nie za głośne propozycje: „Sprzedam, kupię, zamienię”... Milicja interesowała się mocno tymi właśnie handlarzami, bo nieraz to u nich można było znaleźć tzw. skradzione fanty – przedmioty pochodzące z kradzieży. Rzecz jasna, zarówno szanująca się recydywa, której było wówczas, grypsującej, sporo w Gnieźnie, nie wchodziła z trefnym towarem między kolekcjonerów, jak i kolekcjonerzy-handlarze też mieli swój niepisany kodeks. Niekoniecznie oznaczał on, że owi handlarze zawsze byli uczciwi, jednak nie zabierali trefnych lub niesprawdzonych „eksponatów” na targ. Maryś z nietoperzem, a ściślej dziarą raczej przypominającą nieco nietoperza na szyi czy Jachu z Zielonego Rynku, Stary Sekla z Sienkiewicza – także nie żenili tu swoich rzeczy. Git był git.

Czasy sprzedaży staroci dwa razy w tygodniu, na części Targowiska bliżej Zielonego Rynku, minęły już dawno

Dziś wygląda to wszystko inaczej. Handlujący starymi przedmiotami coraz mniej przypominają nośpłata czy tandeciarza. Stoją z towarem m.in. w soboty, choć niektórzy bywają w sezonie letnim codziennie. Dziś raczej znajdziemy ich bliżej kościoła pw. św. Wawrzyńca, w okolicy pomnika króla Wacława II Czeskiego. Często na tych placach, gdzie stawali kolekcjonerzy, wołano: „Kupię, zamienię! Były to więc również nieoficjalne spotkania kolekcjonerów. Niejednokrotnie wymieniali tu oni monety czy znaczki. To wielkopolskie „maranie się” wykorzystywali też tzw. cinkciarze. Wprawdzie ich główną miejscówką jeszcze w latach 80. XX w. były okolice Pewexu i kawiarni „Maleńka” przy ul. Moniuszki, czasem jednak zaglądali na rewir.

Cinkciarz - zapomniane dziś słowo i zapomniana profesja

Niewielu dziś pamięta źródło tego żargonowego określenia. Dziś, mówiąc o cinkciarzach, myślimy przede wszystkim właśnie o czasach PRL. To oni sprzedawali nielegalnie obce waluty, przede wszystkim dolary amerykańskie. A jednak cinkciarz nie jest wymysłem tzw. realnego socjalizmu. Źródło tej profesji sięga co najmniej czasów okupacji niemieckiej podczas II wojny światowej. Wówczas jednak nazywano handlujących walutą: konikami, waluciarzami. W tym „wojennym” obrocie sprzedawali oni nie tylko dolary, bywało, że handlowali też złotem. PRL przyniósł nazwę „cinkciarz” – źródłem było angielskie change money, które wypowiadali handlarze niegłośno pod nosem, często w nieudolnej wersji „czincz many” czy „cieńć many”. Naloty na targach staroci, pod Peweksami i Baltonami (sklepy z towarem eksportowym, gdzie kupowało się za obce waluty), często miały – zwłaszcza w czasach późnego PRL-u – raczej fasadową formę. Nie da się ukryć, że cinkciarze byli dla MO i SB dobrym źródłem informacji. Swoją drogą, była to niezwykle dobrze prosperująca grupa społeczna. Po przemianach ustrojowych ten „zawód” jako taki zniknął, jednak wielu byłych cinkciarzy otworzyło oficjalne kantory wymiany walut. Kursy się zmieniły, nie było 20-krotnego „przebicia”, a z czasem popularna marka niemiecka, którą chętnie wymieniano na złotówki, przestała istnieć.

Wspomniana kawiarnia „Maleńka” była niezwykle dziwnym miejscem na towarzysko-kulturalnej mapie Gniezna. Królowały tu brzdące, wuzetki, kawa i herbata, ale konsumpcja była też dobrą okazją do spotkań specyficznych grup społecznych. Bywali tu – zwłaszcza w zimie, by się ogrzać – wystający niemal vis-à-vis „specjaliści” od obrotu walutami, we wtorki i piątki nietrunkowi sprzedawcy z Targowiska, kolekcjonerzy, którzy kończyli rozpoczęte na targu transakcje. Nie zabrakło tu także emerytek, które „wpadały” na tanią kawę przy papierosku, a gdy przesiadywali hipisi (z tego rzutu z lat 80. XX w.), pojawiali się też przedstawiciele silnej grypsującej recydywy, by „wysępić” od długowłosych trochę kasy na piwo w pobliskim „Wiarusie” – wyszynku zwanego potocznie „krainą latających kufli”.

Nielegalny obieg antyków, podobnie jak walut, miał przyzwolenie PRL-owskich władz

W przypadku antyków istniały jednak również oficjalne formy sprzedaży. Dzieła sztuki oraz sztukę użytkową można było przez kilka lat m.in. kupić w salonie Desy (przedsiębiorstwa „Dzieła Sztuki i Antyki”). Książki – to, rzecz jasna, antykwariaty, który działały na przestrzeni dziejów Gniezna w kilku lokalizacjach. Zapewne najdłużej funkcjonującym nieprzerwanie prywatnym antykwariatem jest ten pod szyldem firmy Kokott przy ul. Lecha. Na gnieźnieńskim rynku kolekcjonerskim niewątpliwie jest to jedno z ważniejszych miejsc. Dziś możemy też kupić lub sprzedać antyki przy Rynku Bednarskim 3. Sporo zabytkowych przedmiotów znajdują, a co za tym idzie – kolekcjonują detektoryści, czyli współcześni poszukiwacze „skarbów” z wykrywaczami metalu. Środowisko, skupione m.in. wokół Artura Wardęckiego, ma niemały wkład w odnajdywanie zabytków, zwłaszcza tych datowanych na XVIII, XIX i XX w. Aktywni są też poszukiwacze-rekonstruktorzy tacy jak np. Tomasz Góralczyk.

Odrębnym obiegiem dla zabytków i starych przedmiotów służyły w Gnieźnie u progu XXI w. jarmarki staroci na Rynku. Ich pomysłodawcą i organizatorem był Łukasz Naczas, związany wówczas z młodzieżówką SLD. Jarmarki były próbą połączenia otwartej sprzedaży w typie niemieckich Flohmarkt z wydarzeniami kulturalnymi, które często towarzyszyły tym spotkaniom. W pierwszych latach udawało się organizatorom zapraszać do Gniezna kolekcjonerów z całej Polski. Najprężniejsze jarmarki staroci odbywały się od 2002 do blisko 2012 r. Po tym czasie handel starociami i różnego rodzaju pamiątkami powrócił na tradycyjne miejsce –Targowisko od strony ul. Wawrzyńca. Przez dekadę odbyło się na Rynku ponad 600 spotkań kolekcjonerów i wystawców. Niestety, zmiana lokalizacji sprawiła, że impreza zaczęła „obumierać”. Faktem pozostaje, że przez lata obecności na Rynku wyznaczała ona rytm życia centrum Gniezna. Jarmarki gnieźnieńskie dla sporej części kolekcjonerów i pasjonatów były konkurencją dla podobnych spotkań organizowanych w Poznaniu.

Oddzielny temat kolekcjonerski to filatelistyka

Nie tak dawno hobby, któremu oddawało się wielu z nas. Dziś grono zbierających znaczki nie jest duże. Nadal jednak istnieje koło Gniezno Polskiego Związku Filatelistycznego – Klub Tematica. Pewna patyna w działaniach związku wyraża się w tym, jak wygląda ostatnia chyba tego typu gablotka – gazetka ścienna przy ul. Moniuszki. Działacze klubu umieszczają w niej ogłoszenia dotyczące różnych tematów związanych ze znaczkami i kartami pocztowymi. Pojawia się tam też biuletyn „Tematica”. Przez wiele lat prezesem koła był, zmarły w 2020r. Antoni Zgórecki, który działał w PZF od 1958 r. Odrębną działalność kolekcjonersko-wydawniczą prowadzi w Gnieźnie z powodzeniem Wojciech Śmielecki. „Śladami św. Wojciecha. Miejsca jego kultu” to tytuł jednej z organizowanych przez niego wystaw, w tym przypadku – dla uczczenia 600-lecia prymasostwa w Polsce, a przede wszystkim 1020. rocznicy śmierci św. Wojciecha. Ekspozycja była gratką nie tylko dla miłośników znaczków, datowników i kart pocztowych.

Jeśli mielibyśmy coś napisać o nietypowej pasji, to, jak się zdaje, kolekcjonowanie szalików klubów sportowych nie wzbudzi raczej większego zdziwienia. Jacek Drożdż – autor popularnej książki „Czterdzieści lat minęło”, opisującej ciekawe epizody gnieźnieńskiego żużla – zgromadził jednak kolekcję imponującą. Są w niej zarówno pamiątki dotyczące gnieźnieńskiej szlaki, jak i klubowe szaliki drużyn piłkarskich. I nie tylko. „Kiedy zaczynasz drążyć te gnieźnieńskie klimaty, często jest tak, że trafiasz na coś trochę obok głównych zainteresowań. Wiadomo, że mnie interesuje dziedzictwo sportowe. Ale trafił w moje ręce też piękny sztandar, który na razie pożyczyłem do Domu Powstańca” – wyznał nam Jacek Drożdż.

Przygotowując cykl poświęcony kolekcjonerom gnieźnieńskim, zapewne opiszemy szerzej zbiory i pasje Jacka Drożdża. Poświęcimy też zapewne sporo miejsca działaniom Michała Michałowskiego.

Słowniczek:
Cinkciarz
– handlujący walutą, najczęściej nielegalnie. Szersze wyjaśnienie i źródło kulturowe znajdziesz w artykule.
Nośpłat, czasem naśpłot – wielkopolskie, gwarowe określenie handlarza starzyzną. Początkowo o zabarwieniu pejoratywnym; z czasem zaczęto tak nazywać także tych, którzy sprzedawali stare przedmioty, w tym antyki.
Szlaka – żużel. W Gnieźnie to jeden z elementów tożsamości miejskiej.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto