Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jacek Kowalski: "W lesie zapominam o problemach"

Redakcja
Z prezydentem Gniezna Jackiem Kowalskim o tym, czy miał czas na bunt w okresie dojrzewania i czemu nie marzy o wyścigowym samochodzie, rozmawia Karolina Barełkowska

Panie prezydencie, o wykonywaniu jakiego zawodu, myślał pan będąc w szkole podstawowej?
- Gdy byłem młody, chciałem zostać archeologiem. Zawsze fascynowała mnie historia cywilizacji i kultury. Lubiłem też śledzić w książkach dzieje ludzkości i poznawać jej tajemnice.

Jest pan prezesem Powiatowego Związku Ochotniczej Straży Pożarnej, myślał pan kiedyś aby zostać strażakiem?
- Nigdy nie myślałem o tym, by zostać zawodowym strażakiem, jednak zawsze chciałem w jakiś sposób pomagać drugiemu człowiekowi. Po części cel ten zrealizowałem wstępując do Związku Ochotniczych Straży pożarnych.

Jakim był pan nastolatkiem, przechodził pan tak zwany okres buntu?
- Jako nastolatek zajmowałem się głównie nauką i sportem. Szczególnie lubiłem koszykówkę. Byłem też wicemistrzem Pomorza w rzucie młotem. Nie miałem zatem czasu na myślenie o buncie.

Czy decyzję, aby pójść na studia na Akademię Rolniczą podjął pan sam, czy brał pan pod uwagę również głos na przykład swoich rodziców?
- To był mój wybór. Decyzji nie podjąłem jednak od razu, bo myślałem również o studiowaniu na Akademii Medycznej lub o weterynarii. Zootechnika jest jednak bardzo bliska temu drugiemu kierunkowi. Do dziś jestem pasjonatem przyrody. Gdy jestem w lesie i mam kontakt z naturą czuję się najlepiej. Tam wypoczywam i zapominam o problemach.

W pewnym momencie zakończył pan swoją pracę zawodową a zajął się pan polityką. Można powiedzieć, że to właśnie ona stała się pana pracą, na pewno bardzo stresującą i czasochłonną. Miewa pan chwile, że żałuje pan tej decyzji? Ma pan czasem myśli, że pana praca zawodowa była by mniej stresująca?
- Zanim zająłem się polityką pracowałem w Bacutilu. Kiedyś ktoś zapytał mnie, czy nie chciałbym spróbować swych sił w samorządzie. Spróbowałem i zostałem radnym, a potem wybrano mnie na wicestarostę. Zrezygnowałem więc z kierowania firmą i zdecydowałem się na działalność samorządową. Praca ta jest bardzo stresująca i czasochłonna. Nie jest łatwo, gdyż jest to przede wszystkim służba na rzecz drugiego człowieka i miasta. Trzeba żyć tym od rana do wieczora. Mimo trudnych chwil, nigdy jednak nie żałowałem swojej decyzji. Nic bowiem nie cieszy tak bardzo, jak pomoc, którą można udzielić bliźniemu.

Ma pan czas na relaks? Co wówczas pan robi - spaceruje, czyta książki czy nadrabia filmowe zaległości?
- Nigdy nie byłem zwolennikiem leżakowania. Bardzo lubię prace w ogrodzie, a także spacery po lesie. Gnieźnieńskie lasy są tak piękne i bogate w różnorodne gatunki ptaków czy drobnej zwierzyny, więc człowiek podczas tych leśnych spacerów niejednokrotnie zachwycić się może pięknem naszej rodzimej przyrody. Po takim dotlenieniu od razu ustaje zmęczenie, a i na kłopoty patrzy się z nieco innej perspektywy. Sam jestem myśliwym. Dla mnie jednak istotą myślistwa nie jest strzelanie do zwierzyny, ale sam kontakt z nią w jej naturalnym środowisku. Samo chodzenie po lesie, tropienie i dostrzeżenie zwierza stanowi dla mnie doskonałą formę relaksu. Warto też pamiętać, iż myślistwo to także ochrona przyrody poprzez dokarmianie zwierzyny podczas długich polskich zim.

Panie prezydencie są rzeczy, które strasznie pana denerwują? Nie mówię tu o sytuacjach służbowych?
- Z natury jestem optymistą i staram się zawsze doszukiwać w różnych sytuacjach, zdarzeniach czy rzeczach tych jaśniejszych, pozytywnych stron. Staram się zawsze pamiętać też słowa mojej babci, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Dlatego nie zacietrzewiam się szybko, a chwilowa złość na różne ludzkie przywary szybko mi mija.

Szybkie wyścigowe auto, podróż dookoła świata - jakie jest pana marzenie?
- Wyścigowe auto.. hmmm? (śmiech), nie, nie, moje gabaryty raczej nie preferują mnie do jazdy szybkim, wyścigowym samochodem. Bardzo lubię podróżować, poznawać nowych ludzi, miejsca, kulturę. Niekoniecznie muszą być to wyjazdy zagraniczne. W naszym kraju jest wiele pięknych i ciekawych miejsc. Bardzo lubię polski Bałtyk, może dlatego, że jestem spod znaku ryb (śmiech)?

Proszę zdradzić, jakiej muzyki pan najchętniej słucha?
- Z racji rozlicznych obowiązków zawodowych nie mam zbyt wiele czasu na słuchanie muzyki. Wszystko też zależy od okoliczności, w jakich jestem. Jadąc samochodem lubię posłuchać polskiego rocka, na weselu cieszy mnie muzyka biesiadna, natomiast wieczorami w zaciszu domowym włączam płyty z muzyką poważną. Jak więc pani redaktor widzi, jest tu duży rozstrzał i trudno jest mi wskazać jedną płytę czy wykonawcę, z którym się utożsamiam.

Panie prezydencie, ma pan ulubione filmy, takie do oglądania których chętnie pan wraca?
- Bardzo lubię polskie komedie. Chętnie oglądam trylogię nakręconą bodajże przez Sylwestra Chęcińskiego o perypetiach dwóch sąsiadów Pawlaka i Kargula. Gagi i sytuacje z tych filmów zawsze bawią mnie do łez. Chętnie wracam też do filmów o tematyce historycznej Jerzego Hoffmana. Zagraniczne kino to dla mnie chociażby słynny "Grek Zorba", a to ze względu na bardzo mądrą życiowo postawę tytułowego bohatera oraz "Siedmiu wspaniałych", jeden z moich ulubionych westernów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Jacek Kowalski: "W lesie zapominam o problemach" - Gniezno Nasze Miasto

Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto