Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Karolina Artymowicz o swojej pierwszej płycie [WYWIAD]

Paweł Brzeźniak
Dawid Stube/Fotostube
Z Karoliną Artymowicz, mieszkanką Charbowa, która w "Idolu" zajęła drugie miejsce, rozmawia Paweł Brzeźniak.

Minęło kilka dni od Twojego udziału w „Idolu”. Jak będziesz wspominała ten rozdział Twojego życia?
- Na pewno bardzo dobrze. Poznałam wspaniałych ludzi, wyniosłam stamtąd kilka przyjaźni. Dzięki "Idolowi" miałam możliwość nagrania i nakręcenia klipu do "Dalej", zapraszam wszystkich do obejrzenia go na Youtubie i do śledzenia mojej kariery na Facebooku .

Wiemy, że przygotowujesz swoją premierową płytę. Jak to wygląda i kiedy możemy spodziewać się Twojego krążka?
- Tak naprawdę, częściowo utwory są gotowe, to są szkice. Są one wynikiem mojej pracy już od gimnazjum, dużo tekstów, ale też muzyki napisałam właśnie wtedy. Pracujemy na spokojnie i nie chcę mieć tej presji na sobie, że trzeba to zrobić jak najszybciej. Z drugiej strony, nie chcę, żeby ludzie czekali na płytę za długo, więc postaram się to jakoś wypośrodkować. Myślę, że wiosna przyszłego roku to prawdopodobny czas na wydanie płyty.

To zresztą fajny czas na nowy etap w życiu.
- Tak, nawet biorąc pod uwagę klimat mojej płyty. To taka wiosna przyszłego roku. O, to nawet fajny pomysł na tytuł na piosenkę (śmiech).

No proszę, inspirację można znaleźć nawet w czasie wywiadu. Czy na płycie będą dominować piosenki w takim nurcie, jak w Twoim pierwszym singlu - „Dalej”?
- Tak naprawdę, to jestem dalej ja. Nie ma jakiegoś przerostu formy nad treścią, zero plastiku. Wszystko będzie bardzo delikatne, z nawiązaniami do natury. To będę cała ja. A wiadomo, że każdy z nas ma nie tyle, co kilka twarzy, ale kilka odsłon. Wiadomo, że na co dzień nie wyglądam jak „polna wróżka”, ale myślę, że na koncertach jak najbardziej już tak (śmiech).

**

Twoja mama mówiła, że może nie wyglądasz, ale jesteś bardzo silną wewnętrznie osobą. W związku z tym, Twoi fani nie powinni mieć obaw, że komercja zrobi z Tobą coś złego. **
- Tak, mam przy sobie wspaniałych ludzi, którzy, broń Boże, nie chcą zmieniać tego, co tworzę, chcą to tylko doszlifować, żeby to było jak najbardziej profesjonalne. Wiadomo, że nie mam za sobą żadnej szkoły muzycznej, moje doświadczenie na scenie muzycznej jest znikome – szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę dorobek innych uczestników „Idola”. Jest więc teraz proces szlifowania, pokazywania błędów, ale też niezabierania tego, co we mnie najbardziej oryginalne i tego, co mnie definiuje.

Gdzie chciałabyś się zobaczyć w sensie artystycznym za kilka lat?
- Najlepiej z kolejną płytą, która będzie kolejnym odzwierciedleniem mnie, ale z większym, ostrzejszym przytupem. Chciałabym widzieć obok siebie jak najwięcej ludzi, którzy będą odbiorcami mojej muzyki, bo na tym mi zależy najbardziej. Nie tylko mnie, ale w ogóle nam, artystom.

Jako artystka dałaś się poznać jako osoba bardzo wrażliwa i spokojna, czasami wycofana. Czy problemem dla Ciebie jest ten wszechogarniający szum z ilością zdjęć, autografów i wiadomości na Facebooku?
- Mam czasami problem tylko i wyłącznie z sytaucją, gdy nie widzę osoby, która mnie o coś prosi. Na przykład wtedy, kiedy w sieci ktoś prosi mnie o wysłanie autografu. To nawet nie problem, ale średnio to rozumiem. Jeśli spotykam kogoś na ulicy i chce zdjęcie czy autograf, to jest to nawet przyjemne, bo mogę dotknąć osoby, które słuchają mojej muzyki – to jest niesamowite. Natomiast w internecie wciąż mam pewną dziwną barierę. Jeśli dostaję 200 wiadomości dziennie o treści: „Hej, co tam?”, to mam z tym problem. Aczkolwiek staram się odpisać każdemu, jak czas mi jeszcze na to pozwala. Staram się trzymać kontakt, bo wiem, że internet jest najłtawiejszą drogą łączności z fanami.

Jak teraz wygląda Twój codzienny dzień?
- To różnie bywa. Nigdy nie byłam osobą, która robiła wszystko pod harmonogram. Raczej wszystko wynikało nagle i jak coś trzeba było robić, to po prostu to robiłam. Przed „Idolem” byłam takim trochę leniuszkiem, który lubi sobie nawet nie pospać, ale poleżeć na łóżku. Nie raz było tak, że po szkole leżałam, odpoczywałam i oglądałam sobie jakieś głupie filmiki na YouTubie. Teraz nie jestem w stanie usiedzieć w miejscu. Kiedy mam chwilę wolnego i myślę, żeby się położyć, to po chwili po prostu muszę wstać i czymś się zająć. Mogę nawet chodzić wokół stołu, ale muszę coś robić. Na planie zawsze było dużo pracy, wszędzie trzeba było być o tej samej godzinie, nie da się ukryć, że było mnóstwo pracy. Ale to też dobrze, bo wyzbyłam się złej cechy.

W „Idolu” często zmieniałaś artystyczną twarz, bywało tak, że dwu- lub trzykrotnie w czasie jednego odcinka. Czułaś się tym tak po ludzku zmęczona?

- Tak, to było męczące. Kocham śpiewać, ale w swoim określonym kierunku, chodzi mi o pokazywanie samej siebie. Śpiewać potrafią miliony, ale powinniśmy się wyróżniać tym, co nas definiuje i sprawia, że jesteśmy oryginalni. Jeśli ktoś chce zaśpiewać piosenkę w stylu A, B czy C, to radziłabym mu, żeby poszedł na wokalistykę. Chciałabym pokazywać siebie. Jest różnica między wokalistką a artystką piosenkarką. Wokalistka chce i potrafi zaśpiewać wszystko, używa swojego głosu jako narzędzia. A artystka piosenkarka to ktoś, kto przekazuje swoje emocje. To nie jest tak, że wszystko musi być w punkt, idealne, to ma poruszać publiczność. To też było fajne sprawdzenie siebie, uświadomiłam sobie, że na pewno są pewne gatunki muzyczne, z którymi nie chcę mieć nic do czynienia. (śmiech)

Pewnie nie będziemy często oglądać Karoliny Artymowicz wymalowanej, „odszczelonej”, ale bardziej naturalnej.
- Tak, to słychać w mojej muzyce. Staram się nawiązywać do natury, bo jest ona siłą, której człowiek nigdy nie pokona. Powinniśmy jej dziękować i oddawać jej swego rodzaju hołd, a nie poprawiać jej.

Twoje korzenie muzyczne są związane z zespołem Create. Myślisz o pewnej współpracy z chłopakami?
- Mega się z nimi lubię. Dla mnie Create to w głównej mierze sam Maciej Rembikowski, z którym bardzo chciałabym w przyszłości współpracować. Wiem, że nie pozwoli mi utkwić w miejscu, on też zdaje sobie sprawę z tego, że ważne jest udoskonalanie muzyki, kroczenie naprzód. Myślę, że Maciej mi w tym pomoże.

Pochodzisz z Charbowa w gminie Kłecko. Burmistrz Adam Serwatka w rozmowie ze mną przyznał, że byłby bardzo zadowolony ze współpracy z Tobą, ale oczywiście nie wywiera żadnej presji. W każdym bądź razie, nie wyglądasz na osobę, która odcięłaby swoje korzenie.
- Kiedy przygotuję swój materiał na płytę, to z chęcią pokażę się na występie w Kłecku. Dużo zawdzięczam moim korzeniom, czyli tej gminie. Kiedy w „Idolu” pytali mnie, kim jestem, to zawsze podkreślałam, że z Charbowa koło Kłecka. Nie było mowy o tym, żeby pisać o Poznaniu czy ogólnie o Wielkopolsce, żeby ludzie mieli przybliżenie skąd jestem. Nigdy nie chciałam do czegoś takiego dopuścić. Jestem dumna skąd jestem. To piękna okolica. Mam stamtąd wiele pięknych wspomnień i wspaniałych przyjaciół i tam zaczęła się moja przygoda z muzyką. Jestem bardzo wdzięczna, a ja lubię to okazywać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto