Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kiedy sołtys jest kobietą, a nie starszym panem z wąsami i w kaloszach [REPORTAŻ]

Paweł Brzeźniak
Dawid Stube/Fotostube
Trzy kobiety. Każda z nich ma swoje sukcesy, zarówno rodzinne, jak i zawodowe. Jest jeszcze coś, co je łączy. Wykonują funkcję sołtysa. Tak, kobiety w roli sołtysa, pomimo tego, a w zasadzie na przekór temu, że w naszym kraju pokutuje zupełnie inny wizerunek gospodarza wsi.

Kiedy jeszcze Magdalena Sekulska nie była sołtysem Osińca, angażowała się w różne inicjatywy społeczne, jest dyrektorem sprzedaży w jednej z regionalnych firm. Kilku bliskich sąsiadów uznało, że skoro i tak realizuje część zadań, które leżą w kompetencjach sołtysa, to powinna nim zostać. I tak też się stało. Było to 20 lutego 2015 roku.

Wioletta Nawrocka od urodzenia jest związana z Goślinowem. To wieś, która jest określana jako „sypialnia Gniezna”, bowiem coraz więcej ludzi przeprowadza się z miasta właśnie do jej miejscowości. Sołtysem jest pierwszą kadencję, a do tego sprawuje funkcję gminnej radnej. Oprócz tego, wspólnie z mężem zajmuje się wychowaniem czwórki dzieci, a to nie lada wyzwanie.

Kamila Butrymowicz jest sołtysem Napoleonowa, jednej z najmniejszych wsi w gminie Gniezno, liczącej 79 mieszkańców. Funkcję tę sprawuje od lutego 2015 roku. - Decyzję o kandydowaniu podjęłam na dwa dni przed wyborami, więc było to dość spontaniczne. Namówili mnie moi sąsiedzi i zdecydowałam się – dodaje. Młoda pani sołtys prowadzi wspólnie z mężem gospodarstwo rolne o powierzchni 19 ha. Wychowuje dzieci i jeszcze znajduje czas na to, żeby pisać wnioski o wsparcie finansowe dla rolników z okolicy.

Jak na decyzję o kandydowaniu zareagowała rodzina oraz znajomi Magdaleny Sekulskiej? - Znają mnie na tyle dobrze, że nie byli zaskoczeni. Dużym wsparciem byli dla mnie ojciec, brat i wujek - włodarz sąsiedniej gminy. Oni zawsze we mnie wierzą. A ta wiara, to jedna z tych rzeczy, które najbardziej „dodają mi skrzydeł”. Doskonale pamiętam dzień wyborów, kiedy to nie zdążyłam dojechać do domu po zebraniu, a oni już siedzieli przy stole z butelką szampana – wspomina sołtys Osińca. - Jeśli tyle osób mi zaufało, to ja muszę zrobić wszystko, aby im pokazać, że było warto – dodaje.

"Pani jest sołtysem?"
Czy sołtys Osińca uważa, że jej funkcja jest postrzegana stereotypowo, na zasadzie, że sołtys to z reguły starszy mężczyzna z wąsem i w kaloszach? - Trochę tak jest. Kiedy byłam na Gali „Głosu Wielkopolskiego” w ramach plebiscytu „Człowiek Roku 2015”, prowadzący wyczytał moje nazwisko i przedstawił jako sołtysa wsi Osiniec. Kiedy weszłam na scenę, z niedowierzaniem zapytał: „Pani jest sołtysem?”. I to jest chyba najlepszy dowód na to, że ten stereotyp nadal funkcjonuje – mówi Magdalena Sekulska.

Sołtys Osińca uważa, że kobiety już dawno wyszły z cienia mężczyzn. - Są bardzo aktywne, a będą jeszcze bardziej w wielu dziedzinach. Coraz więcej kobiet obejmuje stanowiska menedżerskie w dużych firmach i radzą sobie co najmniej tak dobrze, jak mężczyźni. Dlaczego zatem nie miałyby piastować funkcji sołtysa? - pyta retorycznie nasza rozmówczyni. Czy Magdalenie Sekulskiej zdarzało się odczuć, że jest traktowana przez niektórych "z góry"? - Nie, nic takiego nie odczułam ze strony jakiegokolwiek mężczyzny. Oczywiście, nie wszyscy byli zadowoleni z takiego wyniku wyborów i też tego nie ukrywali. Jednak żadne nieuprzejmości nie miały miejsca. Wiele się zmieniło i nawet jeśli rok temu ktoś uważał, że nie nadaję się do sprawowania tej funkcji, to w tej chwili myśli inaczej – przyznaje Magdalena Sekulska.

Gmina Gniezno, zarówno w radzie, jak i w gospodarstwach rolnych, jest zdominowana przez mężczyzn. Jak sołtys Osińca czuje się w tym towarzystwie?- Moje życie zawodowe od samego początku układa się tak, że częściej współpracuję z mężczyznami niż kobietami. Ten zespół, w którym pracuję na co dzień jako dyrektor sprzedaży, tworzą mężczyźni. Ja jestem tam wyjątkiem. Tak więc dominacja mężczyzn w samorządzie nie jest dla mnie czymś szczególnym – mówi sołtys Osińca, która podkreśla, że ważne jest to, aby obie strony chciały współpracować na zasadzie partnerskich relacji. - A to, czy współpraca ta odbywa się pomiędzy kobietami a mężczyznami czy przedstawicielami tych samych płci, ma najmniejsze znaczenie. Jeśli ktoś naprawdę chce stworzyć coś efektywnego, to zrobi to w każdych warunkach – dodaje.

Sołtys jak wójt z "Rancza"
Kiedyś ktoś żartobliwie określił Wiolettę Nawrocką jako Lucy Wilską z „Rancza”. - Ludzie są w szoku, że to właśnie ja jestem sołtysem. Mimo to, raczej traktują mnie poważnie. Nie spotkałam się z myśleniem stereotypowym. Nie jestem pierwszą kobietą-sołtysem w Goślinowie, bo już kiedyś jedna pani sprawowała tę funkcję – mówi Wioletta Nawrocka. Stereotypy na temat kobiety-sołtysa zdarzają się, ale mają zabawną formę i pochodzą z reguły od ludzi z zewnątrz. - Jeżeli ktoś pyta o sołtysa, to nie spodziewa się osoby w moim wieku, a już na pewno kobiety. Mamy modernizację naszego skrzyżowania. Kiedy przyjechał pewien pan, który miał się tym zająć, to usłyszałam, że jak dowiedział się o sołtysie, to spodziewał się starszego dziadka z wąsami. Raczej jest to jednak pozytywne zaskoczenie – mówi Kamila Butrymowicz. - Dla mnie nie ma to większego znaczenia, czy dogaduję się z kobietą czy mężczyzną na stanowisku sołtysa. Czasami dzwonię do doświadczonych sołtysów, bo to nie jest tak, że znam się na wszystkim. Bywają takie chwile, kiedy po prostu trzeba się poradzić – dodaje Wioletta Nawrocka.

Rozmowa z przyjaciółką na wyleczenie "doła"
A co daje największą satysfakcję? - Kontakt z ludźmi i kiedy to, czego się podejmuję, udaje się. Są takie chwile, kiedy mam dosyć, ale one szybko przechodzą. To jest zazwyczaj wtedy, kiedy coś się nie udaje. Ale po jakimś czasie przychodzi nowy pomysł, a wraz z nim nowa energia. Satysfakcja jest choćby z tego, że udało się zorganizować festyn dla dzieci albo dożynki w zeszłym roku, po raz pierwszy od 33 lat – opowiada Wioletta Nawrocka. Kiedy przychodzą kryzysowe momenty, to pierwszą osobą do rozmowy jest oczywiście mąż, a drugą – przyjaciółka, również radna, z pobliskiego Łabiszynka. - Potrafimy o wpół do dziesiątej wieczorem zadzwonić do siebie i wyżalić się, porozmawiać o wspólnych problemach. Najbardziej łączy nas szkoła, bo nasze dzieciaki chodzą do niej w Goślinowie - dodaje

Uczyć się od najlepszych
Jak przyznaje Wioletta Nawrocka, sama czerpie doświadczenia z innych sołectw. Ma dwie pobliskie miejscowości, które są dla niej wzorem do naśladowania. - Przede wszystkim chodzi o Zdziechowę, bowiem w tej wsi dużo się dzieje. Za przykład może posłużyć choćby organizacja Dnia Dziecka. Mieszkańcy namawiali mnie, żeby organizować właśnie takie imprezy. Z kolei, od Osińca zapożyczyłam pomysł utworzenia strony wsi na Facebooku – wyjaśnia Wioletta Nawrocka.

Sołtys Goślinowa jest prawdziwym wulkanem energii – było to widać szczególnie podczas przygotowań do zeszłorocznych dożynek gminnych, których autor tych słów był świadkiem. Wioletta Nawrocka działała tak, żeby wszystko było zapięte „na ostatni guzik”. Momentami było bardzo stresująco. - Nerwy były dlatego, że po raz pierwszym organizowałam dożynki. W najbliższym czasie planujemy wspólnie z radą rodziców zorganizować dzień rodziny. Jeśli chodzi o inwestycje, to zależy nam na budowie nakładki w naszej miejscowości. Nie zabraknie także standardowych imprez, takich jak Andrzejki czy Mikołajki – dodaje.

Działanie sołtysa Osińca dotyczy chociażby składania wniosków w trudnych tematach, jakie zgłaszają mieszkańcy; do tego dochodzi organizowanie różnych inicjatyw społecznych aż po nieustanne szukanie możliwości wsparcia finansowego z zewnątrz. - Wniosek to nie tylko napisanie pisma i złożenie go w urzędzie gminy. To ciągłe monitorowanie, tego co się dzieje w danym temacie, a w przypadku braku akceptacji – poszukiwanie alternatywnych rozwiązań – wyjaśnia M. Sekulska. Miejscowość pani sołtys składa się w coraz większej części z napływowych mieszkańców miast, takich, jak Gniezno, a nawet większych.

Łącznik między urzędem a mieszkańcami
Najbardziej widowiskowe i namacalne działania to oczywiście imprezy dla mieszkańców. - Kto kiedykolwiek organizował podobne wydarzenia wie, ile energii trzeba włożyć, aby wszystko było gotowe na czas i aby atrakcje były na tyle ciekawe, że uczestnicy będą od razu po zakończeniu jednej imprezy pytać, kiedy odbędzie się następna – mówi z uśmiechem sołtys Osińca. - Jest wiele osób, na których pomoc i wsparcie zawsze mogę liczyć. Bez wątpienia jest to nasza radna Agata Górna, pan Mariusz Purol i jego żona Ewa oraz zaprzyjaźnione firmy lokalne – wymienia. Z konkretnych działań Magdaleny Sekulskiej trzeba wymienić choćby nadzorowanie prac przy zagospodarowaniu terenu przy placu zabaw Nivea, który od zeszłego roku znajduje się na terenie Osińca.

W tej chwili trwają prace przy zagospodarowywaniu terenu przy placu Nivea, tj. założenie trawnika, przygotowanie boiska do piłki plażowej, a więc i zakup odpowiedniego wyposażenia, do tego ławki i inne elementy. - Oczywiście nie ja wykonuję te prace. Wszystkim zajmuje się pan Marcin Walkowiak, którego kompetencje pozwalają mi na to, że czas, który musiałabym poświęcić na np. szukanie i zakup urządzeń, mogę spożytkować na inne zajęcia.
Niemniej jednak pewne kwestie trzeba skonsultować i ustalić szczegóły, aby efekt końcowy był zbieżny z oczekiwaniami - mówi M. Sekulska.

Niedawno była montowana karuzela na placu zabaw przy ul. Aleja Pierwsza. Nim jednak do tego doszło trzeba było znaleźć odpowiednią, a więc zapoznać się z kilkunastoma ofertami różnych firm. Tak więc to nie jest tak, że coś po prostu zostało zrobione. Wcześniej bowiem należy wykonać wiele czynności, które nie są zauważalne dla otoczenia.

- Jest to bardzo satysfakcjonująca praca. Traktuję to przede wszystkim jako działalność społeczną. Lubię rozmawiać z ludźmi, staram się być na bieżąco z informacjami z gminy, dlatego staram się być łącznikiem między urzędem a mieszkańcami – mówi o pracy sołtysa Kamila Butrymowicz, która podkreśla, że jednym z jej głównych obowiązków jest przekazywanie informacji w formie kurendy. Napoleonowo jest taką wsią, w której domostwa znajdują się wzdłuż jednej długiej drogi, zatem czasami pani sołtys, w ramach spaceru, informuje wszystkich mieszkańców. - I zajmuje mi to nie więcej niż godzinę – wyznaje z uśmiechem.

Pani od trudnych spraw
Praca Wioletty Nawrockiej w dużej części składa się z interweniowania w sprawach mieszkańców. Najczęściej telefon rozdzwania się właśnie wiosną, bo zima czy jesień to okresy, w których mniej się dzieje. - Wiosną potrzebne są naprawy dróg. Dowiaduję się, na przykład, że coś się zepsuło, ktoś coś zdewastował. Czasami są takie chwile, kiedy ludzie dzwonią ze swoimi problemami. Trzeba iść i to załatwić – przyznaje sołtys Goślinowa.
Sołectwo składa się z dwóch wsi: Winiary (ok. 70 mieszkańców) oraz Goślinowo (ok. 530 mieszkańców). Goślinowo ma doskonałą lokalizację, bowiem jest położone tuż obok Gniezna i znajduje się przy drodze krajowej nr 5. Miejscowość posiada własną szkołę i świetlicę, która niedawno została oddana do użytku. Wioletta Nawrocka jest jednocześnie radną, co z pewnością dodaje obowiązków.

Nie tylko inwestycje, ale też zabawa
Napoleonowo, podobnie, jak inne miejscowości, finansuje potrzeby swoich mieszkańców z funduszu sołeckiego. Jednak w takiej niewielkiej miejscowości nie ma potrzeby realizowania wielkich inwestycji. - Chciałabym przynajmniej raz w roku zorganizować imprezy dla naszych mieszkańców. Moglibyśmy spotkać się przy grillu i pobawić we wspólnym gronie. Ludzie coraz bardziej się od siebie oddalają, każdy goni za pieniądzem, dlatego każda chwila spędzona razem jest ważna – podkreśla sołtys Napoleonowa. - W planach mamy także wymianę nawierzchni w części wsi, zagospodarowanie terenu wokół tablic pamiątkowych. Myśleliśmy o dodatkowej latarni we wsi, żeby przyjemniej i bezpieczniej można było jeździć na rowerze czy spacerować – mówi Kamila Butrymowicz, która liczy także na środki z unijnego programu LEADER.

Pani sołtys będzie radną?
Sołtys nie wyklucza dalszego rozwoju swojej działalności publicznej. Być może za nieco ponad dwa lata będzie ubiegać się o mandat gminnej radnej. - Jeśli będę startować, to będzie to podyktowane moją chęcią działania. To też zależy od tego, czy będę miała wystarczającą ilość czasu. Zajęcia radnego są bardziej czasochłonne. Żeby rzetelnie przygotować się na sesję, trzeba czytać ustawy, żeby głosować za lub przeciw. Nie można tego robić pobieżnie, bo to się mija z celem – zaznacza z przekonaniem.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto