Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Klamka zapadła. Historia ZSP nr 4 im. Jana Kilińskiego dobiegła końca

Aleksander Karwowski
Ani manifestacja uczniów przed budynkiem starostwa, ani transparenty, ani wypowiedzi rodziców uczniów, ani chęć podania się do dymisji przez dyrektora, nie powstrzymały tego, co zapowiadane było od tygodnia. ZSP nr 4 przestanie istnieć, a jego struktury wchłonie ZSP nr 1.

Że nadzwyczajna Sesja Rady Powiatu będzie gorąca, wiedzieli wszyscy. Jednak atmosfera w sali sesyjnej starostwa rozpaliła niemal wszystkich obecnych. Wszystko za sprawą zamiaru likwidacji ZSP nr 4, włączenia jej struktur do ZSP nr 1, oraz sam sposób przedstawienia tego pomysłu, który ominął samą szkołę i jej uczniów.

Prawie na godzinę przed zaplanowaną sesją, przed budynkiem Starostwa Powiatowego zaczęli zbierać się uczniowie szkoły, której temat miał być poruszany na obradach. Z transparentami, ubrani w szkolne fartuchy kucharskie głośno manifestowali swoją dezaprobatę do zamiarów Zarządu Powiatu. - Chcemy mieć własną szkołę, a nie chodzić do innej - mówią dziewczyny trzymające transparent. - Boimy się, że wszystko się zmieni, i nauczyciele, i atmosfera. Tu mieliśmy swoją wspólnotę. Nasza szkoła jest gastronomiczna, a druga jest rolnicza. Nie wiemy jak to będzie. Wątpimy, że radni coś zmienią, ale mamy ogromną nadzieję - mówiły przed sesją uczennice.

Kilkudziesięciu uczniów zebranych pod starostwem śpiewało, wykrzykiwało hasła z niezadowoleniem z likwidacji szkoły. Transparenty zawierały hasła: "Nie chcemy do Rolnika!", "Stop likwidacji ZSP nr 4", "Mamy swojego gastronomika, nie przenoście nas do rolnika", "My się nie damy, szkoły nie oddamy". Wśród ryku syren i klekotek przedzierał się głos dużego rozczarowania.

Na salę obrad dotarła nie tylko młodzież, ale także rodzice uczniów. Nie kryli złości z decyzji powiatu. - Jestem załamana - mówiła Małgorzata Czekalska, której syn uczęszcza do ZSP nr 4. - Syn przyszedł ze szkoły to dostał ataku. Chodzi do klasy pierwszej integracyjnej. Jak rozmawiam na ulicy z rodzicami uczniów, którzy jeszcze się uczyli w starym budynku szkoły przy ulicy 22 lipca, to powiedzieli, że jakby wiedzieli, to by więcej ludzi przyszło zaprotestować. Wszyscy wiedzą jakie pan dyrektor ma podejście do młodzieży, że się stara. Widać to po szkole. Aż chce się tam wejść. Jeśli to przejdzie, to już jestem zapisana do senatora, a jak będzie trzeba, to pojadę do Warszawy. Syn jest zupełnie załamany. Nikt nam nie mówił, że tak się stanie. Ja rozumiem, że są oszczędności, ale dlaczego kosztem młodzieży? - pytała. Wtórowali jej inni rodzice. - Mój syn ma orzeczenie i jest w klasie integracyjnej. W mojej ocenie to jest zbójecka forma likwidacji szkoły. Mój syn w tej szkole czuje się bardzo dobrze, co będzie dalej, trudno powiedzieć. Dzieci są naprawdę bardzo rozżalone - nie kryje Tomasz Stanowski.

Atmosfera zaczynała podwyższać temperaturę z każdymi kolejnymi uczniami wchodzącymi do sali obrad, na której nie zabrakło także samego dyrektora placówki Dariusza Banickiego, oraz nauczycieli ze szkoły.

Przed obradami zagadnięta starosta Beata Tarczyńska zachowywała zimną krew. - Sądzę, że uczniowie są niedoinformowani i niektóre osoby może nie przekazywały tej informacji w taki sposób, jaka jest rzeczywistość. Rozumiem ten niepokój, ale on jest niepotrzebny i sądzę, że po przedstawieniu naszych argumentów uspokoją się nastroje, szczególnie rodziców dzieci z klas integracyjnych, bo ten temat niepotrzebnie został wywołany. Nieodpowiedzialnie niektóre osoby wzbudziły ten niepokój i to wzburzenie. Będzie połączenie szkół. Tak naprawdę nic się nie zmieni.

W tym czasie niewielu mogło się spodziewać, że dyskusja na sali obrad będzie momentami bardzo ostra i potrwa kilka godzin. Obrady rozpoczęły się od wniosków formalnych radnych Dariusza Pilaka i Radosława Sobkowiaka, którzy apelowali o przerwanie sesji. Motywowali to tym, że nie przedstawiono im żadnych analiz dotyczących proponowanych uchwał. Dariusz Pilak wymienił kilkanaście tematów, które powinny znaleźć się w uzasadnieniu o rozwiązaniu placówki. Towarzyszyły temu intensywne oklaski na widowni. Wnioski obu radnych nie spotkały się jednak z akceptacją Rady Powiatu, zatem do wygłoszenia projektu uchwały przystąpił dyrektor Wydziału Edukacji Jerzy Lubbe. - Z dniem 31 sierpnia 2016 roku, rozwiązuje się Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 4 im. Jana Kilińskiego w Gnieźnie, położony przy ulicy Sobieskiego 20, Zasadniczej Szkoły Zawodowej, Technikum.

Po przeczytaniu projektu uchwały przez Jerzego Lubbe o głos poprosił radny Telesfor Gościniak. - Zwracam się z apelem do większości koalicyjnej o zmianę decyzji i nie przyjmowanie tych uchwał. To najefektywniejsza wielkość szkoły w odniesieniu do kosztów prowadzenia. Tego typu szkoły są modelowe. Powinno się dążyć do takiego modelu - apelował radny dodając. - Modelowych szkół się nie rozwiązuje. Czytałem wypowiedzi pani starosty. To wszystko ładnie brzmi w słowach, ale w praktyce wygląda to zupełnie inaczej. Zadziałano niespodziewanie zadając niepokój pracownikom szkoły. Nikt nie spodziewał się, że taka szkoła może być rozwiązywana - mówił Telesfor Gościniak i apelował o rozmowy i dialog. - Warto rozmawiać, trzeba rozmawiać - mówił stanowczo.

Dariusz Pilak zwrócił się do widowni składającej się z coraz większej liczby uczniów, nauczycieli i rodziców mówiąc, że sprawa likwidacji szkoły nie wymaga trybu nadzwyczajnego, który nie zawiera w sobie możliwości wypowiedzi w punkcie "wolne głosy i wnioski", co ma uniemożliwić im wypowiedź. Jedna jak się później okazało, przewodniczący Dariusz Igliński nie robił w tym żadnego problemu. Radny Pilak pytał starostę Beatę Tarczyńską, o to, kto po odejściu z Zarządu Powiatu Roberta Gawła odpowiada za kwestie oświaty. - Jakie są prawdziwe przesłanki likwidacji szkoły? - pytał radny, dodając także. - Dlaczego zamiast rozwijać nasz powiat następuje jego systemowe i powolne degradowanie i rujnowanie. Dlaczego w tak nieelegancki sposób Zarząd Powiatu potraktował tych wszystkich ludzi? - wskazywał na widownię radny, czemu towarzyszyły oklaski. Żywe komentowanie przez uczniów i rodziców tego, co dzieje się na sesji trwało przez cały czas, nie pozostawiając złudzeń jak mocne jest ich niezadowolenie.

Radnemu Pilakowi ripostowała starosta. - Specjalistą od likwidowania był poprzedni Zarząd z panem na czele. Symbol rujnowania powiatu to ruina przy ul. 3 Maja. Do tego doprowadziliście, że szpital nie funkcjonuje. Możecie różne zarzuty stawiać na które już się wypowiadaliśmy. Proszę państwa, to co zrobiliście, rzecz najgorszą i którą zapamiętam, to to że wykorzystaliście klasy integracyjne i zasialiście niepokój wśród dzieci i młodzieży. - mówiła starosta i zapewniła, że klasy integracyjne zostaną zachowane, a być może rozbudowane. Beata Tarczyńska ponownie zapewniła zgromadzonych, że klasy zostaną zachowane, a nauczyciele z pracownikami płynnie przejdą do nowej szkoły. Jeszcze raz powiedziała, że zapamięta do końca kadencji granie dziećmi z klas integracyjnych. Słowa te wywołały oburzenie na widowni i krzyki pod adresem starosty. - "Pani rodziców oszukała" - padły głosy z sali.

Radny Pilak sugerował przetrzymywanie jego interpelacji i ponownie mówił o braku dyskusji z nauczycielami i rodzicami uczniów, zwrócił się także o zagwarantowanie nauczycielom na piśmie gwarancji zatrudnienia. Na pytanie radnego odpowiedziała starosta, że to ona w Zarządzie Powiatu jest odpowiedzialna za oświatę, co radny wie. - Żaden poprzedni Zarząd nie zrobił tyle dla szkolnictwa zawodowego, co ten Zarząd. Być może radny Pilak patrzy na to z zazdrością - odpowiadała starosta, dodając. - Jeśli te uchwały zostaną przyjęte, to wówczas rozpocznie się proces konsultacji, bo będę miała rękojmię, by z państwem porozmawiać.

Ponownie głos zabrał radny Gościniak, który apelował o wytłuszczenie przesłanek o zamiarze likwidacji szkoły i włączeniu jej struktur do drugiej szkoły ponadgimnazjalnej. - Co leży u podstaw? - pytał radny. Jego słowom towarzyszyły oklaski z widowni.

O głos poprosił radny koalicyjnego PSL Stanisław Szczepański, który zaskoczył radnych, szczególnie z koalicji. - To efekt nie konsultacji i niedoinformowania. Ja też się dowiedziałem i byłem zaskoczony, że dyrekcja tej szkoły nie dowiedziała się o tej sytuacji. To mi się w głowie nie mieści - grzmiał radny i zwrócił się do dyrektora Lubbe. - Trzeba iść po naukę do wójtów i burmistrzów i się dowiedzieć, jak tam były przygotowywane takie sprawy. Tak się nie postępuje.

Dyrektor Jerzy Lubbe opowiedział radnemu cała drogę przyjmowania takiej uchwały i zapewniał, że czas na konsultacje dopiero przyjdzie. - Najpierw jest podjęcie uchwały o zamiarze likwidacji, potem jest czas na rozmowy, konsultacje i opinie, potem przychodzi ostatni etap, czyli uchwała ostateczna.

Dyrektor mówił, że zgodnie z procedurami nie mógł się konsultować z nauczycielami wcześniej. Z sali padały coraz częściej pytania o motywy tej decyzji. Zapytał o nie także radny Andrzejewski. Odpowiedź na to pytanie ciągle nie padła. Radny Sobkowiak wygłosił apel do radnych koalicyjnych o rozsądek, bo w jego opinii Zarząd Powiatu już zdecydował o likwidacji szkoły.

- Dyrektor Lubbe przedstawił procedurę likwidacji szkoły - mówił Marian Pokładecki. - Trzeba powiedzieć o jednej rzeczy. O rozmowach. Nigdzie nie jest napisane, że rozmawia się po pierwszej uchwale mówiącej o zamiarze likwidacji. Przyzwoitość nakazuje, by te rozmowy jak najwcześniej przeprowadzić. Rozmowa po pierwszej uchwale jest tym samym, co rozlane mleko.

Na widowni narastało coraz większe niezadowolenie z obrad. Radni koalicyjni nie zabrali ani razu głosu i wydawało się, że sytuacja na sali wymyka się spod kontroli. Zauważył to przewodniczący Igliński, który zarządził 10 minut przerwy. W przerwie trwały rozmowy rodziców i nauczycieli z radnymi. Dariusz Pilak stwierdził, że pojawia się przesłanka, że to decyzja polityczna dotykająca dyrektora placówki.

Po przerwie głos zabrał Jerzy Lubbe, który podkreślał, że nikt nie ucierpi na połączeniu szkół. Klasy integracyjne pozostaną w takim samym stanie z tymi samymi nauczycielami. - Powstanie silniejszy zespół z lepszą ofertą kształcenia. Szkoła silniejsza będzie bardziej efektywna i skuteczna. Nie przenosimy nikogo ani z piętra na piętro, ani z budynku do budynku.

W całej dyskusji nie brakowało złośliwych uwag na linii radni opozycyjni - Zarząd Powiatu, co irytowało zebranych. Poziom merytoryczny dyskusji zaczął się obniżać i wywoływał niezadowolenie na widowni. W czasie przerwy w obradach zebrani mówili, że poziom debaty jest słaby, brak merytorycznej dyskusji i więcej jest "bicia piany". Uczniowie i rodzice chcą konkretów, które się nie pojawiają. Radni koalicyjni w ogóle się nie wypowiadali, za to radni opozycyjni zabierali głos cały czas. Sesja przybierała formę kabaretu, dramatu i horroru z mało konkretnymi konkluzjami.

Przewodniczący Marian Pokładecki zaapelował do młodzieży, żeby nie doszło do konfliktu między uczniami obu szkół, które mają być złączone. Prosił o rozwagę. - Zespół Szkół Ponadgimnazjalnych nr 1 to są nasi koledzy. Nie chciałbym, żeby dzisiejsza sesja i uchwały o zamiarze likwidacji wprowadziły podział pomiędzy wami. To są wasi koledzy i też to ich mogło spotkać. Wasi nauczyciele wiedzą, że tam też pracują ich koleżanki i koledzy - apelował radny. Odpowiadały mu głosy z sali, że podział między uczniami dwóch szkół już jest i się pogłębia.

W końcu głos mógł zabrać dyrektor ZSP nr 4 Dariusz Banicki, który przy aplauzie publiczności zaczął zwracać się do radnych. Mówił o zaskoczeniu całą tajemnicą o chęci likwidacji szkoły i że o wszystkim dowiadywano się drogą pantoflową. - Zwracam uwagę radnych, że pierwsza uchwała nie jest uchwałą intencyjną. Jest uchwałą, która mówi o rozwiązaniu ZSP nr 4, o rozwiązaniu pracodawcy dla pracowników. Padają deklaracje, że wszyscy będą zatrudnieni. Takie deklaracje powinien składać dyrektor ZSP nr 1, który będzie układał arkusz organizacyjny i będzie podpisywał umowę o pracę - mówił Dariusz Banicki. W swoim przemówieniu mówił, że w swoim expose, starosta mówiła o dialogu, otwartości na mieszkańców, a tego zabrakło. Wskazał także, że na spotkaniu dyrektorów placówek w dniu 2 lutego, kiedy już wcześniej przygotowywano się do zamiaru likwidacji szkoły, nikt mu nic nie powiedział. Na sam koniec swojego wystąpienia zwrócił się do starosty. - Jedyny argument, który krąży w przestrzeni medialnej i którego nie jestem w stanie obalić, to osoba dyrektora. Jestem za tym, by ta placówka funkcjonowała. Powiedziałem kiedyś, że dyrektorem się bywa, a nauczycielem się jest. Dlatego przy tym audytorium chcę zadeklarować, że w stu procentach oddaję się do jej dyspozycji, po to, by zespół szkół funkcjonował i by był czas do rozmów - powiedział dyrektor.

Następnie głos zabrała przedstawicielka Rady Rodziców, która wyraziła krytyczne zdanie na temat planów Zarządu Powiatu (jego treść znajduje się w naszej galerii zdjęć), po niej Patryk Dobrzyński, nauczyciel z ZSP nr 1, który w emocjonalnym wystąpieniu apelował, by nie poróżniać młodzieży z obu szkół. Mówił, że nie jest to decyzja jego szkoły, a decyzja Zarządu Powiatu. Zaapelował także do radnych by wyzbyli się mówienia o ZSP nr 1 jako "rolnik", a mówili całą nazwę szkoły. - Z tego względu, że kształcimy nie tylko w kierunkach rolniczych. Używanie pojęcia "rolnik" o naszej szkole jest z jednej strony obraźliwe. Zajmuję się rekrutacją i widzę, że w gimnazjach słowo "rolnik" kojarzy się z biedą. Uważam, że młodzież z ZSP nr 4 jest wspaniała i nigdy nie powiem na ich temat złego słowa.

Przedstawiciel ZSP nr 1 prosił, by uczniowie wstrzymali się od wzajemnego obrażania. Jak mówił, on sam dowiedział się podobnie jak dyrektor Banicki o wszystkim mediów. - Proszę, żebyście nas nie utożsamiali z decyzją podjętą przez Zarząd.

Głos w imieniu posłanki Pauliny Hennig-Kloski zabrał jej przedstawiciel Artur Kuczma, który zwrócił się do Zarządu Powiatu o dialog i nie likwidowanie szkoły. - Niektórym ludziom chyba pomyliły się pewne rzeczy, bo to państwo w starostwie są dla tych ludzi, oni wam płacą. To wasi wyborcy. Nie jest odwrotnie.

Wreszcie doszło do głosowania. Za uchwałą mówiącą o rozwiązaniu Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 4 zagłosowało 12 radnych (z koalicji w radzie wstrzymał się radny Szczepański), a przeciw było 9 radnych (przed głosowaniem salę opuścił radny Pilarczyk). Wynik głosowania wywołał ciszę na widowni i pojedyncze głosy niezadowolenia, które z czasem przybierały głośne formy. Część uczennic zaczęła płakać. Padały pytania z sali mówiące m.in. o tym, jak mają teraz mówić absolwenci szkoły i jak mają się czuć. Padały słowa "hańba" i "wstyd", "uprawiacie politykę". Kolejne dwie uchwały mówiące o zamiarze likwidacji szkoły zawodowej i technikum przeszły takim samym stosunkiem głosów jak w pierwszym głosowaniu. Wywołały głośne protesty, krzyki i gwizdy. "Teraz zobaczycie" padło z sali w kierunku Rady. Głośnie swoje zdanie wyrażali uczniowie, którzy nie mogli pogodzić się, że ich szkoła przestanie istnieć. Część radnych wydawała się przerażona atmosferą. Znamienne było, że w czasie kilku godzinnej dyskusji głosu nie zabrał żaden radny koalicji w Radzie Powiatu.

Przewodniczący Marian Pokładecki mówił, że to nie koniec walki o szkołę i o jej uratowanie będą zgłaszać się do Kuratora Oświaty, który po niedawnej zmianie uchwały o systemie oświaty, może decyzję likwidacyjną zablokować.

Na zakończenie obrad radni opozycyjni podziękowali dyrektorowi Banickiemu za pracę na rzecz szkoły, a publiczność zaczęła opuszczać salę sesyjną Starostwa Powiatowego. Publika opustoszała, a radni przystąpili do głosowania nad kolejnymi uchwałami.

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto