Koronawirus Gniezno. Lekarz: pacjenci niezaszczepieni umierają. Na oddziale zakaźnym aż 5 stanowisk respiratorowych

Mija kolejny miesiąc walki z epidemią, padają rekordy czwartej fali w liczbach zgonów Polaków na koronawirusa. Nowa mutacja wirusa jest coraz bliżej Gniezna. Jak wygląda praca na miejscowym oddziale zakaźnym? Opowiada lekarz, Mateusz Hen

- Dramaty na oddziale zakaźnym cały czas trwają. Łącznie mamy 68 stanowisk, z czego pięć łóżek to łóżka respiratorowe. W tej chwili te łóżka znajdują się na oddziale intensywnej opieki medycznej i są obsługiwane przez specjalistów anestezjologii i intensywnej terapii. Daje to największe szanse na przeżycie tym pacjentom, ale choroba jest podstępna i śmiertelność jest niezwykle wysoka

- relacjonował Zastępca Dyrektora Szpitala Pomnik Chrztu Polski ds. medycznych w Gnieźnie, Mateusz Hen dodając, że w zeszłym tygodniu w ciągu jednej nocy zmarło aż trzech pacjentów. Przypomnijmy, że jeszcze na początku grudnia na oddziale mieszczącym się gnieźnieńskich murach miejsc z respiratorem było ledwie dwa.

Choć przedział wiekowy hospitalizowanych pacjentów jest różny, najczęściej są to ludzie między 50. a 80. rokiem życia. Jak podkreśla lekarz, umierają ludzie niezaszczepieni. - Oczywiście, może się zdarzyć wyjątek, bo trafiają do nas pacjenci w podeszłym wieku, ok. 90. lat, skierowani z innych ośrodków zdrowia z innych przyczyn, u których przy okazji wykryto covida. Tacy pacjenci trafiają na oddział zakaźny i kończą życie w sposób naturalny i niekoniecznie covid jest tego przyczyną – podsumował Hen.

Jest wielu młodych ludzi, czterdziesto- i pięćdziesięcioletnich, których szanse na przeżycie są małe. Z powodu braku szczepienia – stwierdził dyrektor szpitala w rozmowie z nami, podając przykład: zdarzało się, że na jednej sali jest czterech pacjentów, w tym trzech jest niezaszczepionych. Podczas gdy niezaszczepieni walczą o każdy oddech, z maską tlenową na ustach, a ten czwarty, zaszczepiony chodzi i pyta, czy zrobić kawę. - To jest naprawdę dramatyczna różnica – dodał lekarz .

- Szczepienie chroni nas w 75 procentach przed zakażeniem. W 25 procentach jest tak, że szczepienie zmniejsza traumę przejścia tej choroby, zmniejsza ryzyko powikłań, lub sprawia, że powikłań nie ma wcale

– obrazował Mateusz Hen. Jak więc przechodzą COVID zaszczepieni? Mają duszności, gorączkę utrzymującą się przez 2-3 dni, saturacja spada do 90. Zazwyczaj chorobę w przypadku zaszczepionych można przejść w domu. Jak trafiają na oddziały zakaźne? Jak twierdzi medyk, tacy pacjenci trafiają do lekarza pierwszego kontaktu, który zleca wykonanie testu za zakażenie koronawirusem, po czym przez Covid Center kierowani są na oddział zakaźny. - Pomija się drogę izolacji domowej czy w izolatorium. Myślę, że tacy pacjenci są trochę na wyrost kierowani na oddział zakaźny.

Obecnie oddział zakaźny w Gnieźnie zapewnia miejsce dla pacjentów z powiatu gnieźnieńskiego, ale jak twierdzi medyk, był taki okres, gdy miejsc bardzo brakowało, a w Pierwszej Stolicy Polski hospitalizowani byli pacjenci ze wszystkich zakątków Wielkopolski.

Co lekarz chce przekazać ludziom, którzy nadal wątpią w istnienie koronawirusa?

- To tak jak z religiami. Jeden wierzy w Buddę, drugi jest katolikiem. Jeżeli jednak ktoś odrzuca naukę, to kończą się argumenty racjonalne. Nauka mówi jednoznacznie: szczepienie jest jedyną jaką w tej chwili posiadamy bronią przeciwko koronawirusowi

– skwitował zastępca dyrektora gnieźnieńskiej lecznicy.

3. stycznia Ministerstwo Zdrowia opublikowało aktualne dane dotyczące zakażeń w Polsce. Tego dnia przybyło 6422 chorych. Zmarło 9 osób, w tym trzy z nich bez żadnych chorób. W Wielkopolsce 563 zakażenia, a w powiecie gnieźnieńskim 21.