Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koronawirus Gniezno. Mężczyzna usłyszał zarzut za wyciek danych osób będących na kwarantannie

Paweł Brzeźniak
Paweł Brzeźniak
URBIS
Koronawirus Gniezno. Mężczyzna usłyszał zarzut za wyciek danych osób będących na kwarantannie. O sprawie po raz pierwszy informowaliśmy w kwietniu.

Od 18 kwietnia w internecie krążyła lista zawierająca ponad 300 pełnych adresów osób będących na kwarantannie w Gnieźnie i powiecie gnieźnieńskim. Za wyciek tych danych odpowiedzialny ma być 43-letni mężczyzna. Za dokonanie czynu zabronionego z ustawy o ochronie danych osobowych, grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności.

- Podejrzany przyznał się do dokonania przestępstwa i skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień i odmowy odpowiedzi na pytania. Wyraził wolę dobrowolnego poddania się karze. Prokurator postanowił przeprowadzić dowód z opinii biegłych lekarzy psychiatrów celem stwierdzenia stanu zdrowia psychicznego podejrzanego w chwili czynu - mówi prokurator Łukasz Wawrzyniak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, która zajmuje się tą sprawą.

Od 18 kwietnia w internecie krążyła lista zawierająca pełne adresy osób będących na kwarantannie. Kilkustronicowa lista zawierała ponad 300 adresów z terenu Gniezna, a także z gmin powiatu gnieźnieńskiego. Dostęp do tych danych miały tylko wybrane instytucje z terenu Gniezna.

- Otrzymałam informację telefoniczną od mieszkanki powiatu gnieźnieńskiego, która poinformowała nas, że w internecie krąży lista z adresami osób będących na kwarantannie. Poprosiłam o przesłanie tej listy na nasz adres mailowy, w celu jej weryfikacji - mówiła nam wówczas Anna Stejakowska, dyrektorka Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Gnieźnie.

Po analizie tabel okazało się, że nie są to fałszywe dane. Dyrektorka natychmiast powiadomiła gnieźnieńską prokuraturę.

- Nie są to dane, które świadczyłyby o tym, że te informacje wypłynęły z Inspekcji Sanitarnej w Gnieźnie. My przekazujemy dane również do innych organów uprawnionych. O całej sprawie powiadomiłam prokuraturę, w celu ustalenia źródła przecieku - dodała dyrektorka sanepidu.

Kilka miesięcy po nagłośnieniu tej sprawy okazało się, że zatrzymany mężczyzna usłyszał zarzuty. Jest pracownikiem spółki URBIS w Gnieźnie, której podlegają m.in. miejskie lokale mieszkalne i wywóz odpadów - taką informację podał podczas przesłuchania w charakterze podejrzanego. Potwierdził nam to prokurator Łukasz Wawrzyniak.

Sprawa wywołała w Gnieźnie oburzenie i lawinę komentarzy. Mieszkańcy zastanawiali się, jak mogło dojść do sytuacji, że tak wrażliwe dane wpadły w czyjeś ręce. Co prawda, pliki z internetu zostały usunięte, ale nie wiadomo, ile osób mogło zapisać je na swoim komputerze. Wyciek danych nastąpił w kwietniu, a więc w początkowej fazie epidemii koronawirusa w Polsce. Był to zatem bardzo newralgiczny czas, kiedy koronawirus był czymś nieznanym, a ewentualny kontakt z osobą na kwarantannie wywoływał jeszcze większy strach niż obecnie. Wówczas panika była wszechogarniająca, a poziom emocji jeszcze wyższy niż obecnie. Trudno się zatem dziwić, że osoby, których dane znajdowały się na liście, bały się naznaczenia, napiętnowania i innych społecznych konsekwencji upublicznienia tych informacji.

„To przechodzi ludzkie pojęcie. Ciekawe, po co komuś te dane??? Aż strach pomyśleć... Utrata rozumu jest gorsza od koronawirusa” - skomentowała jedna z internautek pod postem na fanpejdżu portalu Gniezno.naszemiasto.pl.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto