Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Magdaleną Czarnik

Z Magdaleną Czarnik, o trudnej pracy stewardesy na wysokościach, rozmawia Piotr Rąpalski Ogląda Pani filmy o lataniu? "Czy leci z nami pilot"? I te katastroficzne? Wszystkie związane z lotnictwem.

Z Magdaleną Czarnik, o trudnej pracy stewardesy na wysokościach, rozmawia Piotr Rąpalski

Ogląda Pani filmy o lataniu? "Czy leci z nami pilot"? I te katastroficzne?
Wszystkie związane z lotnictwem. "Lot 93", nakręcony po tragedii 11 września, zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Z kolei w tych fabularnych widzę kontrast z tym, co rzeczywiście dzieje się w samolocie. Najbardziej lubię jednak te, w których stewardesa musi przejąć stery.
Chciałaby Pani zostać pilotem?
To bardziej odpowiedzialna praca od naszej. Nie mam takich cech charakteru, jakie musi mieć pilot. Poza tym bardziej cenię sobie kontakt z ludźmi niż z maszyną.
A jakie cechy musi mieć dobra stewardesa?
Umiejętność pracy w stresie i zdolność rozwiązywania konfliktów oraz szybkiego reagowania. Do tego uprzejmość i komunikatywność. Poza tym przechodzimy liczne szkolenia. Stewardesa musi być po trochu pielęgniarką, strażakiem, a nawet policjantem.
A jaki stres atakuje na wysokości?
Stresującą sytuacją może być np. mgła w Balicach, kiedy nie możemy wylądować, a pasażerowie się denerwują. Mają umówione spotkania, czy też czeka na nich rodzina. Turbulencja dla nas jest standardem, a dla pasażerów nie. Wtedy jesteśmy dla nich zwierciadłem sytuacji. Patrzą na mnie i jeśli zachowuję się naturalnie, to i oni są spokojni.
Czy podczas testów na stewardesę symuluje się trudne sytuacje na pokładzie? Sprawdza cierpliwość próbując wyprowadzić z równowagi?
Rozmowa kwalifikacyjna chyba powinna być stresująca, bo wtedy pokazujemy swoje cechy i musimy się wykazać opanowaniem. Rzeczywiście stwarza się podczas testów psychologicznych różne sytuacje, prawdopodobne do zaistnienia na pokładzie. Najważniejsza jednak jest wiedza. W razie problemów trzeba się wykazać tym, co ma się w głowie. Nie ma czasu na dopytywanie. Cierpliwość jest ważna. Nigdy nie zdarzyło mi się odburknąć pasażerowi. Pracuje już 11 lat i na palcach jednej ręki mogę policzyć sytuacje konfliktowe wywołane przez podróżnego.
Jak pokazują ostatnie wydarzenia, w Lufthansie nie mają tak kolorowo. Zdarzyło się Pani kiedyś wezwać policję na pokład?
Raz. Kiedy byłam początkującą stewardesą. Wezwaliśmy straż graniczną, bo w naszej ocenie pasażer był agresywny.
Spotkała Pani jakieś ciekawe osoby w samolocie?
Miesiąc temu leciałam do Paryża z panem Preisnerem. Dość często go spotykam. Raz nawet obdarował mnie płytą ze swoimi utworami. Był też minister obrony narodowej Bogdan Klich. Parę razy mieliśmy na pokładzie zespół Starego Teatru.
Czy to prawda, że stewardesa musi koniecznie umieć pływać?
Prawda. Samolot może awaryjnie wylądować na wodzie. Mamy jednak kamizelki ratunkowe na pokładzie.
Linie lotnicze podobno zwracają stewardesom wydatki na pończochy?
Nie jest to nic nadzwyczajnego, że oczko pójdzie podczas krzątaniny między siedzeniami, ale faktycznie w naszej pracy drą się niezwykle często. I firma to uwzględnia.
Stewardesa musi być młoda, piękna i mieć nogi do szyi?
Wcale nie. Można też spokojnie pracować do emerytury, czyli do 50 lat. Stewardesa nie może być za niska, bo nie dosięgnie do półki, ale też zbyt wysoka, bo się nie zmieści w mniejszych typach samolotów. Nie musimy być modelkami. (śmiech) Ważne, żeby lecieć zdrowym. Na przykład, gdy się ma katar, to przy zmianie ciśnienia strasznie bolą uszy. Katar może spowodować, że stewardesa musi zrezygnować z lotu.
A na urlopy też lata Pani samolotem?
Uwielbiam moment wgniatania w fotel podczas startu. Nie zamieniłabym go na ruszanie autokarem z przystanku. (śmiech)
Czy stewardesa ma czas na zwiedzanie?
To zależy od lotu. Ostatnio byłam w Nowym Jorku. Zakochałam się w tym mieście. Ten pęd, architektura i różnorodność kultur.
A Kraków jaki jest?
Kraków lubię za… "sterylność". (śmiech) Od razu widać, kto jest krakusem, a kto nie. Ale nie ma w nas niechęci do nowych ludzi. Jesteśmy tylko z niego dumni.
A jak Kraków wygląda z lotu ptaka? Jak się zmienił przez 11 lat Pani pracy?
Wyraźnie widać nowe ronda. I Hutę, która dymi jak dymiła. O dziwo, tylko raz udało mi się zobaczyć Rynek z góry. Swój dom widzę tylko kiedy lecę jako pasażer.
Stewardesy, jak marynarze, służą we flocie, tylko że powietrznej. Jak to jest… Chłopak w każdym porcie?
(śmiech) Wręcz przeciwnie. Latanie w dzisiejszych czasach nie przeszkadza w zakładaniu rodziny. Rzadko się zostaje gdzieś poza domem. Choć człowiek zawsze ma z sobą potrzebne rzeczy. Z reguły jednak wraca się do domu. Do moich dwóch kotów. I nie tylko…

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na malopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto