Marta Budzyńska z Gniezna obchodziła swoje 100. urodziny!
Marta Budzyńska urodziła się 4 lipca 1917 roku w Mierzewie w gminie Niechanowo. Był to czas zawieruchy wojennej, bowiem na świecie toczyła się Wielka Wojna, Polacy żyli jeszcze pod zaborami, choć dało się odczuć, że odrodzenie Rzeczpospolitej jest bliskie. Dzieciństwo pani Marty przypadło na okres wyzwolonej Polski, a w dniu wybuchu II wojny światowej miała 22 lata - świat zawalił się w najlepszym momencie życia, kiedy wszystko było najpiękniejsze i takie pierwsze.
- Rodziłam się w najcięższych czasach. W domu nie było światła, nie pracowało się maszynami, tylko ręcznie. Wszędzie chodziło się pieszo, bo nie było samochodów czy autobusów. Nie ma porównania ze współczesnymi czasami. Najlepiej byłoby o tym zapomnieć i skupić się na teraźniejszości - mówi Marta Budzyńska. Dochowała się dwóch córek i syna, ma także 8 wnuków, 14 prawnuków i 4 praprawnuków. - Bardzo się cieszę, że doczekałam takiego momentu. To wielka radość, że mogłam widzieć tą całą rodzinę, która regularnie mnie odwiedza. Teraz można powiedzieć, że jestem na ostatnim etapie życia. W życiu ważne jest zrozumienie w rodzinie, miłość, zdrowie i wzajemny szacunek - dodaje.
Pani Marta wyszła za mąż w wieku 23 lat, wraz z mężem mieszkała z rodzicami aż do zakończenia wojny. - Potem poszliśmy na swoje mieszkanie, tam pracowaliśmy i wychowywaliśmy dzieci. Dwie córki urodziły się po roku, a syn siedem lat później - opowiada pani Marta, która z Gnieznem jest związana od 1971 roku (w tym samym roku zmarł jej mąż), czyli prawie połowę swojego życia spędziła właśnie w Pierwszej Stolicy Polski. Oprócz opieki nad dzieckiem, pani Marta w swoim życiu pracowała na roli, co w tamtych czasach było szczególnie trudnym zajęciem. Działała w spółdzielni produkcyjnej, w której jej mąż był kierownikiem.
- Nie ma dla mnie jednej recepty na długie życie, to tylko wyższa władza w niebie mi dopomogła. Nie miałam żadnej diety, mogę jeść wszystko. Od dziecka jadło się chlem polany śmietanką i z cukrem, jak przypadło. Jak mama dała, tak było. Pan Bóg dopomógł, że dożyłam tych lat - mówi Marta Budzyńska.
- Prowadzimy normalne życie, ale z uwzględnieniem opieki nad mamą, która musi być non stop. Mama przechodziła różne choroby, ale na ogół zawsze przychodził ten moment, że się poprawiało. W wieku 80 lat mama miała operację na kamienie żółciowe, kilka lat temu miała złamaną nogę w biodrze - zresztą, wtedy operował ją prawnuk i teraz chodzi, choć z pewnymi problemami - mówi Teresa Góral, córka pani Marty.
Synem pani Marty jest Jan Budzyński, wiceprzewodniczący Rady Miasta Gniezna. - Taka uroczystość zdarza się raz na sto lat - mówi z uśmiechem i wzruszeniem. - Mama zawsze mówiła, że zdrowie jest najważniejsze. Cieszymy się, że mama ma taką dobrą dyspozycję - jest to przede wszystkim zasługą siostry. Mama zawsze była spokojna, uczyła nas pokory i szacunku - dodaje.
- Tradycyjnie życzymy 200 lat, choć wiemy, że jest to bardzo trudne i wręcz niemożliwe. Z zazdrością patrzymy na osoby, które doczekały się tego pięknego, symbolicznego wieku. To druga osoba w tym roku w Gnieźnie, która skończyła 100 lat - przyznaje Michał Powałowski, wiceprezydent Gniezna. - W tym roku będzie w Gnieźnie jeszcze parę takich osób. Myślę, że z wszystkimi będziemy się spotykać i składać życzenia. Bardzo istotne jest to, że pani Marta cieszy się doskonałą kondycją fizyczną, ale także sprawnością umysłową - dodaje.
Łącznie w Gnieźnie jest sześciu 100-latków.
Podczas uroczystości wiceprezydent Jarosław Grobelny przeczytał list gratulacyjny od premier Beaty Szydło.
Poznańskie zoo od kuchni
Źródło: gloswielkopolski.pl / x-news
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?