Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Medycy z Gniezna nie poddają się pandemii i trudnej rzeczywistości

Paweł Brzeźniak
Paweł Brzeźniak
Medycy z Gniezna nie poddają się pandemii i trudnej rzeczywistości
Medycy z Gniezna nie poddają się pandemii i trudnej rzeczywistości mat. nad.
7 kwietnia przypada Światowy Dzień Pracowników Służby Zdrowia. Z tej okazji przedstawiamy Wam historie dwóch osób związanych z naszym regionem, które na co dzień poświęcają się dla innych.

Olivia Manthey doświadczenie zawodowe zdobywała na oddziale urologii klinicznej Szpitala Świętej Rodziny w Poznaniu oraz oddziale transplantologii i chirurgii ogólnej Szpitala Klinicznego im. Heliodora Święcickiego w Poznaniu. Obecnie jest właścicielką floty ambulansów realizujących specjalistyczny transport pacjentów w stanie zagrożenia życia i chorych na Covid-19 dla szpitali w województwie wielkopolskim.

W Gnieźnie najbardziej znana jest z akcji "Gniezno dla medyków", którą realizowała wspólnie z Arturem Kuczmą. - Kiedy pomysł na akcję rodził się w mojej głowie, nie spodziewałam się aż tak wielkiego odzewu. Mimo to, postanowiliśmy wraz z Arturem działać. Nie wiedzieliśmy wtedy, jak wielkie potrzeby postawi przed placówkami medycznymi Covid, ale chcieliśmy choć w małej części zadziałać prewencyjnie. Pomoc spływała zarówno od osób prywatnych, firm, jak i stowarzyszeń. Udało się dostarczyć do szpitali, DPS-ów oraz innych placówek medycznych środki ochrony osobistej, wodę, artykuły spożywcze, termometry i płyny dezynfekcyjne. Pracownicy szpitali mieli zapewnione ciepłe posiłki dzięki wsparciu restauratorów, mimo tego ze okres lockdownu był i jest dla nich bardzo ciężki. Ogrom pomocy i wsparcia jaki otrzymaliśmy od mieszkańców Gniezna i powiatu dodawał nam motywacji do dalszego działania. Dlatego całą akcję uważamy za sukces. Nie nasz osobisty sukces, a sukces wszystkich, którzy nas wspierali - dodaje Olivia Manthey.

W ocenie naszej rozmówczyni, aktualna sytuacja w polskiej służbie zdrowia nie jest stabilna. - Brak wystarczającej liczby miejsc dla pacjentów izolowanych, łóżek przeznaczonych dla chorych wymagających leczenia respiratorem oraz zwiększonej liczby wezwań dla systemu ratownictwa medycznego powoduje niewydolność systemu ochrony zdrowia. Karetki stoją w kolejce, czekając na przyjęcie pacjenta, bardzo często są odsyłane do placówki oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów, co wyłącza zespół nawet na kilka godzin - twierdzi O. Manthey. - Niestety, powoduje to także zmniejszenie liczby wolnych karetek, które można zadysponować do osób wymagających pomocy. Powoduje to frustrację, zarówno wśród personelu, jak i osób cywilnych. Zwiększyła się liczba dysponowania Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do zdarzeń oraz transportu medycznego z powodu braku wolnych karetek naziemnych. Braki w kadrze medycznej oraz ograniczenia wprowadzone z powodu pandemii także są odczuwalne dla pacjentów wymagających podstawowej opieki zdrowotnej. Miejmy nadzieje, że sytuacja się ustabilizuje i każdy, kto wymaga pomocy otrzyma ja na czas, zarówno w szpitalu jak i przychodniach - dodaje.

Rafał Lukstaedt swoją przygodę z ratownictwem medycznym rozpoczął po tym, jak jego ojciec zachorował na nowotwór. - Do mojego domu przyjechał zespół ratownictwa medycznego i zdałem sobie sprawę, że przy podjęciu prostych czynności można mu pomóc. Po śmierci ojca postanowiłem coś z tym zrobić i uznałem, że warto byłoby wiedzieć coś na temat pierwszej pomocy - dodaje Rafał Lukstaedt.

Najpierw zaczęło się od zapisania się do straży pożarnej na kurs kwalifikowanej pierwszej pomocy. Po uzyskaniu dyplomu Rafał jeździł ze strażą i pomagał ludziom. - Złapałem bakcyla, przynosiło mi to satysfakcję i radość. Potem postanowiłem zostać ratownikiem medycznym. Za naukę w tym kierunku wziąłem się w wieku 30 paru lat. Kiedyś jeszcze dzieliłem to z inną pracą zawodową. Traktowałem to jako uzupełnienie. Potem stwierdziłem, że jest to coś, na czym należy się skupić - dodaje nasz rozmówca, który podkreśla, że ratownikiem medycznym jest od 7 lat.

Rafał Lukstaedt przyznaje, że trzeba nabrać dystansu do tej pracy, żeby w niej nie zwariować. - Dopóki pierwszy raz nie spotkamy się z jakimś przypadkiem, to nie wiemy, jak zareagujemy. Już w szkole mówiłem, że praktyki zawodowe w ratownictwie medycznym nie powinny być pod koniec kształcenia, tylko w pierwszych dniach. Były osoby, które po 2-3 latach nauki poszły na praktyki, zobaczyły jakiś przypadek i nie mogły funkcjonować normalnie i zrezygnowały z tego zawodu. Do ratownictwa trzeba nastawić się w sposób pozytywny. Trzeba pamiętać, że nie każdemu jesteśmy w stanie pomóc i każda taka "porażka" nie może być brana do siebie - dodaje R. Lukstaedt.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto