Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowy szef chirurgii: "Nie byłoby mnie tutaj, gdybym nie widział szans rozwoju oddziału"

Sona Ishkhanyan
Sona Ishkhanyan
Z nowy ordynatorem chirurgii w Gnieźnieńskim szpitalu, dr hab. n. med. Dawidem Murawą rozmawiamy o zmianach i rozbudowie chirurgii: "szpital ma realne szanse na zwiększenie liczby zabiegów". Pacjenci z nowotworami mogą liczyć na szerszy zakres pomocy w naszym szpitalu. Nowatorskie metody leczenia i amputacja piersi z jednoczasową rekonstrukcją to część planów nowego ordynatora.

Nowy szef chirurgii: "Nie byłoby mnie tutaj, gdybym nie widział szans rozwoju oddziału"

Jakie zmiany szykują się na naszej chirurgii w związku z objęciem przez Pana Doktora funkcji ordynatora od 2 października?
- Gnieźnieński szpital w związku z nową rozbudową ma bardzo ciekawe plany rozwojowe. Te plany wpisane są też w oddziały zabiegowe, w tym chirurgię. Pierwszą kwestią, jaką będę chciał wdrażać, to rozszerzenie dostępności pacjentów do strefy związanej z zabiegami onkologicznymi. Generalnie poza dużymi ośrodkami w dużych miastach zakres szeroko pojętej onkologii w Polsce, jest nadal niewystarczający. Jako członek zarządu Polskiego Towarzystwa Chirurgii Onkologicznej znam te problemy. Wynikiem tak małej dostępności jest to, że pacjent zmuszony jest do częstych wyjazdów do większych miast. To z kolei wydłuża czas diagnostyczny, a także czas oczekiwania na wymagany zabieg. W chorobach nowotworowych czas ma duże znaczenie. I o tym powinniśmy pamiętać.

Możemy więc liczyć na to, że pacjenci z nowotworem tu na miejscu otrzymają szerszą pomoc?
-Zdecydowanie tak! Do tego będziemy ze wszystkich sił dążyć. Oczywiście nie ma możliwości, żeby z dnia na dzień zbudować rzeczy, których nie było w ogóle. Onkologia to leczenie wielodyscyplinarne, to nie tylko chirurgia. Odpowiednie stworzenie schematów postępowania w oparciu o leczenie wielodyscyplinarne, czyli chirurgia plus chemioterapia, plus radioterapia powoduje, że można wdrożyć kompleksowe leczenie pacjentów. Nie możemy obiecać, że za chwilę w Gnieźnie będziemy mieć możliwość radioterapii, bo związane jest to z potężnymi finansami. To jest nierealne! Chodzi jednak o to, że pacjent, którego my będziemy diagnozować, kwalifikować i kierować do odpowiedniego leczenia chemioterapii czy też radioterapii w specjalistycznych szpitalach, będzie mógł wrócić do nas i kontynuować część zabiegową tu na miejscu. Później, to już zależnie od dyrekcji i finansów, będzie możliwość rozszerzenia poradni onkologicznej, która już tutaj działa o nieduży oddział lub pododdział pobytu dziennego chemioterapii. Myślę, że to jest pewien plan który powinien być powoli realizowany.

A poza onkologią?
- Nie może być tak, że nagle w gnieźnieńskim szpitalu stawiamy akcent tylko na onkologię. Onkologia to tylko jeden z elementów. Powiatowy szpital ostrodyżurowy musi spełniać swoje dotychczasowe funkcje, które spełniał w dobrym zakresie. To wszystko razem trzeba połączyć, uporządkować i stopniowo rozwijać na potrzeby nowobudowanego szpitala. W momencie gdy nowy szpital powstanie, będziemy mogli przejść tam z pełnym bagażem doświadczeń i ze wszelkimi możliwymi nowościami, które spowodują, że my będziemy naprawdę nowoczesnym i współczesnym ośrodkiem w zakresie chirurgicznym.

Jakie są refleksje po pierwszej styczności z naszą chirurgią? Czy ma ona szansę i możliwości na taki rozwój?
-W dzisiejszych czasach bardzo często ocenia się nasze szpitale przez niesłuszny pryzmat np. czy są pięknie wymalowane ściany, czy nowe kafelki. To nie jest clue szpitala. Większość szpitali w Polsce nadal boryka się z problemami lokalowymi i kwestiami remontów, ale to jest naturalny, długofalowy proces. Natomiast, jeżeli chodzi o kwestie dotyczące gabarytu oddziału chirurgicznego, dostępności do łóżek chirurgicznych, dostępności do zakresu zabiegów operacyjnych, to myślę, że w gnieźnieńskim szpitalu wygląda to dość przyzwoicie i obiecująco. Chodzi o to, by to co jest, o pewne rzeczy poszerzyć poprawić, żeby iść do przodu, zamiast się cofać.

Czy zmiany organizacyjne w oddziale chirurgicznym w Gnieźnie też Pan szykuje?
- Na pewno uporządkowanie pracy z zakresu prowadzenia zespołu. Oddział musi być w sposób konkretny podzielony na określone części działania. Muszą być osoby odpowiedzialne za konkretne rzeczy oraz osoby, które edukują się w jednym - bardziej określonym kierunku, by być w danej tematyce tzw. „liderem”. Nie może być tak, że „jestem panaceum na wszystko”, „ja wszystko wiem, na wszystkim się znam” , „jestem jedyny nieomylny”. Sam od jakiegoś czasu pewnymi rzeczami się nie zajmuję, bo to by było jak mówi powiedzenie, „mydło i powidło”. Na spotkaniu z zespołem podkreśliłem, że chodzi mi o to, by stworzyć tak optymalny zespół, by przyjmowany pacjent miał komfort leczenia. Jeden lekarz jest lepszym specjalistą od chorób nowotworowych, czy też chirurgicznych przewodu pokarmowego inny z kolei specjalizuje się np. w leczeniu raka piersi. Ten ostatni zakres będzie czymś nowym w gnieźnieńskim szpitalu, który chcę powoli wdrażać. Jest na to miejsce, odział jest duży i dostępny. Możemy się jedynie borykać z problemem dostępności do sal operacyjnych, ale będzie to okres przejściowy do momentu rozbudowy nowego skrzydła szpitalnego. Jednym z moich założeń jest także rozszerzenie zakresu godzinowego możliwości operacji planowych, po to by kolejki do wykonywanych procedur były odpowiednio krótkie.

Czy to będzie się też wiązało z rozszerzeniem liczby personelu?
- To nie do końca będzie zależne ode mnie. Ja będę zwolennikiem rozszerzenia personelu chirurgicznego o zakres osób, które mają się edukować od początku, czyli rezydentów, osób w trakcie specjalizacji, młodych ludzi, którzy od początku będą mogli się uczyć konkretnych działań chirurgicznych, którzy po zakończeniu specjalizacji będą pełnoprofilowym, sprawnym zabiegowcem. Ja o to będę walczył, bo to jest też częściowo moja rola, ale to jest olbrzymie przełożenie na dyrekcję i możliwości finansowe szpitala. Natomiast myślę, że zwiększając ilość wykonywanych zabiegów operacyjnych, w tym onkologicznych, tym samym zabiegów korzystających z tzw. pakietu onkologicznego, to ośrodek automatycznie będzie zyskiwał dodatkowe finanse. W ten sposób możemy myśleć o zatrudnieniu nowego personelu. Jedno wiąże się ściśle z drugim.

Interesuje się Pan także nowatorskimi metodami leczenia. Czy możemy liczyć na to, że w gnieźnieńskim szpitalu przeprowadzone zostaną takie zabiegi?
-Nowatorskie metody leczenia to jeden z najtrudniejszych tematów, dlatego że z reguły wymagają większych nakładów finansowych. W krajach bogatych, jeżeli nie ma dofinansowania ze strony szpitala, to są olbrzymie pieniądze na tzw. różne granty badawczo-naukowe, dzięki którym można tego typu metody przeprowadzać. W Polsce ta kwestia wygląda słabo, bo niestety pieniędzy na tego typu rzeczy jest bardzo mało. Mi się przez kilka ostatnich lat parę takich rzeczy się udało. Choć jak wspomniałem, nowatorskie metody leczenia są bardzo trudne, to chciałbym w najbliższej przyszłości w tym kierunku działać, czyli stopniowo je wdrażać w naszym gnieźnieńskim szpitalu.

Jednym z takich nowatorskich metod, w którym się Pan specjalizuje to możliwość leczenia raka piersi bez amputacji piersi u kobiet.
- To jest jedna kwestia, którą będę chciał wdrażać. Drugą z kolei rzeczą, którą już od początku zaczniemy realizować, to w sytuacjach, gdy jednak nie ma możliwości zaoszczędzić pacjentce gruczołu piersiowego, to robimy wówczas amputację, ale z jednoczasową rekonstrukcją. To są rzeczy, które się dzisiaj w medycynie robi, na szczęście refundowane przez NFZ, które już w najbliższym czasie będziemy robić także w Gnieźnie. W Polsce większość ośrodków nie realizuje takich zabiegów nie dlatego, że niemożna, bo jest to refundowane i dostępne, ale ze względu na fakt, że wymaga to wiedzy pewnych technik. Mam zamiar zorganizować sympozjum pod kątem nowoczesnego leczenia piersi. Spotkamy się z grupą lekarzy, zaprosimy lekarzy rodzinnych z powiatu, by uzgodnić i ustalić pewne kwestie.

Co zadecydowało o tym, że zrezygnował Pan z pracy w Poznaniu na rzecz Gniezna?
-Na tą decyzję składało się kilka czynników. Najważniejszy to ograniczenie możliwości rozwoju chirurgicznego w poprzednim miejscu pracy, czyli w Centrum Onkologii w Poznaniu. Ponieważ jestem osobą, której zależy nie tylko na własnym rozwoju, ale także mojego otoczenia, podziękowałem i odszedłem stamtąd po ponad 10 latach pracy. Druga rzecz, dla mnie bardzo ważna: od wielu lat znam doktora Aleksandra Sowiera, który w jakimś stopniu kieruje chirurgią w Gnieźnie. Znam go jako bardzo dobrego fachowca w dziedzinie endoskopii i poprosił mnie o to, byśmy wspólnie mogli wprowadzić pewne nowości do Gniezna, oczywiście z korzyścią dla wszystkich. Na koniec - moja chęć współpracy w Gnieźnie wynika z bardzo dobrej propozycji, którą mi złożono. Nie patrzę w kategoriach: lepszy, gorszy szpital, czy duże, małe miasto. Duży ośrodek onkologiczny wcale nie jest panaceum na wszystko, a skoro mam możliwości dalszego rozwoju w Gnieźnie i większe pole działania, postanowiłem podjąć to wyzwanie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gniezno.naszemiasto.pl Nasze Miasto