Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oszczędności kosztem jakości?

Katarzyna SKLEPIK
SP nr 44, mieszcząca się przy ul. Taczanowskiego, miała być zlikwidowana, ze względu na małą liczbę uczniów  i zbyt wysokie koszty, jakie ponosiła. Radni przegłosowali wniosek o likwidację i szkoła została. Teraz okazało się, że dzieci, które miały od września chodzić tam do zerówki - ze względu na mało zgłoszeń - zostaną przeniesione do pobliskiej SP na ul. Galileusza.   Fot. P. Jasicek
SP nr 44, mieszcząca się przy ul. Taczanowskiego, miała być zlikwidowana, ze względu na małą liczbę uczniów i zbyt wysokie koszty, jakie ponosiła. Radni przegłosowali wniosek o likwidację i szkoła została. Teraz okazało się, że dzieci, które miały od września chodzić tam do zerówki - ze względu na mało zgłoszeń - zostaną przeniesione do pobliskiej SP na ul. Galileusza. Fot. P. Jasicek
Dyrektorzy poznańskich placówek oświatowych szukają oszczędności. Rodzice protestują przeciwko łączeniu klas, a nauczyciele boją się, że stracą pracę. W tym zamieszaniu zapomniano o jakości kształcenia, a ta - widać ...

Dyrektorzy poznańskich placówek oświatowych szukają oszczędności. Rodzice protestują przeciwko łączeniu klas, a nauczyciele boją się, że stracą pracę. W tym zamieszaniu zapomniano o jakości kształcenia, a ta - widać to po wynikach ostatnich egzaminów - spada.

Najwięcej kontrowersji wzbudza łączenie mniej licznych oddziałów w jedną klasę. W większości szkół podstawowych - w ramach oszczędności - dyrektorzy postanowili zredukować mniejsze oddziały, a uczniów rozdzielić do pozostałych klas. Dzięki temu zabiegowi szkoła zaoszczędzi około 100 tys. zł rocznie na jednym oddziale.

Zdaniem protestujących rodziców, łączenie oddziałów odbije się przede wszystkim na uczniach, którzy ledwo zaklimatyzowali się w swojej klasie, a już niebawem - bo od września - zostaną rozdzieleni.

Co z jakością kształcenia?

Wyniki sprawdzianu pisanego przez szóstoklasistów na zakończenie szkoły podstawowej wypadły słabo. - Tegoroczne wyniki są najsłabsze, z trzech do tej pory przeprowadzonych sprawdzianów - mówi Zofia Hryhorowicz, dyrektor Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Poznaniu. - Na 40 możliwych do zdobycia punktów, wielkopolscy szóstoklasiści zdobyli średnio 25 punktów. Analizując dane można stwierdzić, że uczniowie w stopniu bardzo dobrym opanowali umiejętności czytania. Słabiej wypada pisanie, a zwłaszcza poprawność językowa. Mniej niż połowa z nich potrafi logicznie rozumować. Brakuje im samodzielności, kreatywności.

Dyrektorzy szkół podstawowych nie są zaskoczeni tym wynikiem. Potrafią nawet wskazać powody - które według nich - spowodowały to, że szóstoklasiści nie popisali się umiejętnościami. W szkołach funkcjonują różne programy nauczania, różne podręczniki.

- Uczeń nie zawsze potrafi połączyć zdobyte na różnych lekcjach wiadomości - mówi Remigiusz Warzecha, dyrektor SP 25. - Wynika to z tego, że nauczyciele np. języka polskiego, historii czy sztuki, nie zawsze w tym samym czasie przerabiają, te same epoki czy podobne zagadnienia. To nie jest tylko problem wewnątrzszkolny. Różnice programowe widać bardziej, gdy przenoszone jest dziecko z jednej szkoły do drugiej. .

Tego same zdania jest Apolinary Koszlajda, Wielkopolski Kurator Oświaty: - Nie zawsze uczeń potrafi połączyć zdobytą wiedzę z różnych przedmiotów. Cały czas szkoły przygotowują programy naprawcze, podnoszące jakość kształcenia. Nie znaczy to jednak, że od razu widoczne będą spektakularne zmiany. Wspólnie z doradcami metodycznymi zweryfikujemy i przeanalizujemy wyniki testów i programy naprawcze.

Źle uczą?

Lech Sadowski, który jest dyrektorem wygasającej już szkoły podstawowej i Gimnazjum nr 33, zauważa, że coraz częściej zdarzają się przypadki, że uczniowie, kończący podstawówkę, mają ogromne braki. - Mam przypadki, że przyjmuję dziecko, które ma kłopoty z czytaniem - mówi dyrektor. - To potem pokutuje tym, że wzrasta ilość uczniów pow- tarzających pierwszą klasę gimnazjum. Po wynikach sprawdzianów i egzaminów widzimy, czy prawidłowo edukujemy dzieci i na co należy zwracać szczególną u- wagę. Jeśli nie poprawimy jakości kształcenia w szkołach podstawowych, to braki w umiejętnościach będą się pogłębiać.

Nie zawsze w gimnazjum uda się nadrobić wszystkie zaległości. Mają z tym problem zwłaszcza uczniowie z deficytami (dysleksja, dysgrafia, dysortografia). Wyniki egzaminów pokazują, że absolwenci gimnazjów radzą sobie z czytaniem i odbiorem tekstów. Gorzej jest natomiast z tworzeniem tekstów własnych. Problem pojawia się w obszarze poprawności językowej, tzn. uczniowie robią ogromną ilość błędów ortograficznych, interpunkcyjnych, stylistycznych składniowych i frazeologicznych. Ich najsłabszą stroną okazało się stosowanie zintegrowanej wiedzy do rozwiązywania problemów w części matematyczno-przyrodniczej. Uczniowie potrafią wykonać proste czynności, zadania złożone - stają się problemem.

- No właśnie - dodaje Alicja Makowska, dyrektor IV Liceum Ogólnokształcącego. - Całe odium reformy spada na szkoły ponadgimnazjalne. Źle uczoną młodzież trudno naprowadzić na właściwą drogę, zwłaszcza jeśli ma braki w podstawowych u- miejętnościach, a co gorsze w wiadomościach.

Oszczędności są niezbędne!

Ekonomia jest bezwzględna. W budżecie miasta na oświatę przewidziano w tym roku ponad 503 mln zł. Państwo na każdego ucznia przekazuje szkole 2,6 tys. zł. Z budżetu miasta doliczana jest subwencja, odpowiednia dla rodzaju szkół: podstawówki dostają 50 proc. państwowej subwencji, gimnazja - 40, a ponadgimnazjalne tylko 15. Tych pieniędzy będzie za mało! Rezerwa oświatowa wynosi tylko 23 mln zł.

- Oszczędności są potrzebne - mówi Maciej Frankiewicz, zastępca prezydenta Poznania. - W oświacie osz-czędności to przede wszystkim redukcja etatów. 83 proc. wszystkich kosztów, jakie ponosimy, to pensje dla nauczycieli i pracowników obsługi. Zapewnia także, że pieniądze będą - bo na funkcjonowanie szkół musi być. Nie zmienia to faktu, że trzeba poczynić oszczędności.

A jednak można!

Zespół Szkół Ogólnokształcących nr 2 (SP, Gimnazjum, LO) na poznańskich Krzesinach ma się doskonale. Szkoły wyposażone są we wszystkie potrzebne pomoce dydaktyczne. Wokół nich znajdują się boiska: do piłki nożnej, koszykówki, buduje się do siatkówki, jest także kort tenisowy i bieżnie.- Dyrektor szkoły musi zapomnieć o tym, że jest tylko nauczycielem - wyznaje swoją receptę na dobrze funkcjonującą szkołę Andrzej Karaś, dyrektor ZSO nr 2. - Musi być menadżerem. Takie są teraz czasy. Stanisław Kropielnicki, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 4 (XVII LO i Gimnazjum 26) też nie narzeka na brak funduszy. - W tym roku dostałem mniej pieniędzy niż w ubiegłym, ale myślę, że sobie poradzę.

- Na początku roku, wypłaciliśmy nawet „trzynastki” - dodaje dyrektor - Patrząc, przez pryzmat pierwszych czterech miesięcy, powinno mi wystarczyć pieniędzy. Jeśli nie, to będę musiał sobie jakoś poradzić. Na pewno nie będzie to kosztem uczniów, ani nauczycieli.

Dyrektor wynajmuje popołudniami sale lekcyjne firmom prowadzącym m.in. kursy językowe, a także firmie cateringowej. Dzięki temu, uczniowie jedzą posiłki, a z pieniędzy otrzymanych z wynajęcia kuchni i stołówki, dyrektor może zakupić dla szkoły pomoce naukowe i przeprowadzać nowe inwestycje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto